9. PZU Półmaraton Warszawski. "Największe problemy zaczynają się po 15. km" [WYWIAD]

Jak wykorzystać ostatnie godziny przed startem w półmaratonie? Już nic nie poprawimy, więc wyluzujmy się i postawmy na wypoczynek. Na starcie możemy być lekko zestresowani, ale to minie. Ważne, żeby nie przeszarżować na pierwszych 5 km. Zacznijmy minimalnie wolniej od naszego założonego tempa, by ostatnią "piątkę" pokonać szybciej - radzi Marcin Chabowski, jeden z najlepszych polskich maratończyków

Biegowe ciekawostki, porady i newsy. Śled ź nas na Facebooku i Twitterze  @PolskaBiega

Masz pytania? Podyskutuj z nami na  FORUM!

Rozmowa z Marcinem Chabowskim*

Damian Bąbol: Ile czasu początkujący biegacz powinien trenować do pierwszego półmaratonu?

Marcin Chabowski: Wszystko zależy od stopnia wytrenowania. Oczywiście ktoś, kto dopiero wstał z kanapy, lepiej niech na razie o tym nie myśli. Co innego w miarę wysportowany człowiek. Dla takiej osoby, która ma na koncie kilka biegów na 10 km, wystarczą dwa miesiące treningów, aby dobrym zdrowiu dobiec do mety i przy okazji uzyskać niezły wynik.

Jakie są różnice w przygotowaniach do półmaratonu i maratonu?

- Trening do biegu na 21 km jest prawie taki sam, jak do startu na 10 km. Jeśli chodzi o zaawansowanych zawodników, to biega się na całkiem innych prędkościach tempowych niż w przygotowaniach do maratonu. Wykonujemy więcej intensywnych treningów poniżej trzech minut na kilometr. Tak trzeba, jeśli planuje się złamać 1 godzinę i 2 minuty. W przypadku maratonu, to wykonuje się większą pracę objętościową, m.in. pracuje się nad energetyką organizmu czy zmianą metabolizmu. Bardzo rzadko osiąga się za to prędkości poniżej 3 min/km. To inna specyfika treningu.

W niedzielę w 9. Półmaratonie Warszawskim wystartuje 13 tys. osób. Co byś polecił biegaczom, aby robili przed startem?

- Treningowo na pewno już nic się nie poprawi. Warto się wyluzować i nastawić na odpoczynek. Na starcie możemy być lekko zestresowani, ale to minie. Ważne, żeby nie przeszarżować na pierwszych 5 km. Zacznijmy minimalnie wolniej od naszego założonego tempa, by ostatnią "piątkę" pokonać szybciej. Ktoś powiedział, że maraton zaczyna się po 30. km, to może ja odniosę się do półmaratonu. Największe problemy zaczynają się po 15. km.

W niedzielnym biegu będzie kilka punktów odżywczych. Zalecałbyś korzystanie z każdego z nich?

- Zawodowi biegacze są w stanie pokonać półmaraton bez korzystania z żadnych energetyków, batonów czy żeli. Zazwyczaj przed startem jemy bardzo mocno węglowodanową kolację, a w dniu zawodów lekkie - też na bazie węglowodanów - śniadanie. To wystarcza, żeby w optymalnej formie przebiec ten dystans. W trakcie biegu pijemy tylko wodę, jeden-dwa łyki, żeby przepłukać usta. Co innego gdy jest upał, ale na to w niedzielę się nie zanosi.

Dlaczego warto startować w masowych biegach?

Żeby sprawdzać swoje postępy, poczuć wyjątkową atmosferę, ten dreszczyk emocji i pozytywny stres przed startem. Udział w zawodach to najlepsza okazja, aby się o tym przekonać. Do tego dochodzi atmosfera, integracja z innymi uczestnikami, cała otoczka i szalejące endorfiny. To naprawdę fantastyczna przygoda, którą każdemu polecam. Poza tym to świetna forma treningu. Zapisanie się na jeden z takich biegów motywuje nas do regularnych treningów i przestrzegania diety. Widzę tu same plusy. Warto też dodać, że organizacja imprez tego typu w Polsce jest na coraz wyższym poziomie. Pod tym względem Półmaraton Warszawski należy do światowej czołówki. Wiem, co mówię, bo startowałem w wielu zagranicznych biegach. Oczywiście jest to opinia zawodnika z elity, ale przecież amatorzy też są zadowoleni. Zresztą najlepszym przykładem jest frekwencja. 13 tys. osób mówi wszystko.

Twoje wyniki też sugerują, że lubisz biegać w stołecznym półmaratonie. Rok temu poszło ci świetnie. Zająłeś czwarte miejsce (czas - 1:03:23), najlepsze ze wszystkich Polaków.

- W Warszawie zawsze na dobrze mi się startowało. Zajmowałem lepsze miejsca. Raz byłem drugi, a raz trzeci. Ostatnio znalazłem się poza podium, ale pamiętajmy, że pogoda była ekstremalna. Trudno się biega przy minus 8 st. C.

Wracając do moich startów na 21 km 97 m, to mimo fajnych czasów, nigdy nie dawałem z siebie absolutnego maksa. Zawsze ten dystans traktowałem, jako etap w  przygotowaniach do maratonu.

Twój najlepszy czas w półmaratonie wynosi 1:02:26, czyli zaledwie o 51 sekund gorzej od rekordu Polski, ustanowionego 14 lat temu przez Piotra Gładkiego. Pewnie gdybyś trenował tylko do "połówki", to mógłbyś zaatakować ten wynik.

- Wprawdzie w sporcie nie można niczego przesądzać, ale patrząc na moje czasy z biegów na 10 km i 21 km, to można tak przypuszczać. Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, może nawet w tym roku, że przygotuję się tylko do półmaratonu i poprawię mój najlepszy wynik. Na razie jestem w europejskiej czołówce, ale do światowej jeszcze trochę brakuje.

Znalazłem fragment twojej relacji z obozu w Meksyku, gdzie trenowałeś: "El Ocotal. Dzielnica w Mexico City, gdzie wysoko nad autostradą mieści się jedna z najbardziej znanych pętli biegowych w Meksyku. Niegdyś trenowali na niej najlepsi biegacze na świecie m.in. Said Aouita czy Bronisław Malinowski. Położona na wysokości 2850 metrów crossowa pętla wyciska z zawodnika naprawdę dużo. Biegałem mocniejszy, 16-km bieg. Oddechowo człowiek daje jeszcze radę, ale podbiegi i zbiegi oraz zmiana tempa powodują szybkie niedotlenienie mięśni. Czujesz się tak, jakbyś chciał biec szybciej, ale nogi i ręce zalane są ołowiem i brakuje sił, aby ruszyć mocniej. Ciężko podnosić kolana. Tego dnia po 4-5 km na twarzy i rękach pojawiły się u mnie czerwone wykwity, a po 10 km czułem się tak niedotleniony, że zaczęło kręcić się w głowie. Jak się czujesz po takiej harówie?

- Bieganie wysokościach nie należy do najprzyjemniejszych rzeczy. To zupełnie inna bajka od treningów niż na nizinach. Następuje dużo większe niedotlenienie kończyn, które w pewnym momencie odmawiają posłuszeństwa. Człowiek nie jest w stanie tego przeskoczyć i po prostu siada. Planuje się przebiec cztery długie odcinki, a na trzecim cię odcina. Nawet najmocniejsza psychika i twardy charakter nic nie daje. A czuję się dobrze, właśnie przechodzę okres aklimatyzacji po powrocie z Meksyku. Trenowałem tam przez sześć tygodni.

Twoja kariera, to książkowy przykład tego, jak zostać zawodowym biegaczem na długich dystansach. Zaczynałeś od 800 metrów, później rywalizowałeś na 1500, 3000, 3000 z przeszkodami oraz 5 km, 10 km, aż w końcu przyszedł czas na półmaratony i maratony.

- Ale ja nie jestem do końca zadowolony z tej ścieżki rozwoju. Gdybym miał zaczynać od nowa, to pewnie wprowadziłbym kilka zmian np. więcej startów na krótszych dystansach. Nie biegałbym przeszkód, które są bardzo kontuzjogenne. Niestety, bardzo często zmagałem się z różnymi urazami. Ale wiadomo, mądry człowiek po szkodzie...

Rozmawiał Damian Bąbol

* Marcin Chabowski urodził się 28 lat temu w Wejherowie. Od 2013 r. jest zawodnikiem STS Pomeranii Szczecinek. Jest młodzieżowym mistrzem Europy w biegu przełajowym i na 3000 metrów z przeszkodami, mistrzem Polski w półmaratonie i dwukrotnym dwukrotnym na 10 km. Jego rekordy życiowe: maraton: 2:10:07, 10 km: 28:55, 5 km: 13:52, 3 km: 8:01

Copyright © Agora SA