Bieganie jest ważniejsze

Annette Fredskov Jensen przebiegła 366 maratonów w 365 dni. Ma 41 lat, męża, dwójkę dzieci i stwardnienie rozsiane. Udowodniła całemu światu, że nawet z taką diagnozą można spełniać swoje marzenia i robić rzeczy, które nawet dla zdrowych ludzi wydają się nadludzkie!

Annette Fredskov Jensen jest "zwykłą kobietą, matką i żoną", jak sama o sobie mówi. Jest Dunką, ma 41 lat, męża Ulricha i dwójkę dzieci, Emilie i Viktora. Swoje pierwsze 42,195 km przebiegła w listopadzie 2010 r. we Frankfurcie. To była miłość od pierwszego startu. Do końca roku miała na koncie już 51 maratonów. Ale to nie była tylko pasja, to nie tylko sportowe wyzwanie i - może trochę szalona - ambicja. Bieganie miało dla Annette dodatkowe znaczenie.

Jeszcze dwa lata temu myślałam to, co większość ludzi. Bieganie maratonów nie może być zdrowe. Biegnąc 42,195 km człowiek niszczy swój organizm i potrzebuje dużo czasu by go zregenerować - wspomina Annette. Ale zmieniłam zdanie. Maraton to najlepsza rzecz, jaka mogła się mojemu ciału i duszy przytrafić!

Trzy lata temu zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane (SM). Dziś - bez żadnej kuracji medycznej, jak deklaruje - nie ma żadnych dolegliwości związanych z SM ani żadnych symptomów rozwijania się choroby. Wierzę, że to bieganie maratonów sprawiło, ze dzisiaj jestem zdrowa. Na pewno zmieniło ono moje priorytety, a przez to jakość życia - mówi.

W niedzielę 15 lipca 2012 r. Annette podjęła wyzwanie. 366 maratonów w 365 dni. Misję zakończyła w niedzielę, 14 lipca 2013. Misję wypełniła. Ale o co tak naprawdę chodziło?

Annette tłumaczy to z niewspółmierną temu wyzwaniu prostotą. Możemy osiągnąć znacznie więcej, niż nam się wydaje. Większość ludzi pewnie uzna to za niemożliwe, by przebiec maraton codziennie, przez cały okrągły rok. A ja uznałam dokładnie odwrotnie. Co więcej pomyślałam, że to będzie całkiem niezła zabawa - i się nie pomyliłam - pisze na swojej stronie. Annette twierdzi, że to my ograniczamy możliwości swojego ciała i ducha. Sama chciała dać przykład jak nie stawiać sobie limitów. Chciała sama się przekonać, a przy okazji pokazać światu, jak ciało I umysł zareagują na takie wyzwanie. Jestem zwyczajnie ciekawa co się wydarzy - mówiła przed rozpoczęciem swojej akcji. Jednak podstawowym zamysłem było udowodnienie, że nawet z taką diagnozą, ludzie nie powinni rezygnować ze swoich marzeń. Trzeba żyć, a nie egzystować!

Annette na mecie Maratonu w Kopenhadze (fot.annettefredskov.dk)

Plan był z pozoru prosty: przebiec jeden maraton dziennie, a 14 lipca 2013 r. (ostatniego dnia akcji) przebiec dwa. Wszystkie maratony, w których brała udział były oficjalnie zgłoszone, jej wyniki można było śledzić na stronach organizatorów, a także każdy był zarejestrowany przez nią na Endomondo lub innych podobnych aplikacjach. Niewątpliwie było to przedsięwzięcie trudne nie tylko pod względem sportowym, ale także logistycznym. Dlatego wszystkie maratony pobiegła w Danii, większość na wyspie Zealand.

Miała założenie, że każdy maraton ukończy w czasie od 4 do 6 godzin. Granicznym limitem, którego nie mogła przekroczyć było 8 godzin. Najszybciej - w 41. dniu - przybiegła z czasem 4h 32' 26'', a najdłużej zajęło jej przebycie maratonu nr 8 i trwało to 6h 09'18''.

Oczywiście była pod stałą opieka lekarzy i fizjoterapeutów. To oni regularnie ją badali i ustawiali odpowiednią dietę. Ta kwestia wydaje się kolejnym wielkim wyzwaniem - co i jak jeść, żeby codziennie przebiegać 42,195km i zdążyć się zregenerować przed świtem?

PLAN A - piramida odżywiania opracowana przez dr. Jerka W. Langera (źródło: annettefredskov.dk)

Annette jadła według "Planu A", opracowanego przez doktora Jerka W. Langera. Dodatkowo stosowała suplementy witaminowe i piła tran. Codziennie serwowała też sobie shake'a białkowego. Natomiast podczas biegu odżywiała się bułkami z serem lub nutellą, popijając je "Faxe Kondi", czyli duńskim napojem zawierającym glukozę, cukier i kofeinę. Wbrew pozorom człowiek nie musi pochłaniać dużych ilości jedzenia. Gdy biegasz maraton każdego dnia, organizm przyzwyczaja się do takiego wysiłku i nie zużywa aż tak dużo energii, jak wtedy, gdy jednorazowo startuje się w maratonie - pisze na swojej stronie Annette.

Niesamowite świadectwo siły i hartu ducha.

Nie tylko Annette walczy o siebie i swoje marzenia! Zobacz i wesprzyj polską akcję "SM-WALCZ O SIEBIE" . Wejdź na www.sm-walczosiebe.pl

Tekst na podstawie: annettefredskov.dk

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.