Dlaczego Staszewski biega?

Wojtek Staszewski trenuje jak profesjonalista, ale zamiast na igrzyskach (z życiówką 2:49 wygrałby w Atenach w 1896 r.) startuje w lokalnych zawodach. Swoim doświadczeniem dzieli się z innymi w ramach akcji Polska Biega i założonej niedawno Kancelarii Sportowej.

Materiał pochodzi z numeru majowego Runner's World i został opublikowany za zgodą redakcji RW. Wojciech Staszewski - 45 lat, dziennikarz "Gazety Wyborczej", współorganizator akcji Polska Biega. Prowadzi Kancelarię Sportową z żoną Kingą, w ramach której trenują biegaczy i organizują obozy sportowe.

Szybszy o szklaneczkę wina Jest 10 kwietnia 1896 roku. Na starcie maratonu pierwszych igrzysk olimpijskich ery nowożytnej w Atenach obok Greka Spyridona Luisa stoi Wojciech Staszewski. 17 śmiałków i sportowiec z Warszawy mają do pokonania 40 km z Maratonu do Aten. Ruszają. Elita narzuca mordercze tempo. Początkowo prowadzi Albin Lermusiaux, ale wycofuje się na 32. kilometrze. Odpadają kolejni biegacze, powaleni helleńskim słońcem i brakiem odpowiedniego przygotowania.

Odwodniony Luis również słabnie. Wpada do tawerny, ale zamiast wody wypija szklaneczkę wina. Wyprzedza go Staszewski. Wojciech prowadzi samotnie i potwornie zmęczony przekracza linę mety. Z dumą trzyma gałązkę wawrzynu. Patrzy na medal. Na awersie głowa Zeusa z boginią Nike, a na rewersie Akropol.

Wojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska BiegaWojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska Biega fot. Jacek Heliasz - heliasz.com fot. Jacek Heliasz - heliasz.com

- Byłbym przeszczęśliwy - rozmarza się Wojtek, gdy przedstawiam mu taką wizję, choć dodaje zaraz, że w 1896 roku nie miałby takiej wiedzy o treningu i zapewne przegrałby ze Spyridonem. - Spyridon był lepszym materiałem na biegacza, tylko nie wiedział jak się przygotować - dodaje. Gdyby jednak Wojciech przeniósł się w czasie, to ze swoimi umiejętnościami i życiówką w maratonie przybiegłby pierwszy, pokonując Luisa o kilkanaście minut.

- To, co mnie napędza do biegania, to zabawa w prawdziwego sportowca, dlatego w pewnym momencie zacząłem trenować jak profesjonalista. Cały czas wyobrażam sobie, że jestem zawodnikiem przygotowującym się do olimpiady, która nie odbywa się jednak w Londynie, tylko w Łodzi, a na jesieni pewnie w Warszawie - mówi Wojtek Staszewski. Do dziś na swoim koncie ma ponad 40 maratonów i życiówkę 2:49.

Pierwszy maraton

W pierwszej klasie liceum przyjaciel o ksywie "Dziki" pokazał mu, że można wyjść i pobiegać dla przyjemności, bo do tej pory uganiał się tylko za piłką. Biegał razem z Dzikim od czasu do czasu po Puszczy Kampinoskiej. Potem został poważnym studentem polonistyki w krawacie i garniturze. Uważał, że takie zabawy nie są godne młodego intelektualisty.

- Na szczęście wyrosłem z takiego myślenia po kilku latach. Zacząłem znów biegać z Dzikim raz na 2 tygodnie po około 15 km. Pamiętam, że raz pobiegliśmy 24 km i na 22. kilometrze przestałem słyszeć śpiew ptaków tylko dudnienie stawianych kroków. Dobiegliśmy, padłem na mech i pomyślałem: "No dobra, jedno wiem na pewno maratonu nie przebiegnę, maraton jest dwa razy dłuższy" - opowiada.

Wojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska BiegaWojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska Biega fot. Jacek Heliasz - heliasz.com fot. Jacek Heliasz - heliasz.com

Mylił się jednak. Już za rok jego pierwszym startem w zorganizowanej imprezie biegowej był... maraton warszawski. - Po prostu biegi na krótsze dystanse nie były organizowane lub były słabo nagłośnione, przecież Internet nie istniał, więc pobiegłem w maratonie warszawskim - przyznaje Wojtek.

Mówi, że strasznie bał się tego wyzwania. O jego starcie wiedziało tylko kilka osób z najbliższego otoczenia i nikt w Gazecie Wyborczej. - Wiedziałem, że muszę zacząć wolno i tyle. Na 5. kilometrze spotkałem żołnierzy z klubu Meta Lubliniec, podpowiedzieli mi, że trzeba pić na każdym punkcie. Na kolejnych kilometrach dowiadywałem się kolejnych, nowych rzeczy. Na 30. kilometrze okazało jednak, że mogę biec szybciej od żołnierzy. Pomyślałem wtedy, że chyba nie jest tak źle i dokończę bieg! Euforii na mecie nie pamiętam, czułem raczej spełnienie - wspomina.

Przełamując życiówki

Na początku sięgnął po fachowe książki o bieganiu, ale odstraszyło go rozszyfrowywanie skomplikowanych rozpisek treningów rodem z podręczników matematyki. Tylko raz w życiu wykonał plan z tabelki. Eksperymentował z treningami i, jak przyznaje, popełniał sporo błędów. Doszedł do życiówki 3:20 w maratonie, chociaż zwykle biegał je w czasie 3:30. Tej bariery nie mógł przekroczyć przez 5 lat, mimo że regularnie trenował.

To, co mnie napędza do biegania, to zabawa w prawdziwego sportowca, dlatego w pewnym momencie zacząłem trenować jak profesjonalista.

- Trener Yareda Shegumo, z którym przeprowadzałem wywiad, dosłownie w 20. słowach zdradził mi sekret poprawy wyników. Powiedział: "Jak masz biegać na treningu szybko, to niech będzie to 2 razy po 3 km, ale naprawdę szybko, a jeśli masz biegać długo, to biegaj wolno, ale przez 30 km". Pamiętam, że na maratonie w Poznaniu powiedziałem Jackowi Hugo-Baderowi z Gazety Wyborczej, z którym wcześniej przegrywałem: "Wiesz, przestaję biegać 3:30, będę biegał maraton w 3 godziny". Nie zrobiłem wprawdzie 3 godzin, a 3:07, ale wiedziałem, że jestem zupełnie gdzie indziej z bieganiem. Przetrenowałem solidnie zimę i na wiosnę złamałem 3 godziny - mówi Wojtek.

Narodziny "Polska Biega"

Pomysł na akcję społeczną Polska Biega zrodził się w głowie Piotra Pacewicza, zastępcy redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej". Szybko zawiązała się grupa biegających, która podchwyciła ideę. - Pamiętam, że zastanawialiśmy się, jak akcja ma się nazywać: biegaj z nami, biegaj z klasą, biegać po ludzku. Następnie powstał tekst na łamach "Gazety", inicjujący akcję. Wystartowało kilka biegów, wszystko rodziło się spontanicznie. Rok po starcie wsparł nas Robert Korzeniowski, ówczesny dyrektor sportu TVP. Nie było w tym premedytacji, że robimy duży portal biegowy i zarabiamy na tym kasę. Stwierdziliśmy, że warto zachęcić ludzi do biegania, podzielić się tym, co nam dało bieganie. Do tej pory Polska Biega się nie sprofesjonalizowała i pozostała ruchem społecznym. Pisaliśmy: biegajcie, my o tym napiszemy, pokażemy, jak fajnie to zrobiliście - wspomina.

Wojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska BiegaWojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska Biega fot. Jacek Heliasz - heliasz.com fot. Jacek Heliasz - heliasz.com

Biegów przybywa: na stronie polskabiega.pl zarejestrowano ich ponad 500. Czasem są to biegi na kilkaset osób lub imprezy podwórkowe, w małych miasteczkach i na wsiach. Pierwszego roku biegnie 10 osób, a już za rok ponad 40, jak na przykład w podwrocławskiej Brzeziej Łące, podczas biegu organizowanego przez animatorów sportu. - Bieg na 40 osób w skali Warszawy nie będzie żadnym wydarzeniem, ale bieg w małej wiosce staje się ważną sprawą dla lokalnej społeczności. Na takich inicjatywach nam zależy - dodaje Wojtek.

Wojtek Staszewski biega ok. 60-70 km tygodniowo, ale nie liczy kilometrów. Stara się trzymać zasady: szybko i mocno albo długo i wolno.

- Pamiętam, że kiedy organizowaliśmy sztafetę biegnącą w cztery strony świata, dołączały do nas szkoły w małych miejscowościach. Biegliśmy np. z grupą uczniów i nauczycieli z Ostrowi Mazowieckiej, było nas kilkaset osób. Zobaczyć takie pospolite ruszenie było czymś niesamowitym. Wyzwolił się gigantyczny entuzjazm. Może kiedyś uczniom przypomni się, że dawno temu przybiegli tu kawał drogi ludzie Warszawy, mówili, że bieganie jest fajne i sami zaczną biegać regularnie - mówi Wojtek, wyraźnie wzruszony.

Patenty treningowe Wojtka

Staszewski biega około 60-70 km tygodniowo, choć, jak przyznaje, nie stara się liczyć pokonywanych kilometrów, tylko czas spędzony na treningu. Tydzień zaczyna od podbiegów i treningu siłowego trwającego 30-40 minut (krótko i mocno). Drugi dzień to godzina do półtorej wolnego biegu. Trzeci dzień wypełniają interwały. Następnie rytmy lub inny trening szybkościowy, a w sobotę długie wybieganie: 90 minut przed sezonem, 120 minut w sezonie, ale bywa, że biega nawet przez 240 minut, jak na przykład wtedy, kiedy bił życiówkę w maratonie.

- Staram się trzymać zasady: szybko i mocno albo długo i wolno. Sam sobie jestem trenerem, bo też zostałem trenerem lekkiej atletyki II klasy - brzmi trochę jak Jarząbek Wacław, taki staroświecki tytuł - dodaje z uśmiechem. Do zrobienia uprawnień trenerskich skłoniła go akcja Polska Biega - pomyślał, że skoro ma podpowiadać ludziom jak biegać, to musi robić to w fachowy sposób.

Wojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska BiegaWojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska Biega fot. Jacek Heliasz - heliasz.com fot. Jacek Heliasz - heliasz.com

Kancelaria Sportowa

- Prowadziłem już treningi dla grupy bankowców. Zadzwonił do mnie znajomy i pyta: "Słuchaj, ilu tam masz ludzi czytających Twojego bloga?". Odpowiedziałem, że około 7 tysięcy tygodniowo. Na to on: "Dlaczego więc nie zrobisz obozu biegowego?". Początkowo pomysł wydał mi się nierealny, ale porozmawiałem z Kingą, moją żoną, która jest instruktorką fitness i świetną organizatorką. Zaświeciły się jej oczy i zaczęliśmy planować pierwszy obóz w Rabce, której bazę, szlaki i stadion dobrze znamy - tak narodziła się Kancelaria Sportowa - mówi.

Po kilku tygodniach nieśmiało zaczęli zgłaszać się chętni i pierwsza trzynastka ruszyła na obóz. Ideą było zapewnienie atrakcyjnego wypoczynku sportowego i przekazanie fachowej wiedzy treningowej. Obóz okazał się pełnym sukcesem. Później zaczęły zgłaszać się kolejne firmy, a Kancelaria, żeby podołać rosnącemu zainteresowaniu, musiała zatrudnić kolejnego trenera.

- Zacząłem emocjonować się nie tylko swoimi startami, ale wynikami swoich podopiecznych. Wiedziałem, kto się opierniczał na interwałach, a kto sumiennie przepracował okres przygotowań, do tego sukcesy ludzi i zainteresowanie naszym przedsięwzięciem dały mi nowy impuls do życia.

Wojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska BiegaWojtek Staszewski - dziennikarz Gazety Wyborczej, współorganizator akcji Polska Biega fot. Jacek Heliasz - heliasz.com fot. Jacek Heliasz - heliasz.com

Na razie Wojtek łączy pracę w "Gazecie Wyborczej" z prowadzeniem Kancelarii Sportowej, choć nie wyklucza żadnych scenariuszy. Czuje, że złapał wiatr w żagle. - Połączenie swojej pasji z pracą, to chyba najlepsze, co może spotkać w życiu zawodowym - mówi Wojtek.

Dołącz do nas na Facebooku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.