Trening familijny - czyli jak dzielić sportową pasję z rodziną?

Ty biegasz, a Twoje dziecko próbuje unikać kolejnych lekcji wuefu? Sport może być wspólną rodzinną pasją, czymś, co może Was łączyć, pozwalać Wam na lepsze zrozumienie siebie, na ciekawe spędzanie czasu razem. Jak to osiągnąć? Na pewno nie zmuszając dzieci do ruchu - to, jak wiadomo, może przynieść wręcz przeciwny skutek. O tym jak zachęcić dzieci do sportu opowiada biegaczka i matka - Ewa Rozkrut.

Właściwie dobrodziejstwa płynące z aktywności fizycznej odkryłam dopiero jakiś czas temu, gdy rozpoczęłam swoją przygodę z bieganiem. Miałam wówczas już dość liczną rodzinę, dodam, iż urodziłam sześcioro dzieci - niektóre z nich już zdążyły dorosnąć.

Dzieci popierały moją aktywność, pewnie dlatego, że do domu wracałam odprężona, zadowolona i z mnóstwem ciekawych pomysłów. No cóż, dotlenienie czyni cuda. Zauważyłam jak bieganie, a bardziej nawet startowanie w zawodach, umacnia, podnosi pewność siebie, uczy organizacji czasu, odpręża, doładowuje energią.

Wcześniej nie wykorzystywałam tej metody w wychowywaniu dzieci. Postanowiłam rozszerzyć moje oddziaływania macierzyńskie o zachęcanie do  spełniania się w sporcie.  Sama nie lubię nacisków więc od razu zrezygnowałam z tego rozwiązania, a przynajmniej mam taką nadzieję. Najpierw przyjrzałam się dzieciom pod kątem ich możliwości sportowych. Oczywiście wszystkie zachęcałam do biegania i każde spróbowało biegać. Z niektórymi nawet wystartowałam w zawodach. Albo kibicowałam w biegach dla dzieci lub młodzieży. W końcu odnalazły swoje dziedziny, w których mogły się spełnić. Chociaż niekoniecznie to musiał być sport. Naczelną biegaczką w rodzinie jestem ja, ale odkryliśmy coś, co nas łączy i co bardzo lubimy, wspólne treningi. Nazwaliśmy te wyjścia "treningiem familijnym".  Przybiera on różne formy - na przykład - na stadionie i wypady rowerowo-biegowe.

Stadion

Umawiamy się, że ten kto ma czas i ochotę wychodzi z na pobliski stadion. Niejednokrotnie do wspólnej zabawy dołączają koledzy, bądź koleżanki, czasem ktoś z rodziców tych dzieci. Przez godzinę każdy robi to na co ma ochotę. Zdarza się, że przedłużamy pobyt. Z reguły wygląda to tak, że mąż i ja, (czasem również któreś z dzieci) biegamy po bieżni; syn gra w piłkę, albo skacze w dal; koledzy albo dołączają się do piłki, albo jeżdżą na rowerze. Na sąsiednim boisku chłopcy rozgrywają turniej, niejednokrotnie dołączają do nich ojcowie.  Dziewczynki skaczą na skakance, ktoś dołącza do biegaczy, albo kibicuje. Odkryliśmy, że stadion to cudowne miejsce. Pozwala aktywnie spędzić czas w jednym miejscu. Nie spotkaliśmy się z zaczepkami, czy niestosownym zachowaniem. Wydaje się bezpiecznym miejscem, na które można zaprosić  bliskich, pogadać z przyjaciółką, albo zorganizować urodziny. Już w takich uczestniczyliśmy. Mamy rozmawiały i piły napoje, dzieci grały. Na koniec nagrody, dyplomy, no i tort.

Rower

Nie każdy lubi biegać, a wymuszanie z pewnością nie przyniesie pożądanych rezultatów. Kiedyś zaprosiłam na trening biegowy córkę. Zaproponowałam jej by pojechała rowerem, zabrała picie, coś słodkiego i jechała spokojnym tempem. Ona jechała, ja biegłam, po drodze porozmawiałyśmy. Obie wróciłyśmy zadowolone. Miło spędziłyśmy czas. Tego typu wypady powtarzałyśmy wielokrotnie, kiedyś zabrała się z nami jej koleżanka.

Udało mi się kilkakrotnie wystartować z dziećmi. Lubimy zawody dla kobiet. Z córkami startowałam już w tego typu imprezach  Szczecinie i w Berlinie. Zwykle ubieramy się w jednakowe koszulki, by nasi kibice mogli nas łatwo wypatrzyć.

Zachęcam do tego, by odkrywać swoje pasje i pomagać odnajdywać je u dzieci, zaś tego  typu zabawy z dziećmi, trening familijny jest odpowiedni dla całej rodziny. Pozwala się otworzyć, cieszyć, być szczęśliwym.

Tekst: Ewa Rozkrut

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.