"Daaaajesz Bombi!", czyli ekstRemalny wyścig po życiówkę w Biegu Niepodległości

Trudne warunki, w których czułem się jak ryba w wodzie. Fantastyczna atmosfera, 15 tys. uczestników i najlepszy pacemaker u boku. To musiało tak się skończyć, czyli osobistym sukcesem i nowym rekordem życiowym na 10 km podczas 28. Biegu Niepodległości

- Jaki masz rekord na 10 km? - zapytał mnie Marcin Dulnik, nasz ekspert i autor bloga DulnikBiega.pl .

- 44 minuty i 3 sekundy. Szału nie ma, ale dawno już nie biegłem mocnej "dychy".

Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com / $^}CPY>Y

- Najwyższa pora. Spróbujemy pobiec na 43:30. Chętnie cię poprowadzę. Pobiegniemy tak, żebyśmy za drugim wiaduktem mogli już cisnąć do mety, ile sił w nogach - zachęcał Marcin.

Nie musiał mnie dłużej przekonywać. Szybko mu zaufałem. Jak na amatora jest biegowym kozakiem. Może pochwalić się doskonałymi wynikami: maraton - 3:02:57, półmaraton - 1:24:47, 10 km - 38:45.

'Daaaajesz Bombi!', czyli ekstRemalny wyścig po życiówkę w Biegu Niepodległości"Daaaajesz Bombi!", czyli ekstRemalny wyścig po życiówkę w Biegu Niepodległości Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

- Wchodzę w to! Zwijamy asfalt. Nie ma, że boli - odpisałem pół żartem, pół serio.

I tak zawarliśmy sojusz przed 28. Biegiem Niepodległości. Marcin został moim pacemakerem i gościnnie przywdział barwy Ekipy EkstRemalnej . Od tamtej pory przyświecał nam tylko jeden cel. Pobiec poniżej 43 minut i 30 sekund.

Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

"Pada śnieg, pada śnieg..."

Słońce, plaża, morze, żar lejący się z nieba. Kocham takie warunki, ale tylko kiedy odpoczywam na wakacjach. Gorzej jest wtedy z uprawianiem sportu na wysokim poziomie. Mój organizm rzadko wtedy przestawia się na najwyższe obroty. Szybkie bieganie, osiąganie rekordów życiowych zostawiam sobie raczej na wiosenne i jesienne zawody. Dlatego, kiedy - 11 listopada, o godz. 7 - wyjrzałem przez okno i zobaczyłem sypiący śnieg, wcale się nie zmartwiłem. Wiedziałem, że w takich warunkach potrafię się jeszcze lepiej zmobilizować.

Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

Całą Ekipą w składzie: ja, Marcin (biegacze), Franek (mistrz kamery) i Marlena (kibic i dobry duch zespołu) w okolicach startu i mety (przy ul. Stawki) stawiliśmy się na ponad godzinę przed wystrzałem pierwszej strefy. Mimo wczesnej pory z trudem znaleźliśmy miejsce parkingowe. Podjechaliśmy jednak Renault Capturem, którego gabaryty dają radę i potrafi wcisnąć się niemal w każdą miejską szczelinę.

Kawa, rozgrzewka i start!

Na pobudzenie szybka kawa (obowiązkowo z cukrem) w pobliskiej hamburgerowni i na 20 minut przed startem rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Kilka przebieżek, skłonów, podskoków oraz dynamicznych ćwiczeń. Oddech przyspieszył, temperatura ciała się podniosła i zostały ostatnie chwile na koncentracje. Byliśmy gotowi do startu.

Atmosfera Biegu Niepodległości, jak co roku, jest wyjątkowa. Odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego razem z blisko 15 tys. uczestników sprawiło, że na całym ciele poczułem dreszcze. Później wspólnie odliczaliśmy ostatnie sekundy i ruszyliśmy.

Bieg NiepodległościBieg Niepodległości Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com / ER Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

Motywacja od Marcina

Pierwszy kilometr. Jak zwykle było bardzo tłoczno. Mini-slalomem wyprzedzaliśmy wolniejszych biegaczy. Czas: 4 minuty i 24 sekundy. Wolno, ale wszystko idzie zgodnie z planem. - Nie przejmuj się, zaraz nadrobimy. Dawaj, przyspieszamy - zabrzmiało jak rozkaz od Marcina, więc pognałem.

Wrzuciliśmy "dwójkę", za chwilę "trójkę". Spojrzałem na zegarek, minęliśmy drugi kilometr. Czas: 4:08. Szybko, nawet trochę za szybko, ale znów to było wpisane w misterny plan Marcina. - Sorry, musieliśmy trochę przycisnąć. Przed nami podbieg na wiadukt. Rozluźnij się, lekko pochyl, skróć krok i mocno pracuj rękoma, dasz radę - dokładnie mnie instruował.

'Daaaajesz Bombi!', czyli ekstRemalny wyścig po życiówkę w Biegu Niepodległości"Daaaajesz Bombi!", czyli ekstRemalny wyścig po życiówkę w Biegu Niepodległości Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

Lekka górka nie była wcale straszna i nie doprowadziła do żadnego kołatania serca. Co jakiś czas pokazywałem Marcinowi uniesiony kciuk. Nie chciałem za wiele mówić, by nie tracić energii. Jak to się mówi: "noga podawała". Trzymałem się tuż za moim przewodnikiem. Do półmetka szło jak z płatka. Na 5. km zameldowałem się po 21 minutach i 10 sekundach.

- Chcesz wody? - zapytał Marcin przy punkcie nawadniania.

- Nie. Gnamy dalej! - odpowiedziałem naprędce.

- Jasne, to nie maraton, gdzie na każdym punkcie trzeba pić. Jak dobrze się czujesz, to przy takim tempie lepiej nie ryzykować. Czasami mały łyk może bardziej zaszkodzić niż pomóc.

28. Bieg Niepodległości28. Bieg Niepodległości Franek Przeradzki Fot. Franek Przeradzki

"Wykonujesz dobrą robotę!"

Od 6. km czułem, jakbym zaczynał pracować na trochę niższych obrotach. To nie kryzys, ale taki moment, w którym głowa chce, serce chce, płuca też dają radę, ale w nogach uruchamiają się mimowolne blokady. - Spokojnie, wykonujemy kawał dobrej roboty. Za chwilę wiadukt, a później gaz do końca. Dobrze wyglądasz - motywował mnie Marcin.

Ależ mi te jego podpowiedzi dodawały energii! Za każdą z nich w myślach po stokroć dziękowałem. Tego mi właśnie było trzeba, czyli pozytywnej motywacji. Marcin widział na zegarku, że zwolniliśmy, ale nie nawoływał do natychmiastowego przyspieszenia, nie dramatyzował, że zaczynamy mocno tracić. - Spójrz na prawo! Podziwiaj tę wielotysięczną biało-czerwoną flagę - nawet w taki sposób dodawał mi sił.

Rzeczywiście widok tłumu biegaczy, przebiegającego na wschodniej nitce al. Jana Pawła II był imponujący. Ta wyjątkowa oprawa jest właśnie największym sukcesem organizatorów Biegu Niepodległości w Warszawie.

"Dajesz Bombi!"

Tempo spadało nawet do 4:28 min/km. Po drugim żwawym wbiegnięciu na wiadukt, kiedy tętno mocno podskoczyło, dostałem kolejną cenną podpowiedź od Marcina. - Stary, znów się rozluźnij. Wydłuż krok i na zbiegu grawitacja zrobi swoje. Odpoczniesz przez chwilę - radził.

Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

Pomogło. Na 8. km niespodziewanie spotkałem moich rodziców, którzy cudem wypatrzyli mnie w biegowym tłumie. - Dawaj Damian, jeszcze dwa kilometry, dasz radę! - krzyczała mama.

Doping bliskich mnie uskrzydlił i znów szybciej zakręciłem nogami. Do tego Marcin cały czas dodawał otuchy. - Zostało 1,5 km. Rozgrzewka trwa dłużej. Wiesz co, z moim wzrokiem może nie jest idealnie, ale ja widzę metę. Dawaaaaj! - ryknął na mnie.

Po minięciu 9. km walczyłem jak lew o każdy metr. Wydłużałem krok, mocniej pracowałem rękoma, ale też bardzo głośno oddychałem. - Złamiesz 43 minuty! Dajesz Bombi! - motywował mnie Marcin.

Tomasz Hajto, były piłkarz i reprezentant Polski, a obecnie komentator w swoim stylu pewnie krzyknąłby: "Damian, nie możesz odpuścić. Z wątroby, z wątroby wyciśniesz, ale zrobisz to!"

Ostatnie metry Biegu NiepodległościOstatnie metry Biegu Niepodległości Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com

Wpatrywałem się w balon, oznaczający metę, który nie wiedzieć czemu... jakby w ogóle się nie zbliżał. Na chwilę zamykałem oczy, a myślami przenosiłem się za końcową linię. Trzysta metrów przed metą zobaczyłem pozostałą część Ekipy Captura , czyli Marlenę (dziękuję za żywiołowy doping!) i Franka, który powyżej na zdjęciu uwiecznił moje męki. Wpadłem na metę, zatrzymałem czas. Ostatni kilometr pokonałem w najszybszym tempie - 4:05 min/km. Do złamania 43 minut, zabrakło jednak pięciu sekund, ale byłem strasznie zadowolony. Najważniejsze, że osiągnęliśmy cel i pobiłem nowy rekord życiowy na dystansie 10 km. Dostałem niesamowicie pozytywnego kopa do kolejnych biegowych wyzwań.

Na mecie kilka razy z całego serca podziękowałem Marcinowi, który pociągnął mnie na taki wynik. - Zrobiliśmy dobrą robotę. Dałeś z siebie wszystko, gratulację za walkę. Za rok musisz złamać 40 minut! - usłyszałem od mojego pacemakera.

Challange accepted

Tekst: Damian Bąbol

Marcin Dulnik (z lewej), Marlena Ciborowska i Damian BąbolMarcin Dulnik (z lewej), Marlena Ciborowska i Damian Bąbol Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com Franek PRZERADZKI franekp@gmail.com