Adam Bielan, eurodeputowany: Staram się myśleć jak najmniej. Słucham muzyki, resetuję umysł. Myślę o trasie za mną i o tej, która mnie czeka, o tętnie, o tempie. Bieganie to relaks, polityka to praca.
- Lubię sport, ale przez kilka lat pracy w Parlamencie Europejskim zapuściłem się. Próbowałem zacząć biegać parę razy, ale długo wydawało mi się to straszliwie nudne. Wreszcie się przełamałem i okazało się, że było warto. Biegam regularnie od dwóch lat. Pomogło mi to zrzucić parę kilo...
- Takie są minusy bycia osobą publiczną. Człowiek idzie do parku pobiegać, a następnego dnia widzi swoje zdjęcie w gazecie (śmiech). A kilogramów straciłem ponad dziesięć, choć, przyznaję, w połączeniu z dietą. Poranne bieganie - zwykle biegam rano, czasem nawet o szóstej - to świetny początek dnia. Daje kopa. Kiedyś nie potrafiłem zacząć bez kilku kaw, teraz ożywia mnie jogging.
Do biegania przekonało mnie to, że nie wymaga zachodu. Sprzęt nie zajmuje dużo miejsca. Buty i ubranie zawsze się zmieszczą w walizce. I można biegać wszędzie i w każdych warunkach. Zdarzyło mi się już biegać w skutym zimą Kijowie i w tropikalnej ulewie, w potwornym upale w Ameryce Środkowej.
- Trzy, cztery razy w tygodniu. Chciałoby się jak najczęściej, ale wiem, że regeneracja też jest ważna.
- Wyprzedzają mnie tylko rowerzyści (śmiech). Mówiąc poważnie - nie, nie wkurzam się, nie szarpię, by się nie dać. Wolę równe tempo. No i bardzo się cieszę, że tylu Polaków biega.
- Biegam dla zdrowia, ale bicie rekordów daje satysfakcję, łamie rutynę. Tyle że to ciężko czasem porównać, inaczej się biegnie po bieżni na siłowni, inaczej w upale itp.
- Poniżej 50 minut.
- Jeszcze nie próbowałem.
- Jak dotąd 30 km, na treningu.
- Nie warto oszczędzać na butach, poza tym nie szaleję. Mam oddychające ubrania, ale to kwestia wygody, nie szpanu. Muzyki słucham z i-Poda, jest w nim specjalna funkcja powersong - w momencie kryzysu włącza się zaprogramowany wcześniej kawałek. Ale nie mam jednej takiej piosenki, często ją zmieniam. Zawsze wybieram coś dynamicznego. Mam też chip w bucie podłączony do i-Poda, dzięki temu wiem, jakie mam tempo, ile zrobiłem kilometrów itp. Jestem uzbrojony w technologię, ale najważniejsza jest radość biegania. Jako europoseł dużo podróżuję, więc mam tę dodatkową frajdę, że zmieniam miejsca. W weekend, gdy mam więcej czasu, biegam po lesie, po miękkiej ścieżce. W tygodniu albo bieżnia w klubie fitness, albo park. Nie próbowałem jeszcze bieżni na stadionie.
- Najczęściej biegam sam.
- Nie. Podziwiam go, bo przeżył dwie poważne kontuzje, najpierw ręki, potem kolana, i to go nie odstraszyło od sportu. On biega dłużej niż ja, ale mam nadzieję, że go kiedyś dogonię.
- Polityka to stresujący zawód. Szuka się sposobów na rozładowanie stresu, nie zawsze godnych naśladowania. Sport mogę polecać z czystym sumieniem każdemu. Tylko że niektóre sporty uprawia się ciężko - trudno zorganizować drużynę piłkarską i regularnie w kilkanaście zapracowanych osób kopać piłkę, choć Donaldowi Tuskowi jakoś się udaje... Bieganie jest zdecydowanie prostsze w obsłudze.
- Chyba każdy biegacz jest niespełniony, jeśli nie przebiegnie maratonu. Przymierzałem się w zeszłym roku, ale - jak wiemy - był politycznie burzliwy, a maraton to poważna sprawa. Wymaga wielotygodniowych przygotowań. Czekam z moim maratonem na rok bez wyborów. Czyli mam nadzieję, że jako biegacz spełnię się w 2012 r.
Rozmawiał Wojciech Szacki
Adam Bielan, 37 lat, współautor kilku kampanii PiS, spin doktor Jarosława Kaczyńskiego, dwa razy w Sejmie, jako poseł AWS i PiS; od 2004 r. europoseł. W listopadzie 2010 r. wystąpił z PiS i przyłączył się do PJN. Po konflikcie z Joanną Kluzik-Rostkowską został wykluczony z tego ugrupowania.