Biegać z zegarkiem czy bez? [TEST]

Trochę już biegasz. Masz za sobą pierwszą "dychę", może półmaraton. Rośnie twój głód biegania, a z nim zmienia się trening. Chcesz dokładniej mierzyć swoje osiągnięcia. Myślisz o zegarku biegowym? Może ten tekst Ci pomoże.

Wygodne buty z wyższej półki pomogli ci dobrać w sklepie, strój też. W bieganie inwestujesz coraz więcej pieniędzy, bo wciągnęło "po szyję". Wstajesz rano przed pracą, zanim jeszcze "druga połowa" otworzy oczy lub wieczorem, kiedy większość znajomych stawia na niezobowiązującą rozrywkę w bezruchu, na kanapie. Masz ambitne plany startowe, chcesz bić rekordy życiowe. Stawiasz na profesjonalny trening - interwały, podbiegi, długie wybiegania, rytmy. Do tej pory biegałeś z aplikacją. Ta jednak gubi GPS, jej wskazania są nie tak dokładne, no i na światłach to ciągłe na chybił trafił celowanie, żeby wcisnąć pauzę. Chociaż jest to drogi sprzęt, zacząłeś zastanawiać się nad zegarkiem biegowym.

Jestem niemalże w tym samym miejscu, co Ty. Z tą niewielką różnicą, że od kilku tygodni biegam z zegarkiem (Timex Ironman Run Trainer 2.0) - testuję! Porównać go z innymi modelami nie jestem w stanie, przykro mi. To moja pierwsza przygoda z zegarkiem biegowym.

Na początek to, co mi się spodobało, a czego wcześniej nie miałem, nie byłem w stanie zmierzyć lub wymagało to ode mnie dużo, dużo więcej wysiłku.

Przede wszystkim trening interwałowy. Z zegarkiem jest to o niebo łatwiejszy. Przed startem w oparciu o kilometraż lub czas programuję sobie do sześciu odcinków. Mogę ustawić w sumie 99 takich pętli. Po przebiegnięciu każdego odcinka oprócz dźwięku - biegam z muzyką, więc nie zwracam na niego uwagi - zegarek informuje mnie o zmianie tempa wibracją. Mała rzecz, a cieszy. Podobnie jak możliwość ustawienia alarmów, które przypominają o nawodnieniu lub jedzeniu. Rzecz przydatna przy długich wybieganiach.

Na plus wypada GPS. Zegarek bardzo szybko łapie sygnał z satelity i nie traci go  tunelach, podziemnych przejściach i w gęstym lesie. A przy aplikacji z tym bywało różnie. Ponadto jest dokładniejszy. Na tej samej trasie wskazania smartfonowego oprogramowania i zegarka różniły się prawie o pół kilometra. To dużo.

Co mi się jeszcze spodobało? W przeciwieństwie do aplikacji, z którą wcześniej biegałem, zegarek podaje rzeczywiste tempo biegu, które mogę kontrolować na bieżąco. Dzięki temu wiem, czy mam przyspieszyć, czy zbytnio się forsuję i powinienem zwolnić. Aplikacja podawała mi tempo co kilometr i to średnie. Biegam z opaską na ramieniu, więc spojrzenie na telefon sprawiało mi sporo problemów.

Poza tym ekran można podzielić na trzy części i jednocześnie wyświetlać czas biegu, kilometraż i tętno lub prędkość. Czcionka jest duża i nawet podczas intensywnego biegu, kiedy pot zalewa oczy, jestem w stanie odczytać wskazania. Parametrów ustawić można dużo więcej - spalanie kalorii, średnie tempo biegu, itd. Programujemy trzy różne ekrany i za pomocą lewego dolnego przycisku zmieniamy je podczas treningu.

Oprócz treningu biegowego, robię też trening siłowy. Pompki, brzuszki, drążek - wszystko co wiąże się z ćwiczeniami za pomocą masy własnego ciała. Jak każdy lubię przerwy między seriami wydłużać "o minutkę". Odkąd zacząłem przygodę z zegarkiem, dzięki paskowi z czytnikiem pracy serca to właśnie tętno wyznacza mi czas odpoczynku. Jeśli osiąga dolną granicę, czyli 140 uderzeń na minutę, wiem, że muszę zrobić kolejną serię. Nie ma zmiłuj. Taki trening siłowy może związany stricte z bieganiem nie jest, ale przy długich dystansach wytrzymałość całego organizmu jest niezbędna.

Zegarek współpracuje z aplikacjami biegowymi, m.in. TrainingPeaks, MapMyFitness i popularnym Endomondo. Po treningu wrzucamy parametry do internetu, dzielimy się nimi ze znajomymi, porównujemy. Może to nie czyni go wyjątkowym, bo i z aplikacji można zgrać swoje osiągnięcia. Jednak ułatwia sprawę. Zamiast biegać z jednym i drugim, wystarczy sam zegarek.

Co mi się nie spodobało? Co 5 sekund spoglądam na zegarek. Wyimaginowana potrzeba spojrzenia na wyświetlacz pojawia się co chwilę. Przebiegłem 40 metrów, rzut oka na lewy przegub. Tak "w koło Macieju". To męczące i odbiera mi część przyjemności z biegania. Jeszcze jedna uwaga. Jak już napisałem, świetnie, że podczas biegu można śledzić trzy parametry jednocześnie na jednym ekranie.  Może to czepialstwo, ale szkoda, że nie cztery.

Kupić czy nie? Zapytajmy eksperta!

Moje przemyślenia to jedno, czym innym jest opinia eksperta. A ekspert radzi: jeśli myślimy o profesjonalizacji, realizacji założeń treningowych, zegarek jest niezbędny. - Początkujący powinni bardziej koncentrować się na własnych odczuciach i biegać na czas, a nie na tempo. Osoby, które myślą o poprawie wyniku, potrzebują zegarka. Na wyższym poziomie ma znaczenie, w jakim tempie wykonujemy odcinki tempowe, w jakim tempie bieg ciągły - uważa Weronika Zielińska, trener lekkoatletyki. - Problem polega na tym, że profesjonalny zawodnik biegający od wielu lat "czuje" swoje ciało i wie jakim tempem mniej więcej biegnie, natomiast wielu amatorów jak ma dobry dzień, to biegnie szybko, następnego dnia biegnie wolniej. Zegarek sprawia, że łatwiej utrzymać intensywność treningów na odpowiednim poziomie - dodaje.

A Ty? Czy ćwiczysz z pulsometrem? Weź udział w naszej SONDZIE na stronie głównej!

Timex

Copyright © Agora SA