-
-
Dobre obuwie i można biegać do woli. Reszta to picuś na wodę, dotyczy może niuansów związanych ze sportem zawodowym, gdzie wyciąganie 15 sekund w maratonie ma swoją wartość. Do biegania potrzeba chęci, i najlepiej to lubić, bo modą można sobie psychikę skatować - te codzienne robienie rzeczy, na którą się nie ma najmniejszej ochoty, plus praca, na którą z reguły większość też nie ma najmniejszej ochoty może się skończyć chorobą psychiczną :). Znajdź sobie co lubisz robić, badmintona, tenis stołowy, koszykówkę - obojętne. Niewielu ludzi lubi biegać i to im należy zostawić bieganie.
-
Wielkie mi tam mecyje.
Abonament na siłownię od 50 do 250 miesięcznie + dojazd + wydatki na lans i autopromocję.
Basen, o ile nie mamy abonamentu - od 6-15 zł jednorazowo + dojazd.
Bieganie - gratis, a odzież można wykorzystać i do spacerów i do jazdy na rowerze, więc kalkulacja podwójnie opłacalna.
W praktyce zakres STANDARD tak czy inaczej zamienimy stopniowo na GOLD lub PREMIUM, bo tania odzież jest marnie szyta z lichych materiałów, po wielokrotnym praniu traci kolory, a w tych droższych - satysfakcję mamy gwarantowaną na nieco dłużej ... :-) -
Najwazniejsze sa buty i jeszcze raz buty, odziez mam prawie ta sama ktora uzywam do chodzenia po gorach, lub jazdy na rowerze, no w tym drugim mam inne spodenki:). Pozostale rzeczy swietnie pasuja i sie uzupelniaja. Jesli chodzi o zegarek to na poczatek wydaje mi sie ze wystarczy endomondo lub inna aplikacja na telefon, ktora poczatkujacym w zupelnosci wystarczy. No a buty zawsze mozna tez wykorzystac na silownie, na podejscie do MOka lub na inne spacery, jako ze sa wygodne. Choc ostatnio rodzi sie nowy trend w bieganiu na bosaka, no ale mysle ze to dla bardziej zaawansowanych :D
-
Bardzo ważne są buty a reszta to mniej lub bardziej ważne pierdoły. Dobrze mieć chociaż jakiegoś najtańszego chińskiego smartfona z GPS i androidem by biegać z włączoną aplikacją Endomondo. Resztę ubrań można kupić na targowisku miejskim by za oszczędzone pieniądze kupić buty z dobrą amortyzacją około 300zł.
-
-
-
"Warto - zwłaszcza kupując pierwszą w życiu parę - udać się do sklepu "w realu". Zapłacisz trochę drożej niż w e-sklepie, ale sprzedawcy doradzą jaki model będzie optymalny dla Twoich stóp."
A po co płacić drożej? Doradźcie ludziom, że zamiast przepłacać, do sklepu "w realu" idzie się po to, żeby but przymierzyć, a kupić lepiej przez internet.
Aby ocenić zaloguj się lub zarejestrujX
dzielanski
Oceniono 37 razy 35
Najtańsze koszulki zazwyczaj nie są gorsze od tych najdroższych (mam takie za 15 PLN i takie za 100PLN, mam też takie, które otrzymałem w ramach opłaty za udział w maratonach) - droższe koszulki można kupić, jeśli planuje się dłuższe wybiegania (czyli od 20 km wzwyż), kiedy zawieje chłodny wiatr, to być może coś dają (ale pewności nie mam - tak, i tak ciągnie po nerach). Są też koszulki, których krój chroni przed ocieraniem sutków (ale większość ludzi przed długimi biegami po prostu nakleja plastry). Początkującym zdecydowanie polecałbym Decathlon albo Lidl. Zamiast "bluzy grubej" też można spokojnie używać jakiś tani, cienki polar (setkę).
Autor, wspominając o legginsach czy innych spodenkach, zapomniał napisać o bieliźnie termicznej (mówiąc prościej - o majtasach). Nakładanie wszystkich tych "technicznych" spodenek na bawełniane majtki ma tyle samo sensu, co zakładanie majtek na spodenki. Nawet jeśli zwykłe gacie nie spowodują otarć, to po przepoceniu, przy wietrznej pogodzie można przeziębić układ moczowy.
Dodałbym też skarpetki ze ściągaczem na śródstopiu. Na dystanse do 10 km spokojnie wystarczą tanie (w Decathlonie bywają nieraz po kilka PLN za parę). W zwykłych skarpetach można obetrzeć sobie stopy (zwłaszcza jeśli nie zainwestujemy zbyt wiele w buty).
Specjalnej kurtki do biegania w ogóle nie mam - zimą zakładam na koszulkę z długim rękawem jakiś stary polar (nowego szkoda mi prać co drugi dzień, a prać trzeba, bo jest przepocony jak diabli).
Ostatnia rada:
oszczędzać na czym się da, zaoszczędzone pieniądze wydawać na buty, buty i na buty. Być może czterokrotnie droższa koszulka będzie lepsza od tej tańszej, a może nie (jak pisałem, trudno mi to stwierdzić). Źle dobrane albo zbyt tanie buty mogą sprawić, że będziemy szukać "dobrego" ortopedy, który stówkę bierze za jedną wizytę, a za artroskopię dużo dużo więcej.