Lepiej biegać samemu czy w grupie?

Bieganie w grupie ma wielu zwolenników, którzy jednym tchem mogliby wymienić wszystkie jego zalety. Ale samotny trening też ma swoje mocne strony. Jak jest zatem naprawdę? Czy można rozstrzygnąć, która forma jest bardziej efektywna?

Mówi się, że bieganie to zajęcie dla samotników. I chociaż jest w tym dużo prawdy, to jednak spora część biegaczy samotność długodystansowca kojarzy jedynie z tytułem kultowego filmu.

Zabawa czy trening?

Jeśli zapytacie o to, w czym grupowy trening jest lepszy od tego realizowanego w pojedynkę, większość biegaczy bez wahania powie na obronę tej pierwszej formy - miła atmosfera i brak nudy. Faktycznie, biegając w grupie dużo łatwiej połączyć przyjemne z pożytecznym. Towarzystwo innych osób gwarantuje z reguły dobrą zabawę i możliwość wymiany aktualnych plotek, co niewątpliwie odbija się na atrakcyjności treningu. Jednak to, co dla jednych stanowi atrakcję, dla innych byłoby grzechem najcięższego kalibru.

Przeciwnicy grupowego biegania, grzmieliby, że trening jest po to, żeby TRENOWAĆ, a na spotkanie towarzyskie lepiej umówić się w pubie, niż na biegowej ścieżce. I jednym i drugim należałoby przyznać rację. Z jednej strony warto zadbać, aby nasz trening był po prostu przyjemny, z drugiej natomiast, obecność innych osób w wielu przypadkach działa na nas rozpraszająco, pogarszając tym samym efektywność. Wielu biegaczy skarży się, że biegając w grupie bardziej koncentrują się na swoich towarzyszach, niż na samych sobie. Zamiast kontrolować własny oddech i skupiać się na doznaniach z ciała, zaprzątają sobie głowę sapaniem dochodzącym zza pleców lub urywaną rozmową, która dodatkowo zabiera resztki pozostałego tlenu.

Obecność drugiego biegacza może być jednak sporym ułatwieniem podczas trudnych treningów, tych wykonywanych z większą prędkością. W grupie jest nie tylko łatwiej kontrolować czas, ale również nieoceniona wydaje się możliwość wymiany na pozycji osoby prowadzącej bieg i nadającej mu określone tempo. Nie od dziś wiadomo, że skrywając się za plecami innych, można zaoszczędzić nieco więcej energii, a w przypadku kryzysu i zmęczenia, łatwiej jest biec mając bezpośredni kontakt z grupą. Samotni biegacze są niestety pozbawieni takiej możliwości i jak przystało na biegowe Zosie-samosie za wszystko odpowiadają sami.

W grupie siła

Bieganie w grupie jest niewątpliwie najskuteczniejszym lekarstwem na biegowego lenia i problemy z motywacją, które dość powszechnie pojawiają się w okresie jesienno- zimowym. Mając świadomość, że w umówionym miejscu czekają na nas treningowi współtowarzysze, zdecydowanie trudniej odpuścić, ponieważ czujemy się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale również za innych. Do głosu dochodzą również względy ambicjonalne. Nikt nie chce wyjść na słabeusza, któremu jest straszny deszcz, śnieg, czy inna zawierucha. Wspólne treningi, chcąc nie chcąc, zawierają w sobie pierwiastek rywalizacji, żaden z biegaczy nie chce odstawać od reszty, co z reguły przekłada się na wysoką wydajność i zaangażowanie w realizację planu treningowego.

Badania amerykańskich naukowców dowiodły, że biegacze, którzy trenują w dużych grupach, notują szybszy progres wyników, aniżeli osoby biegające samotnie lub w dwuosobowym teamie. Dzieje się tak dlatego że większa liczba sparingpartnerów to również bogactwo punktów odniesienia w kontekście naszej własnej formy i umiejętności. To  informacja dla nas samych, jak wypadamy na tle innych, co musimy poprawić, w czym jesteśmy dobrzy, a co kompletnie kuleje. Biegając w pojedynkę pozbawiamy się takiej opcji, a możliwość konfrontacji swoich sił z innymi, ogranicza się jedynie do zawodów.

I bezpieczniej!

Niekwestionowanym atutem biegania w grupie pozostaje również kwestia bezpieczeństwa. Samotne przemierzanie wyludnionych alejek parkowych  (zwłaszcza po zmroku) nie należy do najprzyjemniejszych, ani tym bardziej nie jest szczytem ostrożności - szczególnie w przypadku kobiet. Grupowe bieganie wydaje się świetną alternatywą w okresie zimowym, gdy dni są krótkie i czas na realizację treningu za jasności jest mocno ograniczony. Bieganie w towarzystwie pozwala nam poczuć się bezpiecznej również z innego względu. Gdy (odpukać w niemalowane) skręcimy kostkę w środku lasu, sama świadomość, że nie musimy samotnie kuśtykać 10 km w poszukiwaniu pomocy, jest po prostu bezcenna.

Chwila dla siebie

Zwolennicy samotnych treningów potrafią dostrzec pozytywne aspekty biegania w szerszym gronie. Jednak dla nich - ważniejsze od kwestii związanych z bezpieczeństwem, czy dodatkową motywacją - jest poczucie wolności i spokój, jakiego doświadczają na każdym treningu. Bieganie w samotności doskonale odpręża i pozwala wyciszyć skołatane nerwy oraz uporządkować myśli. Dla wielu osób, to również jedyny moment w ciągu dnia, który mają tylko i wyłącznie dla siebie, dlatego opcja towarzystwa jakiegoś "intruza", który śmiałby kraść ten cenny czas - zupełnie nie wchodzi w grę.

Zalet samotnego treningu, jak i biegania w grupie jest zapewne jeszcze całe mnóstwo. I w jednym i w drugim przypadku, doszukalibyśmy się również masy wad i niedoskonałości. Tak naprawdę, nikt nie rozstrzygnie, która forma treningu jest lepsza i  bardziej efektywna, bo ilu biegaczy tyle różnych potrzeb i pomysłów na trening. W końcu niezależnie od tego, czy biegamy sami, czy też nie - zawsze chodzi o to samo. Chodzi o to, żeby BIEGAĆ i CIESZYĆ SIĘ BIEGANIEM - a cała reszta jest już zupełnie nieistotna.

Agata Kołacińska, psycholog sportowy

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.