''Udało się znakomicie, mamy nowy rekord trasy, a to znak, że impreza się rozwija. A teraz przepraszam, muszę iść dekorować'' - mówił reporterowi ''Gazety'' Marek Tronina, prezes fundacji Maraton Warszawski. Choć w chwili tej rozmowy od dłuższego czasu znaliśmy nazwiska zwycięzców, linię mety wciąż mijali kolejni zawodnicy.
Na starcie stanęło ich 4,3 tys. Pierwsi - czyli amatorzy i najwolniejsi - wyruszyli z okolic placu Zamkowego już o godz. 8. 41 minut później (19 minut przed główną grupy) wystartowały uczestniczki maratonu - ten swoisty ''parytet'' organizatorzy ustanowili po to, by również one miały szansę walczyć o nagrodę główną, czyli najnowszy model volvo.
O godz. 8 wystartowała też gąsienica - 50 osób w niebieskich koszulkach połączonych liną. O jej niesamowitym wyczynie tutaj .
Emocje rosły w miarę zbliżania się najlepszych zawodników do mety, zwłaszcza że przewodzący stawce Etiopczyk Tola Bane konsekwentnie gonił uciekającą Ukrainkę Tatianę Hołowczenko. 42. kilometr kończył się na Krakowskim Przedmieściu, dokładnie w miejscu, gdzie niedawno stał krzyż. Biegaczom przyglądała się grupa jego obrońców. Nie bili brawa, gdy u wylotu ul. Królewskiej pojawiła się sylwetka drobnej biegaczki, która przy aplauzie publiczności niespodziewanie świeżym krokiem minęła metę ulokowaną 195 m dalej, przy skwerze Hoovera. Tuż za nią jechał na rowerze jeden z kibiców, wymachując radośnie ukraińską flagą, którą za chwilę okryto zwyciężczynię maratonu.
Jej wynik - 2:31.36 - jest tym bardziej zadziwiający, że na start spóźniła się półtorej minuty i musiała gonić rywalki. Druga przybiegła na metę Olga Kalendarova-Ochal, a trzecia - Kenijka Pamela Jemelikipchoge. Kolejne lokaty wywalczyły Małgorzata Sobańska i Iwona Lewandowska. Wśród panów wygrał Etiopczyk Tola z czasem 2:13.10. Zamiast volvo s60, które pojedzie z Hołowczenko na Ukrainę afrykański biegacz dostał 25 tys. zł. Jego czas jest ponad minutę lepszy od Kenijczyka Johnstone'a Kibet Mayio oraz dwie i pół minuty od Erytrejczyka Samuela Goiton Hadgu. Najlepszy Polak Tomasz Blados dotarł do mety na 9. miejscu. Inni uczestnicy maratonu dobiegali do mety jeszcze do późnego popołudnia.