Dyskryminacja zatriumfowała w Utrechcie?

2 godziny 17 minut i 36 sekund - to czas zwycięzcy maratonu w Utrechcie. Organizatorzy dopięli swego - poprzez kontrowersyjny system premiowania najszybszym biegaczem okazał się Holender Michel Butter. Triumfator miał ułatwione zadanie, bo start w Utrechcie zbojkotowało wielu czołowych biegaczy z Afryki.

Wszystko przez dyskryminujący obcokrajowców zapis, że holenderski zwycięzca maratonu otrzyma za zwycięstwo premię w wysokości 10 tys. euro. W przypadku wygranej obcokrajowiec mógł liczyć na 100 razy mniej, czyli 100 euro. W ten kontrowersyjny sposób organizatorzy postanowili przerwać dominację biegaczy z Afryki - Kenijczycy wygrali cztery ostatnie maratony w Utrechcie.

I to właśnie przedstawiciele federacji lekkoatletycznej z tego kraju jako pierwsi wyrazili swoje oburzenie. - Organizatorzy powinni dać możliwość rywalizacji wszystkim na równych zasadach, bez żadnej dyskryminacji - stwierdził David Okeyo. Właśnie dlatego kenijscy biegacze w niedzielę postanowili ominąć Utrecht szerokim łukiem. Nie wszyscy, bo przez ponad 30 km stawce przewodził Mutai Kipkorir z... Kenii.

Na mecie był jednak drugi (2:18:10), bo szybszy okazał się Michel Butter. - Było naprawdę ciężko. Warunki nie należały do najlepszych.  Było bardzo ciepło. Pod koniec łapały mnie skurcze, ale udało się dotrwać do mety - mówił zwycięzca.

Wracając na chwilę do Kipkorira. Kenijczyk walki o zwycięstwo raczej nie ''odpuścił'' wychodząc z założenia, że nie warto wygrywać dla 100 euro nagrody. Wszystko za sprawą Gerta-Jana van Wijka. Holenderski biznesmen działający Kenii tak oburzył się na pomysł niesprawiedliwego systemu nagradzania zwycięzcy maratonu w Utrechcie, że postanowił ustanowić własną nagrodę. Tą w wysokości 10 tys. euro miał otrzymać maratoński zwycięzca nie-Holender. - Jestem rozczarowany, że nie wygrał biegacz z Kenii, albo inny obcokrajowiec - powiedział po zakończeniu biegu biznesowy partner Van Wijka, Thomas Mulder.

Dołącz do nas na Facebooku

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.