Renata spróbowała. A ty?

Od 12 marca ruszamy z zapisami do akcji Polska Biega. W wir Polska Biega wpada coraz więcej osób. Oto, co o tym sądzi Renata Sieradzka ze Świdnicy.

Zaczęliśmy biegać z mężem w kwietniu zeszłego roku. Powód? Akcja "Polska biega" w maju. Rok wcześniej startował nasz 14-letni syn, chcieliśmy wziąć udział w tym i my. Udało się. Zaliczyliśmy pierwszy oficjalny rodzinny bieg. Z tej okazji zadebiutował też nasz młodszy 7-letni syn.

Początek przygody, jak widać, niezły. Nie mogło być inaczej: trenowaliśmy dalej. Zaczęliśmy się rozkręcać. W głowie pojawił się nowy pomysł: wziąć udział w dłuższym biegu masowym. I jakby w odpowiedzi ukazało się ogłoszenie dotyczące organizowanego po raz pierwszy Świdnickiego Biegu Dekoria na dystansie 15 km. Nawet się nie zastanawiałam, choć dla mnie, początkującej biegaczki, taki dystans był po prostu "kosmiczny". Jednak zawzięłam się i postanowiłam wystartować. Mogę sobie pogratulować systematyczności, z jaką trenowałam. Korespondencyjnie, poprzez swój blog, pomagał mi Wojtek Staszewski. Jego rady i moja determinacja, a jednocześnie chęć udowodnienia sobie i mojej rodzinie, że dam radę, sprawiły, że się udało.

Wzięłam też udział w świdnickim Grand-Prix (4 biegi), w którym zapisywałam się konsekwentnie jako członek Polska Biega.

Po starcie w Dekorii już wiedziałam, że chcę zadebiutować w półmaratonie w marcu i zaraz potem w maratonie. To dla mnie teraz najważniejsze cele biegowe. Oczywiście będę tam reprezentować barwy Polska Biega.

Co dało i daje mi bieganie, oprócz kondycji i dobrej sylwetki?

Bieganie pozwala mi zachować dystans do spraw i problemów życia codziennego. Dotleniam się, przez co lepiej koncentruję się w pracy, jeszcze sprawniej organizuję sobie tydzień, bo przecież muszę znaleźć czas też na bieganie. Biegam z mężem, często biegamy z dziećmi (młodszy syn towarzyszy np. na hulajnodze). To wspaniała okazja do zacieśniania rodzinnych więzi, a jednocześnie wskazówka, że przecież sport można uprawiać w każdym wieku, no i że naprawdę można realizować swoje marzenia.

Jednym z takich marzeń, o którym wspomniałam kiedyś starszemu synowi, był maraton. Na początku mojej przygody z bieganiem, syn uśmiechał się pod nosem, ale ostatnio powiedział, że zaczął w to wierzyć i że trzyma za mnie kciuki. To będzie coś!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.