Katarzyna Staszak: Wyszły spalić czekoladę, a przeszły psychoterapię - takie są biegackie historie kobiet. Częściej niż o figurze opowiadają, jak bieganie zmieniło ich życie.
Dr Helena Mroczkowska: Bo kobiety potrafią wziąć z biegania więcej niż mężczyźni.
KS: Dlaczego?
- Silniejsza jest ich motywacja wewnętrzna.
KS: Czyli?
- Robię to dla siebie, bo chcę, bo sprawia mi to radość. A my, kobiety, tak niewiele rzeczy robimy dla samej radości. Mamy na głowie dom, troszczymy się o bliskich, martwimy o pracę, o związek. I nagle cała godzina na bycie sam na sam ze sobą.
KS: Wolność!
- Właśnie. Do tego dołóżmy, że kobiety są skoncentrowane na samorozwoju. Swoje osiągnięcia porównuję z samą sobą, wiem, jaki kolejny krok zrobiłam. W biodrach mniej, niż było, wybiegłam, choć padało, pobiegłam dłużej niż tydzień temu...
KS: Czy pani aby nie dyskryminuje mężczyzn? Oni się przecież cieszą z tego samego.
- Tak, ale nie aż tak. Mają większą potrzebę rywalizacji, chcą zająć lepsze miejsce, swe sukcesy odnoszą do innych, chwalą się. A przecież zawsze będą za kimś. W naszej kulturze obowiązuje zasada, że zdolny człowiek nie musi dużo pracować. Mężczyźni, jeśli odnoszą sukcesy np. w pracy, są przekonani, że zawdzięczają to zdolnościom. Kobiety uważają, że doszły do tego ciężką pracą. Kobieta od razu sytuuje się zatem niżej, bo wysiłek cenimy mniej niż zdolności.
W bieganiu kobiece myślenie ma jednak plusy. Męskie ego samo rzuca facetom kłody pod nogi, bo porażkę na mecie każe uznać za brak zdolności i załamanie gotowe - jestem do niczego. Kobieta ma wrażenie większej kontroli, bo przecież pracuje na to, co ma. Kończy więc bieg na 10 km albo półmaraton i wie, że skoro to się udało...
KS: To dałam radę, jestem dzielna...
- Wzrasta poczucie własnej wartości i promieniuje na inne sfery życia. To ważne, bo z poczuciem wartości i wiarą w sukces jest u Polek krucho. Badałam sportowców. Tylko co czwarta kobieta spodziewała się sukcesów. Wśród mężczyzn nie było ani jednego, który by ich nie oczekiwał! Na szczęście w sporcie amatorskim kobietom nie jest trudno osiągnąć satysfakcję.
KS: I wcale nie trzeba startować w wyścigach. Kobiety opowiadają, że siłę daje im ta jedna wyrwana z dnia godzina.
- Każdy bieg to medytacja. Koncentrujemy uwagę na sobie, w biegu świetnie się myśli, świeżym okiem widzi sytuacje z życia, analizuje błędy.
KS: Gdy biegam z kolegami, to zawsze mnie boli, że potrafią więcej z siebie wycisnąć. Biegamy np. odcinki po 2 km, każdy na maksa. Ale ich maks jest większy niż mój. Zazdroszczę im. Na mecie zawsze myślę: mogłam pobiec szybciej.
- Ale po cholerę, przepraszam?