Bieganie, lemingi i trzy grzechy główne

No i stało się. Lemingom oberwało się również za bieganie. - Gdy przepracowany, zestresowany człowiek odchodzi od biurka, wychodzi spod światła jarzeniówek i idzie przebiec maraton, funduje organizmowi ogromny szok - mówi dr n. med. Andrzej Mioduszewski, specjalista ortopedii i traumatologii. Wyjaśnia też czy każdy może biegać, jak długo powinno trwać przygotowanie do maratonu, czym grzeszą biegacze i dlaczego powinni jeść ?zimne nóżki?.

Biegaj mądrze! Trenuj według planu treningowego dostosowanego do Ciebie. Pobierz za darmo! [KLIKNIJ]

Magda Sołtys: No to jak to jest z tym bieganiem - "biegać każdy może..."?

Andrzej Mioduszewski* : Teoretycznie tak, ale w praktyce ludzie niewłaściwie się do tego zabierają. Chcą od razu biec maratony i bić życiówki na wszelkich możliwych biegach masowych.

M.S.: Sam uprawiasz sport, rywalizujesz w amatorskich zawodach - wiesz co to znaczy sportowa ambicja. Co złego w chęci doskonalenia się i przełamywania własnych słabości?

A.M.: Pozwól, że posłużę się przykładem. Mam pacjenta. Człowiek zakończył regularną aktywność fizyczną wraz z ostatnią lekcją wf-u w szkole. Od czasu do czasu przejechał się na rowerze, może nawet pobiegał po plaży w wakacje, ale żadnej systematyczności. Przez dobre kilkanaście lat nic nie robił. Ma 30-40 lat i postanowił - zaczynam biegać! Bo jego kumpel z korpo, szef albo sąsiad biega i on też chce - a przede wszystkim chce być szybszy od nich. Co robi? Kupuje sobie najlepsze buty, ciuchy, plany treningowe i napiera. Od razu zapisuje się na półmaraton, bo przecież całe jego życie to rywalizacja. Po miesiącu biegnie 10km, po trzech startuje na półmaratonie, po pół roku w maratonie. Zaraz potem trafia do naszej kliniki. Przeciążone pasmo biodrowo-piszczelowe, chondromalacja rzepki, zapalenie Achillesa, itd. - typowe kontuzje biegaczy. Najgorzej jak lemingi biorą się za bieganie...

M.S.: Trochę tendencyjne, ale rozumiem przekaz. W takim razie konkretnie - jak mądrze zabrać się za bieganie?

A.M.: Przygotować organizm do wzmożonego wysiłku i robić to stopniowo. Brzmi trywialnie, ale w tym właśnie tkwi klucz do sukcesu - jak również do większości kontuzji.

Zacznijmy od początku. Tak jak koszulka jest zrobiona z bawełny, tak nasz organizm składa się z kolagenu. To od jakości i zawartości bawełny w tkaninie zależy ile prań wytrzyma T-shirt. Od zawartości kolagenu zależy ile obciążeń wytrzyma nasze ciało. Jest kilka czynników, które mają wpływ na ilość kolagenu w naszym organizmie. Przede wszystkim determinuje to tryb życia i dieta.

M.S.: Ale konkretnie...

A.M.: Do dojrzewania włókien kolagenowych potrzebna jest witamina C. Niemały wpływ na odporność naszych ścięgien i stawów ma też witamina D. Jej produkcję stymulują promienie słoneczne, ale zawarta jest też w pokarmie np. w rybach morskich czy tranie. Należy tu zaznaczyć, że witamina D rozpuszcza się w tłuszczach i tylko w ich obecności może być wchłonięta. Osoby prowadzące restrykcyjną dietę beztłuszczową, nie wychodzące na słońce lub używające kremów z bardzo mocnym filtrem UV same odcinają się od jej dostawy lub produkcji! A skutki mogą być opłakane... Osłabienie kości, złamania przy nawet niewielkich urazach, kłopoty z chrząstką stawową, itp. Według naszych analiz tylko 3% naszych pacjentów ma wystarczający poziom witaminy D w organizmie.

M.S.: Czyli dieta niewykluczająca tłuszczów a bogata w witaminy, plus słońce.

A.M.: Ze słońcem oczywiście trzeba uważać. Nie zalecam opalania się bez kremu z filtrem ochronnym! Aby stymulować produkcję witaminy D wystarczy nam podrumieniowa dawka promieniowania, czyli taka, która nawet nas nie opala. Trzeba po prostu ruszać się na świeżym powietrzu. A jeśli biegasz na bieżni, to pójdź potem na 2-3 minuty na solarium. Duże znaczenie ma także poziom stresu, na jaki jesteśmy narażeni. Stres osłabia organizm, a szczególnie stawy. Trzeba też pamiętać, że kolagen produkuje się w organizmie przez ok. 120 dni. Gdy zaczniemy bardziej o siebie dbać, więcej się ruszać i lepiej odżywiać, to nasze ciało poczuje realne efekty tych działań dopiero po 4 miesiącach.

Gdy kompletnie nieprzygotowany, przepracowany człowiek odchodzi od biurka, wychodzi spod światła jarzeniówek i idzie przebiec maraton, to funduje swojemu organizmowi ogromny szok.

M.S.: To jak długo powinno trwać przygotowanie do maratonu?

A.M.: Zdrową zasadą jest 10-20% wzrost obciążenia treningowego co kwartał. W ten sposób dajemy naszemu ciału czas na utkanie kolagenowego T-shirta na miarę. Trzymając się tej reguły, gdy startujemy od tzw. "zera", pierwszy maraton powinniśmy przebiec po ok. 1,5 roku przygotowań. Nie mówię tu o trenowaniu pod maraton przez 18 miesięcy. Chodzi o stopniowe i naprawdę powolne zwiększanie obciążeń treningowych. I stopniowe śrubowanie rezultatów. Zgłosił się do mnie ostatnio człowiek. Biega właśnie od 1,5 roku, wcześniej nic i chce złamać na maratonie czas 3h. To jakby się chciało kładką dla pieszych puścić ruch TIRów. No niestety, konstrukcja może się zachwiać.

To jest problem pychy. Jeśli chodzi o kontuzje biegowe czy w ogóle urazowość w sportach wytrzymałościowych, wynikają one z trzech grzechów. Po pierwsze pycha. Po drugie chciwość. Po trzecie nieumiarkowanie.

M.S.: Czyli biegacze mają trzy grzechy główne.

A.M.: A spowiadać się z nich powinni u ortopedy. Tylko wtedy najczęściej jest już za późno na profilaktykę. Wtedy czas na pokutę - długą rehabilitację, która uczy pokory. Trzeba się dobrze prowadzić.

M.S.: Ale nie wszyscy chodzą do ortopedy i pokutują. Czy wiesz, że chondromalacja to w temacie biegania jedno z najczęściej wpisywanych w wyszukiwarki internetowe haseł!

A.M.: Chondromalacja to słowo-wytrych, puste pojęcie. "Chondromalacja" w dosłownie znaczy rozmiękanie chrząstki: chondros - chrząska, malacio - rozmiękanie. Występuje najczęściej w obrębie stawu kolanowego. I jako "diagnoza" pada najczęściej w przypadku jakichkolwiek dolegliwości bólowych w kolanie. Lekarz nie zawsze ma odpowiednie środki diagnostyczne, cóż, nie zawsze ma też wiedzę, chęć czy cierpliwość. "No, przeciążył Pan to kolano. Chondromalacja." i hipnotyzuje tym pacjenta. Brzmi groźnie i o to chodzi. W medycynie są takie choroby-etykiety, których nie można ani wyleczyć ani wykluczyć.

M.S.: I co wtedy?

A.M.: Człowiek wraca do domu. W głowie wciąż słyszy "chonodromalacja" i zaczyna google'ować. "Jak się leczy chondromalację?". No i się dowiaduje: zastrzyki z kwasu hialuronowego, naświetlania laserem, pola magnetyczne. Te zabiegi są zazwyczaj nieskuteczne. Wiele osób wspomaga się też różnego rodzaju preparatami zawierającymi glukozaminę. Nie ma żadnego naukowego dowodu na to, że one działają. To są suplememnty diety, nie leki - nie są poddawane próbom klinicznym i nie ma praktycznie żadnej kontroli nad tym, co ich producenci piszą na opakowaniach. Lepiej zjeść nóżki w galarecie.

Zdecydowana większość dolegliwości kolanowych, żargonowo określanych mianem "chonodromalacji", to dolegliwości stawu rzepkowo-udowego. A te leczy się masażem i rozciąganiem.

Rozmawiała Magda Sołtys

*Dr n. med. Andrzej Mioduszewski - specjalista ortopedii i traumatologii, współwłaściciel i kierownik medyczny Kliniki Chirurgii Specjalistycznej Ortopedika .

Co nas tak naprawdę boli w kolanie? Jak biegać, żeby nie dopuścić do kontuzji? O tym przeczytacie w następnym wywiadzie. Już za tydzień na PolskaBiega.pl!

Copyright © Agora SA