Półmaraton na więziennym spacerniaku w Rawiczu

Mówią o nim "Złota setka", bo tyle okrążeń wokół spacerniaka trzeba zrobić, żeby przebiec trochę ponad 21 km. Półmaraton już po raz trzeci odbył się na terenie więziennego spacerniaka. Zwycięzca miał czas 1:25:55. Po raz pierwszy półmaratonowi na spacerniaku towarzyszył też bieg poza murami więzienia - wzięli w nim udział mieszkańcy miasta.

Więcej na temat tegorocznej edycji półmaratonu w więzieniu w Rawiczu znajdziesz w artykule na poznan.gazeta.pl .

Zainteresowanym polecamy również artykuł: Skazani biegną do nieba , który ukazał się w Dużym Formacie.

Fragment artykułu:

Czyściec

Maraton wymyślił trzy lata temu jeden z wychowawców - Krzysztof Domaniecki.

Niektórzy biegali po spacerniaku - jednym z największych w Polsce, wykorzystywanym do meczów piłkarskich. Domaniecki policzył metry i zaczął mnożyć przez okrążenia. Ktoś zażartował, że można by urządzić zawody. Bieg na pięć kilometrów.

- A czemu nie półmaraton? - Domaniecki wcale nie żartował.

Dyrekcja więzienia zgodziła się z duszą na ramieniu. Bo jeszcze nigdy tylu groźnych przestępców nie wypuszczono w Rawiczu jednocześnie na więzienny dziedziniec (w półmaratonie wzięło udział 30 więźniów).

Od tamtego czasu więźniowie wypisują coraz więcej próśb o zgodę na zakup profesjonalnych butów, dresów, zegarków sportowych, pulsometrów. Zamiast pism z gołymi babami prenumerują specjalistyczne dla biegaczy. U dyrekcji wywalczyli dostęp do napojów izotonicznych.

Na treningi nie ma dodatkowego czasu. Półtorej godziny dziennie. Tyle trwa regulaminowy spacer. Niektórzy, by wydłużyć trening, rozgrzewają się już w celach.

Znaleźli się i profesjonalni trenerzy: mistrz świata w triatlonie Jerzy Górski i Jerzy Skarżyński, wieloletni reprezentant Polski na długich dystansach. Pierwszy dojeżdża z Poznania, drugi aż ze Szczecina.

Odbyły się już dwa oficjalne biegi - "Złote setki" (bo aby przebiec półmaraton, trzeba sto razy okrążyć kotłownię i ślusarnię). Pierwszy jesienią 2010 r. wygrał Michał (26 lat, kradzieże, włamania, rozbój, siedem lat odsiadki, właśnie wyszedł na wolność), w drugim (w 2011 r.) pokonał go Maciej. Jarek (27 lat, włamania, dwa lata odsiadki, już na wolności) nie zdążył pobiec, bo wcześniej wyszedł z więzienia.

Fizycznie ten czas najbardziej zmienił Przemka. Opowiada: - Po bieganiu trzeba się umyć. W misce, bo prysznic jest tylko w soboty. Wyprać, bo pralnia przyjmuje tylko więzienne ciuchy. Jedna frania krąży pomiędzy wszystkimi celami.

(Niewielką franię dała więźniom dyrekcja, żeby mogli prać prywatne ubrania. Między celami przenoszą ją strażnicy).

Przemek jeszcze niedawno był napakowanym w siłowni osiłkiem, teraz ma sylwetkę maratończyka, stare ubrania wiszą na nim jak na wieszaku. - Schudłem 30 kilo, a tylko w ostatnim roku - 21. Ale mądrzejszy nie tak szybko się zrobiłem. Lata to trwało, aż w końcu dotarło do mnie - także dzięki bieganiu - że dałem w życiu ciała.

Wychowawca Domaniecki: - To szok, co się z nimi dzieje. Dwa miesiące przed biegiem zamawiali koszulki. Większość chciała XL. A potem szybko trzeba było zamówienie zmieniać, bo prawie wszyscy noszą teraz L. Muskulatura nie jest już w modzie.

Dziś biega ok. 40 więźniów. Wśród startujących w ostatnim półmaratonie pięciu miało dożywocie, 12 po 25 lat odsiadki.

Ewa Wróblewska, więzienna psycholożka: - Odchodzą od dawnych nałogów, prowadzą higieniczny tryb życia. Widzę, jak pod wpływem biegania się zmieniają. Jeden drugiego tym zaraża.

Trener Jerzy Górski: - Czapkę z głowy ściągam. Nie wiedziałem, że takie rzeczy się w Polsce dzieją.

Wychowawcy: - Bieganie bardziej rozładowuje agresję niż siłownia czy gry zespołowe.

Kiedy Przemek dowiedział się o charytatywnej akcji Jerzego Górskiego, który podczas biegów zbiera pieniądze na chore dzieci, bez zastanowienia zaoferował pomoc. I zbiórka za kratami od razu ruszyła. - Mam coraz więcej przykładów, że można tu żyć normalnie - mówi Przemek. - W zeszłym roku, krótko po tym, kiedy w mediach pojawiły się informacje o naszym biegu, po 13 latach odezwała się do mnie moja była dziewczyna. Broniłem się przed tym spotkaniem. To ona bardzo chciała. Do dzisiaj nie ułożyła sobie życia. Mówi, że w każdym kolejnym facecie szukała mnie. I że przez ten cały czas mnie kochała. Ja też ją kochałem. Odwiedza mnie teraz co dwa tygodnie. Egoistyczne, co? Przecież dzięki tym jej odwiedzinom tylko mnie jest lepiej. Ale ona twierdzi, że jej też. Następny półmaraton ma być organizowany za kratami i jednocześnie drugi na wolności, np. dookoła więzienia. Obiecała, że też pobiegnie.

(...)

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.