"Kaliska Setka" - bieg po apokalipsie

"Gdzie ludzie płaczą, nie robi się igrzysk. Ale zorganizujemy ten bieg w Kaliszu, by płakać przestali". Supermaraton w Kaliszu 23 października ma zastąpić bieg w Blizanowie, miejscu w którym od lat rozgrywany była "Kaliska Setka". Miejscu, które zniszczyła nawałnica.

- Wójt mi powiedział: jak tu prosić strażaków, żeby zabezpieczali trasę biegu, kiedy jest tyle szkód, że nie wiadomo, w co ręce włożyć. Musiałem się z tym zgodzić - mówi Mariusz Kurzajczyk, ultramaratończyk, który od lat w podkaliskim Blizanowie organizuje Supermaraton Kalisia. W tym roku Supermaraton, znany w całej Polsce jako "Kaliska Setka" (100 km), nie odbędzie się tam gdzie zwykle. - Bo kiedy ludzie płaczą, nie robi się igrzysk - mówi Mariusz. Po 5 września łez w Blizanowie mnóstwo.

- Jak żyję 50 lat, nie widziałam czegoś takiego - opowiada pani Zofia, która pracuje w urzędzie gminy. - Było po 19, ale zrobiło się ciemno jak w środku nocy. Huk niesamowity, potężny wiatr, w niektórych miejscach spadł grad wielkości jajek. Baliśmy się. Scena jak z katastroficznych filmów amerykańskich. Takie rzeczy nie zdarzają się przecież w Polsce.

Najsmutniejszy dźwięk na świecie

Ale zdarzyły się w Blizanowie. W nocy z 5 na 6 września przez podkaliskie gminy przeszła nawałnica. Wiatr łamał drzewa jak zapałki, ścinał fragmenty lasu, drzewa z korzeniami. Najbardziej ucierpiał Blizanów. - Huragan, grad, ulewa. Tego nie da się opisać słowami - mówi wójt Sławomir Musioł. - Wciąż liczymy straty i usuwamy skutki. Uszkodzonych zostało 312 budynków mieszkalnych i ponad 700 gospodarczych; część zburzona do fundamentów. Z wielu domów zerwało dachy, powyrywało okna i drzwi. Sześć domostw zawaliło się całkowicie. Rodziny, które tam mieszkały, są u bliskich i przyjaciół. Ich domy trzeba wybudować od nowa. A na to trzeba czasu i środków. Pani Zofia: - Nazajutrz rano po nawałnicy słychać było tylko płacz. Jak po apokalipsie. Nie było prądu, wszędzie leżały powyrywane drzewa. Jeden pan dostał zawału, innej pani pękł tętniak od tego stresu. W najgorszych koszmarach nie śniło nam się, że coś takiego nas spotka. A jak już ludzie przestali płakać, to przez dwa tygodnie słychać było wszędzie tylko piły do cięcia tych powalonych drzew. Najsmutniejszy dźwięk na świecie.

Kiedy trzy tygodnie po nawałnicy wjeżdżam do Blizanowa, wydaje się, że to wszystko wydarzyło się raptem wczoraj. Przydrożne drzewa wyglądają jak połamane zapałki. Resztek kukurydzy, którą zniszczył grad, nikt nie zbiera. Na podwórkach trwają prace remontowe: ktoś rozbiera szopę, ktoś inny przykrywa dach domu niebieską folią, żeby deszcz nie padał mu na głowę. To teraz nie jest miejsce na bieganie.

Dzwonili z całej Polski

Kurzajczyk: - Po rozmowie z wójtem usiadłem w nocy do komputera i na najważniejszych forach biegowych napisałem, że setka się nie odbędzie. Z samego rana obudził mnie telefon, potem następny - dziesiątki, setki telefonów. Nie nadążałem z odbieraniem. Biegacze z całej Polski, którzy kochają naszą setkę, mówili, że nie może tak być. Że coś trzeba zrobić dla tych ludzi, którzy wspierali nas przez te wszystkie lata. Że trzeba pobiec dla nich w innym miejscu.

Tak narodził się komitet pomocy dla Blizanowa. Jego kołem napędowym jest Stefan Batory, przedsiębiorca z Warszawy: - W zeszłym roku przebiegłem pierwszy w życiu ultramaraton w Blizanowie. I to dzięki tym zawodom, ich atmosferze i organizacji, poszedłem dalej i zacząłem startować na takich długich dystansach. Gdyby nie ten dobry początek, nie zabrałbym się za to.

Dzieciaki z lokalnej szkoły od lat kibicują zawodnikom ultramaratonu

Niesamowita atmosfera w Blizanowie - opowiadają ultramaratończycy - to przede wszystkim zasługa ponad 300 wolontariuszy. Uczniów, którzy podają napoje. Ich rodziców, którzy pieką ciasta. Strażaków, którzy dbają o bezpieczeństwo na drogach. - Mam porównanie, więc powiem, że ich zaangażowanie i serce przekraczają wszelkie normy - mówi Batory. - Od 6 rano do 20 są na trasie. Krzyczą, biją brawo, zagrzewają do walki. Mamy olbrzymi dług wdzięczności.

Jak już ludzie przestali płakać, to przez dwa tygodnie słychać było wszędzie tylko piły do cięcia tych powalonych drzew. Najsmutniejszy dźwięk na świecie.

Kurzajczyk: - Próbują nas prawie zagłaskać. A może wodę, kawę, izotonik? Może zje pan ciasto albo banana? Jak się na biegacza rzuci taka chmara dzieciaków, to aż trudno dalej biec - śmieje się. - Niejeden z nas zawdzięcza im ukończenie biegu.

Ultrapomoc

Pomysłów na odwdzięczenie się jest kilka. - O bieganiu po Blizanowie nie było mowy - mówi Kurzajczyk. - To byłoby niestosowne prosić o to mieszkańców, kiedy ich domy zostały zniszczone. Dlatego pobiegniemy w Kaliszu. W parku, gdzie rozgrywamy bieg wigilijny, na małej, raptem dwukilometrowej, pętli.

Supermaraton odbędzie się w niedzielę 23 października. Jest biegiem charytatywnym, organizatorzy zrezygnowali z opłaty startowej. Wystartować mogą także ci, którzy chcieliby pobiec dla Blizanowa, ale nie są w stanie pokonać stu kilometrów. Bieg po pętli ułatwi zejście z trasy w dowolnym momencie. Czy ktoś pokona 10 km, czy 80, będą to kilometry dla Blizanowa.

Blizanów po huraganieBlizanów po huraganie Archiwum Jeden z domów w Blizanowie po przejściu huraganu

Kurzajczyk: - Każdy, kto chce wystartować, może przelać dowolną kwotę na specjalne konto. Nie będziemy tego sprawdzać. Chodzi o gest. Dla najlepszych przygotujemy puchary, zorganizujemy punkty odżywcze z kanapkami i wodą. Może nie będzie tak wspaniale jak zazwyczaj, ale musi się udać.

- Będzie trudniej, bo trasa jest monotonna, a pętli do pokonania 50 - mówi Batory. Ultramaratończyk musi widzieć progres, a tu nawet widoki będą wciąż te same. Może chęć pomocy w odbudowywaniu Blizanowa nas poniesie?

Huragan, grad, ulewa. Tego nie da się opisać słowami

Barbara Muzyka, ultramaratonka: - Setka w Blizanowie jest magiczna, nie ma takiej drugiej. Jak inaczej wyjaśnić, że tam jest zawsze piękna pogoda? Biegłam w Blizanowie trzy razy, mam dług do spłacenia. Nie tylko ja. Wiem, że chce im pomóc mnóstwo biegaczy.

Ultramaratończycy mają doświadczenie w pomaganiu. Kurzajczyk: - Jak człowiek biegnie sto kilometrów, to ma mnóstwo czasu na obserwacje. Biegaczom szczególnie wbiły się w pamięć dwa biedadomy, których mieszkańcy potrafili nas dopingować przez kilkanaście godzin. Zawodnicy dogadali się między sobą i regularnie pomagają tym rodzinom. Komu pomożemy tym razem? Tego jeszcze nie wiemy, wszystko zależy od tego, ile uda się uzbierać. Ale ustaliliśmy już z wójtem, że to nie będą środki do ogólnej kasy, ale dla konkretnych rodzin.

Prośba do wszystkich biegaczy

Swoją złotówkę dla Blizanowa biegacze mogą przekazać na konto Urzędu Gminy Blizanów 76 8407 0003 0600 6372 2000 0001 w treści wpisując: "Biegacze dla Blizanowa". A także wpłacić w czasie zawodów Biegnij Warszawo 2 października.

Batory: - Myślę, że parę złotych do kieszonki mogą wcisnąć nawet ci biegacze, którzy nie lubią mieć przy sobie niczego. Zresztą szybko pomożemy im tych pieniędzy się pozbyć. Będziemy czekać z puszkami.

Supermaraton Kalisia to jedna z najstarszych w Polsce imprez ultra. Pod nazwą Calisia (przez "c") organizowany był od 1982 do 2001 r. przez Kalisz i ościenne gminy. Od 2005 r. (już przez "k") odbywał się w gminie Blizanów.

Kurzajczyk: - Przewinęło się tu mnóstwo ludzi. Mam nadzieję, że pamiętają, jak było im tu dobrze. W tym roku Kalisia pobiegnie 23 października w Kaliszu.

Zapisy: supermaraton.kalisz.pl/supermaraton/

Dołącz do nas na Facebooku .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.