Piotrek miewał już podobne pomysły, był pierwszym Polakiem, który ukończył Ultra Trail du Mont Blanc, to on w końcu wybrał się z rowerem na 5 najwyższych szczytów Andów. W zeszłym roku porwał się na bieg, przy którym ściganie się dookoła Mont Blanc wygląda niczym młotek przy młocie pneumatycznym - Tor des Geants wokół doliny Aosty liczy sobie 335 kilometrów długości i ma ponad 24 km przewyższenia (!). Do Piotrka należy rekord pokonania Głównego Szlaku Beskidzkiego - uwinął się z tą akcją w 2006 roku w niepełne 7 dni, śpiąc codziennie, pokonując dziennie od 60 do 90 km. Zapytany o to co go motywuje powiedział:
Piotrek Kłosowicz - pierwszy Polak, który wystartował w UTMB, przebiegł Główny Szlak Beskidzki w niecałe 7 dni fot. Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Krzysiek Dołęgowski jest mocnym zawodnikiem na dystansach ultra - kilkakrotnie wygrywał setkę na orientację - Kierat, w kwietniu tego roku zajął 48. miejsce w wyścigu przez Saharę - Marathon Des Sables, wkrótce wystartuje w Ultra Trail du Mont Blanc na 168 km.
Chłopaki zdecydowali się na wspólną napieracką akcję. W ramach spędzania weekendu mieli zmierzyć się z Głównym Szlakiem Świętokrzyskim - prowadzącym z Kuźniaków do Gołoszyc - dwóch niepozornych wiosek oddalonych o 105 km ścieżek, ścieżyn i dróg.
Wystartowali rano, po 10 z okolic Strawczyna, gdzie zaczyna się główny szlak świętokrzyski. W samochodzie dopadły ich rozterki - inaczej jest startować w zawodach, jest inna motywacja. Zrobić coś takiego dla siebie? Zwłaszcza, gdy pada deszcz, a w samochodzie tak miło i ciepło? W końcu jednak spakowali plecaki, przyodziali buty i w towarzystwie miłej suczki, która się do nich przypałętała - wyruszyli. Suczka dotrzymywała im towarzystwa jeszcze przez jakiś czas.
Po ponad 60 km, prawie 7 godzin później chłopaki zatrzymali się w Świętej Katarzynie na kawę i przepyszne naleśniki serwowane prosto z niepozornej białej przyczepy. Byli zaskoczeni tym jak dobrze im idzie. Zaczęli się nawet zastanawiać nad "złamaniem" 12 godzin. Szlak zaserwował im trochę podbiegów, trochę zbiegów. Piotrek opowiadał o dwóch spektakularnych glebach Krzyśka. - Potknąłem się w jednej błotnistej kałuży, a upadłem w drugą - przyznaje się Krzysiek.
Krzysiek Dołęgowski na Głównym Szlaku Świętokrzyskim - przerwa na naleśniki w Św. Katarzynie fot. Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Padający przez dłuższy czas deszcz uczynił ze szlaku miejscami błotnistą breję. Niekiedy można się zapaść do połowy łydki w dobrze rozmiękłym podłożu. Jest dużo kałuż, a niektóre ścieżki są upstrzone licznymi kamieniami i głazikami, najczęściej ustawionymi na sztorc, niekiedy sięgającymi nawet kolan. Na drodze na Łysicę trzeba sobie dobrze wybierać ścieżkę, bo kamienie są bardzo śliskie i nachylone pod wszystkimi możliwymi kątami. W dodatku jest ich mnóstwo, a między nimi głównie woda i breja. Na innych fragmentach szlaku jest mokra, śliska glinka, ale jest też sporo asfaltów. Np. dużą część Pasma Łysogórskiego omija się dołem, asfaltem lub niemal płaską leśną ścieżką u podnóża gór.
Krzysiek Dołęgowski i Piotrek Kłosowicz na Głównym Szlaku Świętokrzyskim fot. Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Przed asfaltowym podbiegiem na Łysą Górę - tu chłopaki byli już małomówni. - Teraz jest ciężej - powiedział Krzysiek i nie był poza tym zbyt chętny do wyrażania swoich uczuć. Chłopaki wzięli kilka łyków Coca-coli i pobiegli dalej. Po ich tempie nie widać, żeby było źle...
Piotrek Kłosowicz na Głównym Szlaku Świętokrzyskim - Łysogóry fot. Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Chłopaki skończyli wyprawę po 12 godzinach i 28 minutach. Gdyby odliczyć godzinną przerwę na naleśniki - wyszłoby 11 i pół godziny. Widzą więc szansę poprawy tego wyniku. Jeszcze nie wiedzą kiedy - ale na pewno jeszcze się zmierzą z tą trasą. By uczcić swój sukces chłopaki otworzyli zakupione w sklepie w Strawczynie wino marki... "Tur Mocny" i delektowali się nim w drodze powrotnej do domu, przegryzając przepysznymi jagodziankami zakupionymi w Kielcach przez ich "support".
Główny Szlak Świętokrzyski - Krzysiek w lekkich butach naturalnych, widać, że było błotniście fot. Magdalena Ostrowska-Dołęgowska
Góry Świętokrzyskie to obok Sudetów najstarsze z pasm górskich w Polsce. Ich najwyższym szczytem jest Łysica w paśmie Łysogór (612 m n.p.m). Chłopaki wdrapali się na nią tuż po naleśnikach. Chyba nie mieli na tyle siły i chęci krajoznawczych by popodziwiać jeden z najbardziej charakterystycznych elementów tutejszego krajobrazu - gołoborza. Mieli za to niewątpliwie okazję popodziwiać bardzo stare - kambryjskie skały, wielokrotnie omijając je na szlaku.
Przejścia Głównego Szlaku Świętokrzyskiego dokonali m.in. w 2003 roku Paweł Brudło, Mirek Rak i Jacek Bator. Nie robili tego jednak za jednym zamachem - chłopaki robili jakieś przerwy na spanie, cała zabawa zajęła im 27 godzin i 15 minut.
Główny Szlak Świętokrzyski jest też trasą supermaratonu Twardziel Świętokrzyski .