Panna Anna dla PolskaBiega.pl: Niech żyje ciało! Niech żyje nagość! [FELIETON]

Ciało to największy skarb każdego, kto swoją życiową pasję odnalazł w jakimś sporcie. Paradoksalnie to też nasze największe przekleństwo. W końcu to ciało czasem odmawia nam współpracy, okazuje swoje niezadowolenie poprzez kontuzje, hamuje od działania. Czasem patrzymy w lustro i wywołuje na naszej twarzy uśmiech, a innym razem wolimy na nie nie patrzeć. Wszystko kręci się wokół niego. Czy tego chcemy czy nie - pisze Anna Szczypczyńska, autorka bloga PannaAnnaBiega.pl

WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY SZCZYPCZYŃSKIEJ NA BLOGU PANNAANNABIEGA.PL

"To śmieszne, ale zauważyłam, że osoby, które regularnie uprawiają sport, mają inne podejście do cielesności, wiesz?" - rzuciła moja niebiegająca (tak, znam takich ludzi) koleżanka. Ugościłam ją akurat kawą, a w tak zwanym "międzyczasie" zaczęłam się przebierać. Ściągnęłam jeansy i założyłam jakieś wygodne legginsy, za chwilę pozbyłam się bluzy i zaczęłam paradować w samym staniku w poszukiwaniu sensownej koszulki. Oczywiście nieustannie gadałam podczas wykonywania wszystkich tych czynności. Plotłam trzy po trzy coś o pracy, potem o ostatnim wyjeździe. Jest! Znalazłam wygodną koszulkę! Założyłam ją na siebie i usiadłam obok Agaty. "Jakie podejście do cielesności?" - zainteresował mnie temat. "Dla was ciało to taki instrument do wykonywania różnych czynności: przebiorę się, bo mi niewygodnie, skoczę w krzaki, bo wypiłam za dużo wody". Faktycznie, nawet nie zarejestrowałam, że się przebrałam. Oczywiście, to nie jest tak, że zrobiłabym zawsze i przy każdym - jestem bardzo nieśmiała, choć można odnieść zupełnie inne wrażenie. Po pierwsze: Agatę znam od 17 lat, po drugie: jest kobietą. Ale po tamtym incydencie zaczęłam na to zwracać uwagę i faktycznie coś jest na rzeczy.

Pokochać ciało

Sport to świetna sprawa: bez względu na to, czy podobają ci się twoje nogi, cztery litery, ramiona czy brzuch, uczysz się tego, by akceptować swoje ciało. Jeśli nie zaprzyjaźnisz się z nim, nie będziesz go słuchać, dbać o nie na co dzień, to nic z tego nie będzie. Trzeba z nim współpracować, zaprzyjaźnić się, a nawet więcej: po prostu trzeba je pokochać.

Kilka dni temu byłam na odnowie biologicznej w Rotterdamie. Ogromny kompleks z pięknym parkiem, gdzie jest mnóstwo klimatycznych pomieszczeń, a w nich różnego rodzaju sauny. Na zewnątrz można się schłodzić na leżaczku, posiedzieć w wannie z jacuzzi, wypić drinka, pogadać. A wszystko nago. Nawet szatnia jest koedukacyjna, bo niby po co te ceregiele, skoro i tak wszyscy zaraz się rozbiorą. "Czy ja się nie wstydzę? W końcu nie jestem teraz w szczytowej formie" - przeszło mi przez myśl. Ale tak szybko jak tylko zobaczyłam uśmiechnięte, zrelaksowane twarze ludzi w różnym wieku, zrzuciłam z siebie szlafrok i poczułam się najlepiej na świecie. Nagość daje wolność. Zaczynasz siebie akceptować w każdym calu. Zapominasz o tym, co jest ideałem, a co nie. Niby kto ma o tym decydować? Jesteś piękny, bo jesteś wolny i szczęśliwy, bo akceptujesz samego siebie, bo dbasz o to, by być swoją najlepszą wersją. Właśnie dlatego fundujesz swojemu ciału same dobre rzeczy: relaksujesz się w pięknym ogrodzie, wypacasz z siebie wszystko co złe, a potem wskakujesz pod zimny prysznic.

PANNA DLA POLSKABIEGA.PL: "ZAGRYZŁAM ZĘBY I DROBIŁAM DALEJ" [FELIETON"]

Anna Szczypczyńska, PannaAnnaBiega.plAnna Szczypczyńska, PannaAnnaBiega.pl www.facebook.com/pannaannaczylija www.facebook.com/pannaannaczylija

Czy osobom, które uprawiają sport jest łatwiej? Chyba tak. Wspólne prysznice, ostatni nerwowy "sik" przed zawodami, na który zawsze raźniej wybrać się w grupie, nawet jeśli kogoś przed chwilą poznaliśmy - to wszystko sprawia, że przestajemy utrudniać sobie życie. Pamiętam jak w zeszłym miesiącu na Maderze na starcie poznałam dwie Polki. Wymieniłyśmy kilka zdań, poszłyśmy razem w krzaki i omawiałyśmy strategię w czasie opróżniania pęcherza przed zawodami. I czy to o czym mówię jest przesadą? Czy to jest obrzydliwe? Nie, to jest piękne! Bo proste, naturalne i takie życiowe. Po co utrudniać sobie wszystko i bawić się w zbędne konwenanse? Oczywiście na wszystko jest czas i miejsce: nie przebieram się w domu przy innych gościach niż Agata czy moja mama, nie rozbieram się do naga za każdym razem, kiedy idę na basen czy relaksuję się w parku. Nie skaczę w krzaki, bo mam pełny pęcherz, kiedy spaceruję ze znajomymi po Warszawie - spokojnie, szukam toalety. Ale są momenty, kiedy warto sobie na tę nagość pozwolić i warto raz na jakiś czas to zrobić. Bo sport to przede wszystkim słuchanie swojego ciała. Niech żyje ciało! Niech żyje nagość!

WIĘCEJ TEKSTÓW ANNY SZCZYPCZYŃSKIEJ NA BLOGU PANNAANNABIEGA.PL

ODWIEDŹ PANNĘ ANNĘ NA FACEBOOKU!

Materiały partnerów

zobacz wybrane produkty

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.