Yurbuds Inspire 400 - słuchawki dla ludzi z żelaza [TEST]

Słuchawki od wiodącego producenta sprzętu audio, w dodatku sygnowane logiem Ironman. Nie da się ukryć - mają "papiery" na miano sprzętu idealnego. Sprawdziliśmy je w akcji.

Lubię biegać z muzyką. Właściwie to dzięki treningom z muzyką na serio wziąłem się za bieganie. Z tym większą przyjemnością przystąpiłem do testu słuchawek yurbuds? inspire 400.

Pierwszy rzut oka

Efektowne czarne pudełko, inspirujące hasła, logo JBL i znana triatlonistom "dot-emka" zapowiadały nie lada sprzęt. Choć nie należą do najtańszych słuchawek na rynku - kosztują 200 zł - to jednak biorąc pod uwagę renomowanego producenta cenę ciężko uznać za bardzo wygórowaną. Zwykłe, niebiegowe słuchawki potrafią kosztować wielokrotnie więcej.

Pierwsze wrażenie jest pozytywne. Słuchawki są bardzo dobrze wykonane, estetyczne, a przede wszystkim dają poczucie jakości i trwałości. Od razu zwrócił moją uwagę system Quick Clik? - przyciągające się magnesy, dzięki którym można "zapiąć" słuchawki wokół szyi lub zgrabnie zwinąć po używaniu. A jednak, zaraz potem dopadły mnie pierwsze wątpliwości (jak się później okazało niesłuszne) - czy dam radę wcisnąć je do uszu? Trzeba przyznać, że słuchawki są słusznych rozmiarów, zwłaszcza gdy mają nałożone czarne, silikonowe nakładki. To dzięki nim słuchawki trzymają się w uchu i przenoszą dźwięk wprost do naszego mózgu. No prawie - najpierw musi on trafić do przewodu słuchowego ;)

yurbuds inspire 400yurbuds inspire 400 yurbuds inspire 400 yurbuds inspire 400

Pierwsza przymiarka

Muszę przyznać - nie było łatwo. Minęło trochę czasu zanim poprawnie umieściłem jedną i druga słuchawkę w uszach. Było to na tyle kłopotliwe, że przez chwilę chciałem zrezygnować z dalszego testowania. OK, być może to moja wina i brak umiejętności w wykorzystaniu technologii TwistLock?, ale nie spodziewałem się, że będzie to aż tak wymagające. Aby prawidłowo umieścić słuchawkę w uchu nie należy wkładać jej "na wprost" (jak inne słuchawki dokanałowe), ale przekręcone o ok 45-55° do tyłu. Dopiero po umiejscowieniu słuchawki w małżowinie i specjalnej wypustki w przewodzie słuchowym należy całość "zakręcić".

yurbuds inspire 400yurbuds inspire 400 Filip Wołowski Filip Wołowski

Teraz, po kilku tygodniach używania jest to dziecinnie proste, ale pierwszego dnia, gdy chciałem szybko wyjść na trening sprawa była poważna ;)

Pierwszy odsłuch

Warto było powalczyć z małżowiną i silikonowymi nakładkami. Dźwięki jaki popłynął do mojej głowy był wyrazisty, czysty, przyjemny.

Nie jestem melomanem, ani tym bardziej audiofilem potrafiącym idealnie określić brzmienie tonów niskich, średnich czy wysokich. Dźwięk był fantastyczny - nigdy takiego na treningu nie miałem. No właśnie - nie miałem z ważnego powodu, który jest drugą stroną tego medalu. Yurbuds inspire 400 należą do gatunku słuchawek dokanałowych - czyli takich, które emitują muzykę bezpośrednio do przewodu słuchowego. Z reguły są tak skonstruowane, by nie dopuszczały dźwięków z zewnątrz - wszystko po to by nie zakłócać jakości odsłuchu.

Ja z reguły omijałem ten typ słuchawek i to nie tylko na treningach. Zwyczajnie dziwnie się czułem z zatkanymi uszami, odcięty od świata zewnętrznego. Jednak test zobowiązuje - odłożyłem na bok osobiste uprzedzenia i przyzwyczajenia.

Pierwsze 20 minut biegu było dziwne. Z jednej strony wysoka jakość dźwięku, a z drugiej lekkie odrealnienie - w zasadzie brak kontaktu ze światem zewnętrznym. Na treningu nie byłem sam. Biegnąca obok M. kilkakrotnie coś do mnie mówiła, ale wyszedłem na chama, który w ogóle nie zwraca na nią uwagi. Szybko wypracowaliśmy system szturchnięcia w ramię, który sygnalizował chęć komunikacji.

yurbuds  inspire 400yurbuds inspire 400 Filip Wołowski Filip Wołowski

Po tym pierwszym doświadczeniu nastąpił zwrot. Odpowiednio wyregulowana głośność oraz przyzwyczajenie moich kanałów słuchowych i błędnika do obecności silikonowych nakładek (to właśnie owe "yurbuds") przeniosły mnie w nowy wymiar treningu biegowego. Była przede wszystkim muzyka i ja. Stopniowo nauczyłem się też odbierać sygnały świata zewnętrznego. Było ciekawie. Było dobrze. Na długim wybieganiu M. nie miała ze mnie zbyt dużego pożytku - to był mój bieg i moja muzyka.

To doświadczenie raczej dla zaawansowanych biegaczy, którzy znają swoje ciało, mają dobrze skoordynowane ruchy - błędnik potrafi płatać figle. I jeszcze jedna ważna rada - na pierwszy raz lepiej wybrać znany sobie, bezpieczny teren, w porze najmniejszego natężenia ruchu.

Dalszy ciąg

Jak to w życiu bywa - do pewnych sytuacji przywykamy i stają się normą. Po paru tygodniach słuchawki zakładam już sprawnie, dźwięk jest nieustająco dobry. Sprzęt okazał się odporny na wilgoć (pot, deszcz, mycie), trwały, solidny.

Wychodzi jednak na jaw kilka mankamentów o których warto wspomnieć:

- "pilocik" do sterowania głośnością (również z funkcją mikrofonu - przydatne gdy musimy porozmawiać przez telefon właśnie w czasie treningu) - niestety jego pełna funkcjonalność zarezerwowana jest wyłącznie dla posiadaczy iPhone'ów

- ponieważ są to słuchawki douszne, trzeba regularnie dbać o ich czystość. W końcu wkłada się je dość głęboko do ucha - wiecie o czym mówię ;)

- nie tylko końcówki yurbudsów wymagają czyszczenia - dobrej jakości silikon jest doskonałym lepem na wszelkie brudy i farfocle, które mamy w kieszeni lub w torbie (pewnie dlatego w zestawie dołączony jest specjalny pokrowiec)

- za pierwszym razem po zdjęciu, umyciu i wysuszeniu, nałożenie silikonowych nakładek jest równie trudne co dopasowanie słuchawki do ucha (trzeba koniecznie pamiętać o właściwym umiejscowieniu końcówek "dokanałowych" - 8.00-9.00 dla słuchawki prawej i 14.00-15.00 dla słuchawki lewej), za drugim, trzecim i dziesiątym razem idzie już bardzo łatwo

- tu kolejny kłopot - z czasem nakładki rozciągają się, luzują i niestety potrafią łatwo zsunąć się ze słuchawki w niepożądanym momencie. Od tego już krok do zgubienia. Na razie mam obydwie, ale znalazłem w internecie kilka komentarzy od osób, które żałują straty.

Filip Wołowski

Podsumowanie

Yurbuds inspire 400 to sprzęt bardzo wysokiej jakości, wart swojej ceny. Dźwięk sygnowany JBL - dla mnie rewelacja. Słuchawki faktycznie, tak jak obiecuje producent trzymają się dobrze w uszach i nie powodują dyskomfortu.

Jednak ze względu na "odcięcie" od świata nadają się raczej do specyficznych okoliczności treningowych, o czym pisałem powyżej. Bieg w mieście, wśród pieszych i samochodów to jednak co innego niż plaża we Władysławowie lub zatłoczony tramwaj, gdzie "odcięcie" jest pożądanym efektem.

Dotychczas używałem słuchawek z "haczykami" do zawieszenia za uchem, takich jak np. modele Behind-the-ear oferowane przez Yurbuds i pewnie przy nich pozostanę, gdyż lubię słyszeć i czuć co się dzieje wokół mnie. Wszystkim, którzy ponad wszystko cenią jednak jakość dźwięku z czystym sumieniem mogę polecić model Yurbuds inspire 400.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.