Bieganie jak narkotyk? [WYWIAD]

Według danych z Narodowego Spisu Biegaczy, w którym do tej pory spisało się 45,5 tysiąca Polaków, 82% respondentów twierdzi, że bieganie uzależnia. - Realizacja założonego zadania daje satysfakcję, spełnienie i chce się jeszcze więcej. Na tym moim zdaniem polega biegowe uzależnienie - twierdzi dr Krzysztof Mizera, fizjolog sportowy.

Do niedawna uzależnienie było kojarzone wyłącznie z używkami. Wyniszczające działanie na ludzki organizm alkoholu, narkotyków, papierosów jest widoczne gołym okiem. Jest też potwierdzone naukowo. Z bieganiem jest zupełnie inaczej. Jak każda aktywność fizyczna podejmowana konsekwentnie ma pozytywny wpływ na ciało. U biegacza poprawia się praca układu krwionośnego, biegacz pozbywa się zbędnego tłuszczu. Wreszcie biegacz jest zadowolony.

I - jak twierdzą sami biegacze - ten stan uzależnia. Spośród ponad 45 tysięcy osób spisanych w Narodowym Spisie Biegaczy (wejdź na www.spisbiegaczy.pl - akcja trwa do 30 września) aż 45% osób "zdecydowanie się zgadza", że bieganie uzależnia, zaś 37% "raczej się zgadza". W sumie 82% biegaczy nie może obyć się bez biegania. Skąd to się bierze? Zapytaliśmy eksperta.

Paweł Jeleniewski: Czy bieganie może być uzależniające z fizjologicznego punktu widzenia?

Dr Krzysztof Mizera*: Coś w tym faktycznie jest. Uważam, że nie tylko bieganie, ale wszystkie formy aktywności fizycznej mogą być uzależniające. Oczywiście w sensie potocznym, nie fizycznym. Bieganie potrafi być wciągające. Osoba, która zaczyna biegać , jeśli robi to w miarę regularnie, szybko dostrzega efekty tej aktywności. To zależy od celów, jakie sobie stawia ten ktoś. Szybciej uda mu się spalić nadmiar tkanki tłuszczowej, poprawić wydolność organizmu niż przygotować się do maratonu.

W każdym razie realizacja założonego zadania daje satysfakcję, spełnienie i chce się jeszcze więcej. Na tym moim zdaniem polega biegowe uzależnienie.

W 2009 roku profesor psychologii z Robin Kanarek z Uniwersytetu w Tufts przeprowadził interesujące badania na szczurach. W skrócie grupę 84 gryzoni podzielił na dwie - jedna była zamknięta w kółku dla chomika, druga żyła w normalnej klatce. Te pierwsze szczury przez cały czas były aktywne - biegały, pozostałe wiodły żywot leniwego szczura. Po kilku tygodniach obu grupom zaaplikowano lek Naloxone, który podaje się podczas terapii uzależnionym od heroiny. Lek ma przeciwdziałać działaniu opiatów. U gryzoni leniwych nie zaobserwowano żadnej reakcji. U szczurów aktywnych pojawił się syndrom odstawienia. Co pan sądzi o tych badaniach?

- Nie powinniśmy wyciągać daleko idących wniosków. Oczywiście może to być pierwszy krok na drodze do poznania sfery biologiczno-chemicznej aktywności fizycznej i uzależnienia i punkt wyjściowy do dalszych badań. Musimy pamiętać, że szczur, choć jest obiektem wszystkich testów medycznych, nie jest człowiekiem. Wiele wyników badań przeprowadzonych na gryzoniach nie potwierdziła się podczas prób na człowieku. Nie przekładały się na fizjologię człowieka. To trochę jak z szukaniem leku na raka czy AIDS. Żeby coś było potwierdzone, musi z fazy badań na szczurach przejść w fazę prób na ludziach.

O w stu procentach potwierdzonych badaniach, które bieganie ukazują jako uzależnienie fizyczne pokroju papierosów czy alkoholu, powodującym podobne reakcje ludzkiego organizmu do delirium, nic mi nie wiadomo.

Faktem jest, że podczas biegania, długotrwałego wysiłku fizycznego mózg zaczyna produkować endorfiny , czyli hormon szczęścia, które w pewien sposób mogą uzależniać. Endorfiny są odpowiedzialne nie tylko za poczucie szczęścia, ale łagodzą też odczuwanie bólu .

Jeśli jednak mówimy o uzależnieniu od biegania, możemy mówić bardziej o uzależnieniu psychicznym, które może objawiać się w postaci obsesyjnej dbałości o wygląd ciała. Ktoś kto biega, może uważać, że jeśli raz odpuści sobie trening, to przybędą mu od tego zwały tłuszczu a mięśnie zwiotczeją.

A czy człowiek może uodpornić się na działanie endorfin?

- Endorfiny pojawiają się po ok. 30 minutach wysiłku. To kwestia indywidualna. Początkowo to może wystarczyć, żeby poczuć przyjemność. Potem rzeczywiście trzeba włożyć więcej wysiłku, żeby odczuwać to samo co na początku.

Nie znaczy to wcale, że tylko zwiększanie dystansu czy większa intensywność treningu może dać nam szczęście. Czasem wystarczy zmienić otoczenie. Ktoś, kto pojedzie na urlop i będzie biegał nadmorską promenadą szybciej poczuje przypływ endorfin. Dużą rolę odgrywa nie tylko chemia, ale też psychika.

Czy uzyskamy zadowolenie z podjętej aktywności, ma też wpływ nasza motywacja. Dużo trudniej będzie nam o to, jeśli ktoś nas do tego zmusza. Najlepiej jeśli jest to nasza wewnętrzna motywacja.

Potwierdzone naukowo przez badaczy z Harvardu są trzy rzeczy. Biegacze rzadziej miewają depresję, rzadziej mają problemy ze snem i są bardziej odporni na stres. Czym to jest spowodowane?

- Po kolei. U biegaczy nie tylko rzadziej występuje depresja. Często lekarze osobom cierpiącym na tę chorobę, zalecają regularną aktywność fizyczną, jako terapię wspomagającą leczenie farmakologiczne. Przynosi to efekt nie tylko za sprawą wspomnianych już wcześniej endorfin. Taka terapia działa, ponieważ powtarzane bieganie jest postrzegane przez chorego jako pasmo małych sukcesów pomagających zbudować poczucie własnej wartości. Jeśli coś mi się udaje, to jestem szczęśliwszy. To powoduje, że stawiamy sobie coraz bardziej ambitne cele.

Co do snu, to nie do końca prawda.

Osoba, która uprawia rekreacyjny typ biegania, lepiej będzie spała. Po treningu jest trochę zmęczona, ma lepiej dotleniony mózg. Jeżeli jednak taka osoba wróci do domu, weźmie prysznic i od razu pójdzie spać, to może mieć problemy z zaśnięciem.

Dlaczego?

- Jej układ nerwowy będzie pobudzony i nie zdąży się wyciszyć. To oczywiście kwestia indywidualna, ile czasu potrzebujemy na uspokojenie się. Jednym wystarczy mniej czasu innym więcej. Takim bezpiecznym, uśrednionym odstępem czasowym między treningiem a pójściem spać są dwie godziny.

Po długim wysiłku, na przykład po przebiegnięciu maratonu , ludzie też często nie mogą zasnąć. To paradoks. Wydawać by się mogło, że po kilkugodzinnym biegu zasną na stojąco. Ich organizm jest przecież zmęczony. Jednak pobudzenie organizmu jest na tyle duże i dochodzą do tego emocje, że wcale nie mogą zasnąć. Udaje im się to dopiero, kiedy ochłoną.

Maraton Maraton  Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Wyborcza.pl Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

To znaczy, że lepiej biegać rano?

- Moim zdaniem tak. Sam tak robię. Bieganie rano pobudza metabolizm na cały dzień. Jeśli ktoś biega, żeby schudnąć, to lepiej robić rano. Oczywiście nie powinien biegać na czczo! Funkcjonuje takie przekonanie, na szczęście jest coraz mniej popularne. Tak możemy sobie zrobić więcej szkody niż mieć z tego pożytku.

Jak biegać rano. Instrukcja obsługi

To co może nam przeszkadzać w zaśnięciu, mam na myśli pobudzenie układu nerwowego, rano jest jak najbardziej wskazane. Po porannym treningu jesteśmy zadowoleni i mamy siłę na resztę dnia.

Poza tym zaraz po wstaniu z łóżka mamy więcej energii niż po całym dniu wypełnionym obowiązkami.

A dlaczego biegacze są bardziej odporni na stres?

- Nie tylko biegacze, ale wszyscy sportowcy są bardziej odporni na stres. To wynika w dużej mierze z psychologii sportu. Sportowcy muszą sobie radzić bardzo dużą presją cały czas. Na początku jest to presja rodziców i trenera, żeby zdobyć medal. Potem presja środowiska. W końcu, kiedy dochodzimy do poziomu mistrzowskiego jak Justyna Kowalczyk, musimy zmierzyć się z presją opinii publicznej. Długotrwałe wystawienie na działanie tej presji pomaga wyrobić sobie mechanizmy radzenia sobie z nią.

Uodpornienie na stres jest zauważalne nie tylko u sportowców profesjonalnych. Wystarczy, że ktoś w szkole podstawowej grał np. w piłkę nożną. Miał kilka niepowodzeń, potknięć, czasem śmiali się z niego koledzy, to nauczył się radzić sobie z tym. Taka osoba w dorosłym życiu będzie bardziej odporna.

W świecie biegaczy istnieje takie zjawisko jak euforia biegacza [przyp. red. przy przejściu od wysiłku tlenowego do beztlenowego przy długodystansowym bieganiu następuje wzmożona produkcja endorfin, która pozwala na dłuższy wysiłek]. Czy to takie biegowe Yeti?

- Zjawisko odczuwania szczęścia podczas biegania jest naukowo potwierdzone. Czy jednak pozwala nam na dłuższy wysiłek? Nie. Rzeczywiście endorfiny pomogą nam na chwilę zapomnieć o bólu wywołanym zmęczeniem, ale kopa energetycznego na pewno nam nie da. Podczas wysiłku spalamy najpierw w dużej ilości węglowodany, czyli glikogen zmagazynowany w mięśniach i wątrobie. Kiedy jest go coraz mniej, zaczynamy spalać coraz więcej tłuszczu. Przy okazji, nie jest tak, jak twierdzą niektórzy, że najpierw spalamy tylko glikogen, a dopiero jak się on skończy to tłuszcz. Podczas wysiłku spalamy obie rzeczy jednocześnie, ale w zależności od jego charakteru w różnych proporcjach.

Węglowodany i tłuszcz to jest nasze paliwo. Z endorfin czerpać go fizycznie nie możemy.

*Krzysztof Mizera , fizjolog sportowy, dietetyk sportowy oraz od 2008 r wykładowca na uczelniach wyższych oraz w Studium Medycyny Sportu Carolina Medical Center w Warszawie. Twórca i koordynator Centrum OLIMPIAKOS. Realizuje szereg projektów badawczych związanych z wpływem żywienia i treningu na organizm sportowców. Współpracuje m.in. z kolarzami z kadry narodowej kolarzy, biegaczami, z licznymi reprezentantami kraju w innych dyscyplinach i piłkarzami Ekstraklasy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.