Więcej niż maraton

"W sobotę o 3 nad ranem stanę na deptaku w Krynicy, nas starcie 100-km ultramaratonu Bieg 7 Dolin. Tam nawet największych wyjadaczy dopadają kryzysy. Ten bieg trzeba rozegrać we własnej głowie" - pisze Dawid Hajok, który będzie relacjonował na żywo swój morderczy bieg. Czegoś takiego jeszcze nie było.  Relacja na żywo z ultramaratonu okiem startującego ultramaratończyka w sobotę od 8 rano na Polska Biega!

Zobacz profil trasy, z którą zmierzy się Dawid - kliknij

Stało się. Minął rok odkąd przeczytałem relację z III Maratonu Karkonoskiego. Niepozbawiona biegłości rzemiosła opowieść redakcyjnego kolegi, entuzjasty biegów górskich - Wojciecha Fuska, o męskiej zaciekłości i sprawie honoru, zasiała we mnie płomienne postanowienie, by dołączyć do grona górskich biegaczy.

Może to euforia wywołana socjotechniką zręcznie zmajstrowanego tekstu, relacji pełnej emocji i szczerej walki z własną słabością, może absolutna ignorancja nowicjusza, a być może coś zgoła innego - męska pycha - sprawiły, że przystałem wówczas na rzuconą przez Wojtka propozycję startu w odbywającym się w październiku "Biegu pod górę" na Kasprowy Wierch. To był mój pierwszy kontakt z wyścigami po górskich szlakach. Teraz, mając już na koncie dwa zimowe starty w biegach skiturowych (dwa biegi górskie, na krótkim dystansie, jeden górski półmaraton, uliczny Cracovia Maraton oraz Maraton Karkonoski), pakuję się na wyjazd do Krynicy. Tam wspólnie ze swoimi dwoma kompanami Jackiem Grzedzielskim (pączkiem) i Tomkiem Gorszko (groszkiem) z teamu Dynafi Polska zamierzamy spróbować się na trasie Ultramaratonu 7 Dolin.

Jeszcze w grudniu Jacek rzucił na fb (z charakterystyczną dla siebie udawaną obojętnością) pytanie czy nie wyznaczylibyśmy sobie jakiegoś ambitnego celu na przyszły rok. - Czemu nie - odparłem podejrzliwie, bo dobrze go znam i wiem, że za takimi pytaniami zawsze kryje się jakaś z góry ukartowana intryga. W kilka sekund rozesłał nam linki do strony Festiwalu Biegowego prowadzące prosto do najtrudniejszego z biegów ultramaratonu Bieg 7 Dolin. Dobrze wiedzieliśmy, że nie jest to jedno z tych noworocznych postanowień, których nigdy się nie dotrzymuje.

Kiedy myślę o tym, pakując plecak ze sprzętem, zastanawiam się na czym polega owa chora męska ambicja, która nie pozwala odpuścić nawet w obliczu wielkiej przegranej. I nie chodzi tu wyłącznie o słowa wypowiedziane wobec towarzyszy, ale o słowo dane samemu siebie. Dlaczego właśnie w ten sposób człowiek chce udowodnić sobie ile jest wart, skoro może to zrobić bez narażania zdrowia? Zastanawiam się nad tym licząc energetyczne żele (nienawidzę ich i wiem, że kupiłem ich za mało) batony i saszetki z węglowodanami. Wierzę jednak, że moją tajną bronią będą suszone kabanosy, którą zamierzam uruchomić w chwilach największego kryzysu oraz Knoppersy, które wprost uwielbiam i liczę, że poprawią mi humor w momentach zwątpienia. Byłem też w aptece. Kupiłem Stoperan i tapy (mocny plaster w rolce żeby nakleić na sutki w celu ich ochrony przed otarciem). Mam też wazelinę na stopy. Zgodnie z zaleceniami piję dużo wody, przyjmuję węglowodany w każdej postaci, od dwóch tygodni jem magnez i potas, popijając musującym wapnem, aby zapobiec skurczom, które i tak się pojawią. Na całą imprezę, która rusza już w piątek, zarejestrowała się rekordowa uczestników - ponad 5800 biegaczy! Biegi krótkie, maraton, biegi na 33 i 66 km oraz sztafety. Najdłuższy Bieg 7 Dolin jest zarazem eliminacją do najsłynniejszego na świecie ultramaratonu Ultra-Trail du Mont-Blanc. Osiągając w limicie metę w Krynicy-Zdróju, można jednocześnie uzyskać 3 punkty kwalifikacyjne do UTMB. Na dotarcie do mety będę miał 17 godzin.

Dawid Hajok

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.