Polska Biega 3 Maratony: Janusz i Amelka startują na 10 km

Janusz przygotowuje się do przebiegnięcia maratonu ze swoją córką - Amelką, w ramach akcji Polska Biega 3 Maratony. 6 sierpnia mieli mały sprawdzian - startowali razem w Gąsawie na 10 km. Janusz osiągnął mimo upału i pchania wózka bardzo dobry czas, a Amelka... zasnęła po pięciu kilometrach. Przeczytajcie co Janusz Pisze o tym starcie na blogu drużyn Gazety.

W sobotę 6-go sierpnia startowałem o 16.00 z Amelką na 10 km w Gąsawie obok Żnina w Kujawsko-Pomorskim. Czas 49:43. Temperatura 26-28 stopni, bardzo słonecznie, Amelka zasnęła po 5 km. Super połączenie sportu i zabawy, bo oprócz biegu na 10 km, był też Nordic Walking i krótsze biegi dla różnych kategorii wiekowych, zwłaszcza dziecięcych, a do tego wszystkiego festyn rodzinny!  Naprawdę pozazdrościć takiego połączenia kameralnego biegu, startowało może z 30 zawodników w biegu głównym 10 km z zabawą dla rodziny.

Byłem jedyny z wózkiem, i wszyscy oczywiście się dziwili, że chcę biec z Amelką. Wpisałem ją na listę, uiściłem opłatę startową (naprawdę skromna 10 zł od osoby), która była przekazana na rzecz chorej dziewczynki (szczytny cel). Jeden z organizatorów powiedział mi, że na końcu stawki jedzie samochód i że jak by co to może mnie z trasy zabrać. Nie dyskutowałem za dużo ale rozumiem jego myślenie, do tego on znał trasę.

Z wyborem trasy to trochę nie trafiłem, bo okazało się że jest to połączenie odcinków asfaltowych, po utwardzonej nawierzchni i krosu, z tym że ten kros w kilku miejscach miał piaszczyste podłoże i wózek się zakopywał, tak że nie "szło" jechać. Trzy odcinki po prostu przeszedłem bo efekt z biegu był żaden. Po trawie i ubitym piasku dało się jechać. Pod koniec były dwa podbiegi jeden 300-400 metrów drugi 200-300 metrów długości. WARTO WIĘC TRENOWAĆ Z WÓZKIEM!

Janusz i Amelka na mecieJanusz i Amelka na mecie archiwum Janusza Zienkiewicza Janusz i Amelka na mecie

Dostaliśmy oklaski na mecie. Z uwagi na fakt, że nie było medali w biegu głównym, a były dla dzieci niepełnosprawnych, spytałem się organizatora, czy jeżeli nie wykorzystają wszystkich medali, to czy mogliby jeden dać Amelce, i zgodzili się. Jakie było moje zdziwienie, kiedy podczas nagradzania zwycięzców wyczytano Amelkę i wręczono jej puchar za najmłodszego uczestnika biegu w kategorii Open, do tego dostała obiecany medal!

Bardzo dziękuję organizatorom, bo dla takiego malucha to jest to, co wspomina później miesiącami i jak sobie przypomni, to po domu w medalu chodzi, nie mówiąc już o pucharze (musimy teraz zrobić na niego miejsce).

Po biegu mogliśmy coś przekąsić (uczestnicy mieli to w cenie opłaty), a potem to już szaleństwo dla dzieci! Zjeżdżalnia, trampolina, Straż Pożarna na syrenach, polewanie sikawkami dla dzieci, samochody Policyjne, muzyka, konkursy z nagrodami. Naprawdę rodzinna wyprawa. Spędziliśmy tam całe popołudnie i każdy z nas coś dla siebie znalazł, pogoda dopisała, ludzie bardzo mili i sympatyczni.

Amelka po biegu na 10 km w GąsawieAmelka po biegu na 10 km w Gąsawie archiwum Janusza Zienkiewicza ***

Witajcie drużyno,

Chciałem opisać Wam moje wrażenia z biegu jako "motorniczego" tego przedsięwzięcia. Przed biegiem sprawdziłem trasę (samochodem) i okazało się że jest sporo krosu, ale nie wyglądało to tak źle jak się później okazało. Rozgrzewkę zacząłem robić 30 minut przed biegiem. Najpierw potruchtałem, potem się rozciągnąłem. Na 5 minut przed biegiem wziąłem Amelkę i pakowałem do wózka i szliśmy na linię startu. Czułem się dobrze, trochę zbite mięśnie dwugłowe ud. (...)

Biegło mi się bardzo dobrze, zacząłem więc mocno, gorzej że numery startowe były z folii samoprzylepnej, a na mojej koszulce się nie trzymały i mój od razu spadł, a nie wiedziałem czy spisują po trasie numery, więc się po niego zatrzymałem i przykleiłem do wózka (kilka sekund straty) i czułem taki stan jakby kolka się miała zbliżać, ucisk z prawej strony, potem podbieg po asfalcie, bez żadnych problemów i kolejne 2 osoby za mną. Wypłaszczenie przechodzące w zbieg, wydłużyłem trochę krok, kolejne 2 osoby za mną, ale asfalt się skończył i trafiam na kros i oczywiście jakiś gruby patyk zaczepia się o spód wózka i rysuje po ziemi, kolejne kilkanaście sekund straty. Ziemia na początku twarda, musiałem kluczyć, aby nie wpadać w dziury, po środku ścieżki był pas trawy więc celowałem aby podłoże wykorzystać tak, jakbym jechał po płaskim i twardym, ale i to się zmieniło na gorsze. Gdzieś od 3,5 km do 6 km podłoże było piaszczyste (z 500 metrowym odcinkiem twardego i drogi), pchałem ile się dało ale kółka stawały, do tego doszła kolka, stwierdziłem więc, że najgorsze kawałki muszę przejść, gdyż praca jaką wkładam nie przekłada się na ruch do przodu, a na zakopywanie się, a moje nogi tego nie zniosą. Przeszedłem więc jeden odcinek może 100-200 metrów, odsapnąłem, kolka przeszła (...). Miałem jeszcze 2 takie sytuacje z tym piachem. Ale nic się nie dało zrobić, biegniesz, a tu nic nie idzie do przodu, jak na plaży. W końcu piach się skończył (...) więc od razu tempo wzrosło bo wózek jechał. Ale to nie koniec, bo 2 podbiegi (...). Podbiegi bez najmniejszego problemu, a potem już drobne nierówności, ostatni kilometr, 200 metrów z górki, potem płasko stadion i meta. Przed metą wyjąłem Amelkę z wózka i dobiegliśmy razem na metę. (...) 4 punkty z wodą przemaszerowałem, oblewałem się wodą bo żar był niemiłosierny i brałem mały łyk i płukałem usta, co dawało efekt odświeżenia, a izotoniczny napój tak nie działał. Amelka mi zasnęła w połowie trasy, więc na ostatnich 500 metrach budziłem ją aby miała radochę z przebiegnięcia mety dlatego też nie wykonałem finiszu, plus strata czasu na wyjęcie Amelki z wózka i bieg jej tempem około 50 metrów do mety.

Myślę że gdyby nie warunki krosowe, zakopywania się wózka i chód w 3 przypadkach, 2 przestoje z uwagi na numerek startowy i kij, można było uratować z 3 minuty porównując to z biegiem rok temu po asfalcie. Po biegu zero problemu z oddechem, mógłbym zaraz biec jeszcze 10 km, no może nie w takich warunkach z wózkiem...

Janusz i Amelka

Więcej na temat przygotowań drużyn Gazety do trzech jesiennych maratonów na blogu .

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Agora SA