Dlaczego bieganie jest takie fajne?

Ciężar medalu na szyi, zaraz za metą. Smak grochówki na mecie lokalnych zawodów. Duma z faktu, że jest się w stanie biec nieprzerwanie przez godzinę. Albo dwie! Ulga, gdy zdejmie się buty po długim treningu - dla tych i wielu, wielu innych rzeczy warto biegać. Ciężar medalu na szyi, zaraz za metą. Smak drożdżówki na mecie lokalnych zawodów. Dumę z faktu, że jest się w stanie biec nieprzerwanie przez godzinę. Albo dwie! Ulgę, gdy zdejmie się buty po długim treningu.

Co nas kusi do tego, żeby wyjść na trening o 6 rano, albo o 23:30, gdy inni ludzie kładą się już do łóżek? Albo oglądają w domu film popijając piwko? Co jest w bieganiu takiego kuszącego, co nam daje?

Wybraliśmy 10 aspektów związanych z bieganiem, które dają potężną satysfakcję i radość:

1. Pierwszy kilometr, pierwsza godzina - na początku jest zadyszka, potworne zmęczenie i chęć przeklęcia tego wszystkiego. Ale jeśli tylko dasz sobie trochę czasu, poczujesz wielką dumę gdy pokonasz bez marszu swój pierwszy kilometr, pierwsze 5 i 10 kilometrów. Gdy okaże się, że możesz biec przez godzinę bez zatrzymywania się, a w dodatku czujesz się podczas tego biegu mniej zmęczony niż podczas swojego pierwszego kilometra. 2. Pierwsze zawody, pierwszy medal - gdy stajesz na starcie zawodów po raz pierwszy w życiu, zastanawiasz się co Ty tu w ogóle robisz? Przecież wszyscy ludzie wokół Ciebie wyglądają tak profesjonalnie. Na mecie, zwłaszcza na dłuższym dystansie - w półmaratonie czy maratonie - czujesz wielką radochę. Udało się! Nie rozpadłeś się i dobrze się bawiłeś. Teraz pojawia się chęć na więcej...

Na mecie na wszystkich czekały pamiątkowe medaleNa mecie na wszystkich czekały pamiątkowe medale fot. materiały organizatorów

3. Trening w górach - stoi przed Tobą - wielka góra. Kiedyś miałeś problem żeby w ogóle się na nią wdrapać. Trzy razy zatrzymywałeś się, piłeś wodę i modliłeś się by już być na górze. Teraz - spokojnym, drobnym krokiem - wbiegasz na nią. I możesz biec dalej, długo, długo... Albo zbiec w dół w szaleńczym galopie.

4. Wszędzie robi się blisko - kilometr szedłeś około 10-15 minut. Teraz możesz go przebiec w 5-6 minut. Kumpel mieszka 7 kilometrów od Ciebie? Możesz po prostu do niego pobiec. To już żadna sztuka. Albo zdążyć na ostatni autobus, nawet jeśli wyszedłeś od znajomych za późno. Zaczynasz myśleć: "po co iść, skoro można pobiec?".

5. Mogę jeść to, co lubię - ile razy odmawiałeś sobie pysznego ciasta u teściowej albo wrzucenia na talerz jeszcze jednego naleśnika z czekoladą i bananami? Jeśli jesteś konsekwentny w swoich treningach, możesz pozwolić sobie na rozmaite pyszności bez wyrzutów sumienia. I tak je wybiegasz.

6. Życiówka - przygotowujesz się do niej przez jakiś czas, postępujesz według planu treningowego, albo po prostu szlifujesz formę według tego, co podpowiedział Ci szybszy kolega. I jest - na mecie, na zegarze widzisz lepszy czas - o kilka minut, kilkanaście sekund, wszystko jedno - jest lepiej! Udało się. Teraz medal ma jeszcze większą wartość.

7. Półmaraton Warszawski - radość na mecie7. Półmaraton Warszawski - radość na mecie Fotomaraton,pl

7. Obiegać lepszego - gdy po raz pierwszy uda Ci się wyprzedzić na zawodach kumpla albo koleżankę, którzy zawsze byli od Ciebie szybsi - masz ochotę skakać do góry z radości. Albo gdy biegniesz z nimi na treningu i proszą - zwolnij trochę!

8. Niepowtarzalne smaki i zapachy - grochówka na mecie lokalnych zawodów, albo kawałek ciasta od kółka gospodyń wiejskich. Smak drugiego śniadania po długim porannym treningu. Smak herbaty na punkcie żywieniowym zawodów na dystansie ultra, albo w schronisku, do którego właśnie przybiegłeś. Wyjątkowy zapach drzew w lesie w upalny dzień, zapach kwitnących jabłoni na wiosnę, zapach błota na butach, w których biegłeś przez kilka godzin po górach.

9. Ból mięśni - opóźniona bolesność mięśniowa, zwana popularnie i mylnie "zakwasami". Mimo że to ból uciążliwy i na jakiś czas czyni nas niepełnosprawnymi w codziennym funkcjonowaniu - przypomina nam, że daliśmy sobie przyjemnie w kość. Że zaliczyliśmy długi i trudny technicznie zbieg, albo biegaliśmy bardzo szybko czy robiliśmy podbiegi. Wiesz, że boli bo czegoś dokonałeś.

Kacperek Szwast z mama i tatą na mecie 'Biegnę dla Kacpra'. 4 lipca 2010 r.Kacperek Szwast z mama i tatą na mecie 'Biegnę dla Kacpra'. 4 lipca 2010 r. źródło: Headlines fot. Headlines

10. Towarzystwo - najczęściej biegamy sami, ale wybranie się na trening z koleżanką, kolegą albo grupką znajomych jest bardzo przyjemnym doznaniem. Są rozmowy, jest wylegiwanie się na trawie po treningu albo podziwianie widoków z mostu czy góry. Czujesz się częścią wspólnoty. Nie do opisania jest również radość, gdy na mecie zawodów wita Cię ktoś bliski - żona, mąż, dzieci albo rodzice.

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.