Jeff Galloway, kiedyś wielki biegacz, a od lat jeszcze większy popularyzator biegania opisuje treningi od początkującego biegacza do zaawansowanego półmaratończyka (maraton został przeniesiony do osobnej książki). Na swoich zajęciach z kilkoma rzeczami bym dyskutował - np. z zaleceniem oszczędnej pracy rąk albo pomijaniem w zasadzie podbiegów w planie treningowym. Ale to nie są moje zajęcia, tylko książka mistrza, więc jeśli ktoś chce zaufać jego metodzie, to proszę bardzo.
Bardzo podoba mi się duża dbałość Gallowaya o trening wzmacniający, ćwiczenia rozciągające, trening uzupełniający. Świetny jest rozdział o treningu mentalnym, który zwykle bywa zbywany jednym hasłem "wizualizacja". Dobry rozdział o bieganiu kobiecym - jak biegać po ciąży, co z biustem, kiedy się karmi, a jak wpływa na bieganie miesiączka.
Kartkując książkę co chwila można trafić na ciekawostkę nie znaną z polskiej literatury biegowej. Np. w tabelkach "Jakich postępów możesz się spodziewać" po sześciomiesięcznym treningu wg metody Gallowaya - przy wyniku 4:30 w maratonie możesz poprawić się nawet o pół godziny, ale przy 3:05 maksymalnie o Sam zresztą sprawdź.
Metoda marszobiegowa nie jest dla mnie imponującym sposobem pokonywania maratonów ani treningu biegowego. Ale dla wielu początkujących biegaczy to świetny krok w stronę mocniejszego biegania. Jak zapewnia Galloway - bezpieczniejszy, chroniący przed kontuzjami. Z resztą - kontuzjom i domowym sposobom ich zwalczania też poświęcony jest w książce spory rozdział.
"Bieganie metodą Gallowaya" to dobra lektura i dla czytelników, którzy chcieliby tej metodzie zaufać, i dla tych, którzy chcą wzbogać swoje metody treningowe. Będzie o czym myśleć na długich wybieganiach.
Wojciech Staszewski (trener amatorów, dziennikarz)
Bieganie metodą Gallowaya. Ciesz się dobrym zdrowiem
dane dostarcza: