Polską ''gąsienicą'' dowodził generał. Prawdziwy! - były dowódca Jednostki Specjalnej GROM gen. dywizji Romana Polko. Ze swojego zadania spisał się na medal - podobnie jak cały maratoński ''robaczek''. Osiem pań i 43 panów połączonych liną na pokonanie 42 kilometrów trasy z małym hakiem potrzebowało 6 godzin i 18 minut. Jak poinformował gen. Polko, tylko jedna osoba z zespołu miała na trasie, na 20. kilometrze, poważniejszy kryzys. Po masażu nóg mogła biec dalej.
''Gąsienica'' była uczestnikiem akcji charytatywnej. Na ulicach stolicy miała zebrać pieniądze na leczenie czteroletniej Nikoli Kabat, chorej na rdzeniowy zanik mięśni. Wprawdzie te znalazły się już przed startem, ale nic straconego. Wręcz przeciwnie - z wybieganych przez ''gąsienicę'' pieniędzy skorzystają inni potrzebujący.