Łodzianin biegnie 700 kilometrów przy minus 60 stopniach

Yukon Arctic Ultra na Alasce to najtrudniejszy bieg na świecie: po pustkowiu, w temperaturze dochodzącej nawet do 60 st. C na minusie. Najwięksi śmiałkowie muszą pokonać dystans 700 km. Po raz pierwszy w 10-letniej historii biegu weźmie udział Polak - Michał Kiełbasiński, ultramaratończyk z Łodzi.

Zawodnicy Yukon Arctic Ultra biegną na dystansach maratonu, 100 mil, 300 mil i 430 mil. Ten najdłuższy, koronny dystans równy 700 km prowadzi z Whitehorse do Downson City szlakiem Yukon Quest - trasy najtrudniejszego na świecie wyścigu psich zaprzęgów. Zawodnicy przemierzą szlak poszukiwaczy złota znanych z książek Jamesa Curwooda i Jacka Londona.

Uczestnicy mogą biec maksymalnie 312 godzin (13 dni). Rekordzista przebiegł trasę w 7,5 dnia.

W 2007 r. nikt nie ukończył biegu, bo temperatura spadła poniżej 60 st. C na minusie i organizatorzy ewakuowali uczestników z obawy o ich życie.

Wśród 31 śmiałków, którzy wystartują 8 lutego w biegu na 700 km, są Anglicy, Niemcy, Włosi, Kanadyjczyk, Hiszpan, Szwedzi, Szwajcarzy, Australijczyk i - po raz pierwszy w historii biegu - Polak. To Michał Kiełbasiński, ultramaratończyk. Na liście startowej obok jego nazwiska zapisano "Lodz".

Zobacz wideo

Wioletta Gnacikowska: W poniedziałek wyruszasz na wyprawę. Boisz się czegoś?

Michał Kiełbasiński *: - Nieznanego. Jadę pierwszy raz, w dodatku nie ma żadnego Polaka, którego mógłbym zapytać o szczegóły biegu, bo jeszcze żaden nie brał udziału w Yukon Arctic Ultra. Wszystkich informacji szukam w internecie: oglądam filmy na YouTubie, podglądam, jakiego sprzętu używają zawodnicy. Jedni idą na ciężko, inni na lekko w sportowym ubraniu i to jest pewien hazard, bo warunki są tam ekstremalne i nie wiadomo, jaki sprzęt będzie lepszy. Obawiam się niskiej temperatury. Startowałem już w zawodach przy temperaturze blisko minus 30 stopni, ale nigdy nie było minus 50. Nawet przygotowując sanki, dyszel i uprząż, rozmawiałem z inżynierami, ale nikt nie potrafił przewidzieć, jak materiał, z którego są zrobione, będzie się zachowywał przy temperaturze minus 50 st. C. Kolejne niebezpieczeństwo to odwodnienie. Jest dużo bardziej zdradliwe niż w temperaturze plus 50. Na pustyni w przypadku zbliżającego się odwodnienia cały organizm krzyczy, daje znać w dramatyczny sposób. W niskich temperaturach jest to dużo bardziej groźne, bo niczym się to nie manifestuje, nagle po prostu "wyłącza się prąd". Będę musiał pamiętać, by pić co 1,5 godziny. Wodę muszę przygotować ze śniegu i lodu. To czasochłonne.

Przecież to wyścig! Będziesz się zatrzymywał i gotował wodę?

- Nie mogę tracić czasu, dlatego skonstruowałem maszynkę i palnik do gotowania na sankach, w czasie biegu. Wybiorę płaski teren, zwolnię tempo, a woda będzie się gotowała. Mam nadzieję zaoszczędzić bardzo dużo czasu. Zatrzymanie się choćby na chwilę w takich warunkach jest nie do wytrzymania, dlatego muszę cały czas biec albo iść.

Zamierzasz spać na trasie?

- Obozowanie w takich warunkach jest niebezpieczne, dlatego będę próbował dobiec bez przerwy do "przepaku", czyli pierwszego punktu kontrolnego na 150. kilometrze. Spróbuję się w ogóle nie zatrzymywać, najwyżej na posiłek. W 10-letniej historii zawodów najlepszy zawodnik pokonał 700 km w czasie 7,5 doby. To znaczy, że średnio na dobę przebiegał 90 km. Ale pierwsze 150 km przebiegł w 17 godzin, później tempo dramatycznie malało. Dlatego uważam, że dobiegnięcie bez snu do pierwszego "przepaku", jest możliwe.

Po co są te "przepaki"?

- W punktach kontrolnych, na farmach, będą na nas czekać sześciokilogramowe depozyty z jedzeniem, paliwem do maszynki i bielizną na zmianę, które przygotowujemy sami, a organizatorzy dostarczają do punktu. Będzie tam dach nad głową, gorąca woda. Planuję przespać się ok. czterech godzin i ruszyć dalej. Na trasie są trzy takie "przepaki". Najtrudniej będzie po ostatnim, bo pozostanie 220 km do mety, dojdzie ogromne zmęczenie. Sądzę, że przed metą będę musiał ze dwa razy obozować. Dla Kanadyjczyków i Skandynawów, którzy będą biegli ze mną, taki survival w warunkach arktycznych to chleb powszedni, dla mnie - wielka przygoda.

TOMASZ STAŃCZAK

Jak się ubierzesz?

- Założę bieliznę termiczną, cztery pary legginsów. Będę miał normalne buty do biegania trzy numery za duże, z kolcami, ale ważące tylko 300 gramów, kilka par skarpet i onuce z folii nrc. Na rękach rękawiczki second skin, pięciopalcowe, których w ogóle nie zdejmę, na nie rękawiczki z jednym palcem puchowe. Na twarz krem, baklava, gogle na wypadek śnieżycy. Jeśli cały czas będzie mi trochę za zimno, to tylko zmobilizuje mnie do szybszego biegu. I zawsze zabieram ze sobą MP3, żeby słuchać muzyki.

Będziesz ciągnął za sobą sanki ze sprzętem. Ciężkie?

- Sanki same są lekkie, bo ważą 2 kg, szlifuję je jeszcze, żeby były lżejsze. Eksperymentuję z sankami od kilku lat. Chodziłem z nimi z Łodzi do Warszawy. Mają 150 cm długości i 50 cm szerokości. Będą połączone z uprzężą dyszlem. Jeśli dyszel pęknie, bo nie wytrzyma niskiej temperatury, trzeba będzie się posiłkować sznurem, ale to spowolni bieg. Sam powprowadzałem wiele usprawnień. Na sankach będę wiózł 20-30 kg sprzętu.

Dlaczego nie biegniesz z plecakiem?

- Nie dałoby się tej trasy pokonać biegiem z 20-kilogramowym plecakiem, a na sankach nawet ciężar 50 kg, przy dobrym ślizgu, jest do zniesienia.

Co jeszcze musisz mieć ze sobą?

- Organizatorzy wymagają, żebyśmy byli kompletnie niezależni w takich warunkach. Musimy mieć śpiwór certyfikowany na temperaturę minus 40 st. C. Na wyposażeniu musi być m.in. piła, żeby upiłować drewno na ognisko. Muszę być gotowy na obozowanie: rozpalenie ognia, spanie pod płachtą biwakową. Na sankach będę miał puchową kurtkę i spodnie. Nie da się oczywiście w tym biec, ale zabiorę awaryjnie.

Trasa jest oznaczona czy - jak w biegu Adventure Racing - będziesz biegł z mapą?

- Co kilka kilometrów są słupki, ale zdarzało się, że były zmiatane przez wiatr i zasypywane przez śnieg. Wtedy zawodnicy biegli 10 km bez pewności, czy są na właściwej drodze. Będziemy mieli mapy, kompas, GPS.

Będziesz biegł przez pustkowie. Czy jest jakiś system ratunkowy, na wypadek gdyby się coś stało?

- Dostaniemy urządzenie z magicznym guzikiem, po wciśnięciu którego organizatorzy zobowiązują się w ciągu 48 godzin do nas dotrzeć. Mam nadzieję, że nie będę go musiał użyć. Moim celem jest stanąć na mecie w Dowson City, bo nie sposób wygrać tych zawodów, startując po raz pierwszy. Chwała Rafałowi Sonikowi i Krzysztofowi Hołowczycowi, że stanęli na podium w Rajdzie Dakar, ale ile razy musieli wystartować, żeby tego dokonać? Jest tyle niewiadomych, tyle znaków zapytania, tyle rzeczy, z którymi nie miałem nigdy do czynienia, że ukończenie tych zawodów będzie największym sukcesem.

POLECAMY: Dalej biegnie tylko głowa - przeczytaj rozmowę z Michałem Kiełbasińskim z 2013 r.

* Michał Kiełbasiński ma 46 lat. Od ponad dekady startuje w rajdach przygodowych i długodystansowych biegach górskich z mapą. Związany jest z ekstremalnymi rajdami Adventure Racing. W 2009 i 2010 r. zdobył tytuł mistrza Polski Adventure Racing (trasa Masters 370 km). W 2010 r. został wicemistrzem Polski w Pieszych Maratonach na Orientację (na 100 km). Na koncie ma prawie setkę startów w zawodach na orientację na dystansach 100-700 km w kraju i za granicą. W 1996 r. uczestniczył w wyprawie Camel Trophy na Borneo. W 2013 roku został pierwszym w historii zwycięzcą Biegu Siedmiu Szczytów. Przebiegł po górach 235 km w 35 godzin i 31 minut.

W przygotowaniach do Yukon Arctic Ultra na Alasce Michałowi pomogli m.in.: ALE Active Life Energy, Discovery Channel Polska, New Balance Poland, Brubeck, PajakSport.pl .

Patron medialny - "Gazeta Wyborcza" .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.