Adam Kszczot dla PolskaBiega.pl: Lekka atletyka będzie umierać, jeżeli nie poprawimy... [WYWIAD]

Czuję się doceniony przez bliskich, środowisko lekkoatletyczne. Sam siebie też doceniam. Niestety, zaakceptowałem już pewien system wartości, jaki panuje w mediach. Żałuję, że lekka atletyka nie jest atrakcyjna dla dziennikarzy - mówi Adam Kszczot, wicemistrz świata w biegu na 800 m i jeden z głównych kandydatów do medalu na igrzyskach olimpijskich w Rio.

Damian Bąbol: Czujesz ten specyficzny zapach, który unosi się w powietrzu od początku roku?

Adam Kszczot*: Zapach? Coś tam czuję. No tak, zupa mi się gotuje, ale nie wiem czy o to ci chodzi.

Wygrałeś wszystkie zawody, w których startowałeś w tym roku. Do tego ze świetnymi czasami, w Sztokholmie 1:45.65, co do tej pory jest najlepszym wynikiem 2016 r. Co tu się będę rozwodził, medalem w Rio mi tu pachnie.

- Do igrzysk jeszcze daleka droga, dlatego dalej nic takiego nie czuję. Jeszcze wiele etapów przygotowań przede mną. Wiem, jakie są realia i nie ma sensu się napalać. Ci, którzy od pół roku mówią tylko o starcie na igrzyskach, prawdopodobnie nie dowiozą takiego nastawienia do igrzysk. Dlatego staram się podchodzić do tego z chłodną głową.

ZOBACZ POLSKIE PIĘKNE SPRINTERKI, KTÓRE PODBIJAJĄ INSTAGRAM [ZDJĘCIA]

Ktoś ci pomaga w takim podejściu, czy sam co jakiś czas dla dobra sprawy robisz sobie mentalny zimny prysznic?

- Twardo stąpam po bieżni, jestem realistą. Zdaję sobie sprawę jak dużo trzeba przepracować, jeżeli chce się osiągnąć wielki wynik. Jeśli zrealizuję założony plan, dalej wszystko będzie przebiegać pomyślnie, to na igrzyskach będzie dobrze. Jeśli jednak coś po drodze zawiedzie, to wiadomo, że wtedy szanse na sukces się zmniejszą. Prosta kalkulacja. Niedawno uświadomiłem sobie ile mam lat. Coraz mniej czasu w tym sporcie mi zostaje. Doceniam to co jest. Postanowiłem, że po kolejnych igrzyskach w Tokio, chciałbym zakończyć karierę.

Fot. PHIL NOBLE REUTERS

Michał Robakowski, twój fizjoterapeuta, po zwycięstwie w Glasgow z żalem napisał na Facebooku, że zamiast o kolejnym zwycięstwie wicemistrza świata, media i tak chętniej poinformują o wysokim kontrakcie Roberta Lewandowskiego. Bo ma to dla nas ogromne znaczenie, czy będzie zarabiał 15 czy 20 mln euro rocznie. Czujesz się niedocenionym sportowcem w Polsce?

- Czuję się doceniony przez bliskich, środowisko lekkoatletyczne. Sam siebie też doceniam, co również jest bardzo ważne. Niestety, zaakceptowałem już pewien system wartości, jaki panuje w mediach. Widocznie lekka atletyka jest tak nieatrakcyjna dla dziennikarzy, że większość ciekawych informacji znajduję tylko na Facebooku. Z drugiej strony jeżeli jakiś dziennikarz ma pisać, że ktoś był ostatni w finale, zamiast siódmy czy ósmy, to możemy się zastanowić co jest gorsze. Brakuje mi w polskich mediach takiego poziomu, jaki znajduję np. w Wielkiej Brytanii lub Francji, gdzie na lekkoatletów zwraca się znacznie większą uwagę. Przy okazji pomaga się tym sportowcom nie tylko w kwestii popularności, ale tak po ludzku, kiedy nawet po porażkach mogą znaleźć znacznie bardziej pozytywny przekaz.

A jak jest u nas?

- Kubeł pomyj wylany na piłkarzy ręcznych po porażce w styczniowych mistrzostwach Europy był dla mnie nie do zaakceptowania. Podobnie jest w innych dyscyplinach.

Za mało jest Adama Kszczota w mediach?

- Już nawet nie chodzi o mnie. Znam swoją pozycję, ale boli mnie to, że lekka atletyka ma poważny problem. Ten sport będzie w Polsce umierać, dopóki kilka rzeczy nie zostanie poprawionych. Jednym z nich jest oczywiście wizerunek w mediach. Mówiąc bardzo delikatnie - jest na mocno słabym poziomie. Taki jest mój pogląd, który odnosi się do ostatnich sukcesów naszych zawodników, a tego na jakie treści czytelnicy mogą liczyć w gazetach lub portalach sportowych.

Zobacz wideo

Co tydzień wybucha jakaś afera dopingowa. Bulwersują cię kolejne tego typu doniesienia o sportowych oszustach, czy przyzwyczaiłeś się do takiego stanu?

- Czuję się rozczarowany. Szkoda, że to o czym się mówiło od dawna, okazało się prawdą.

Lekkoatletów z Afryki powinno zabraknąć na igrzyskach w Rio?

- Na pewno byłoby mi na rękę, żeby tak się stało. Gdybym temu zaprzeczał, tylko bym się wygłupił. Skoro z jednym państwem postąpiono dość restrykcyjnie, to dalej powinno się z tym procederem walczyć radykalnymi środkami. Prawdopodobnie tylko takie rozwiązania mogą przynieść efekty.

Po zakończeniu kariery planujesz dalej biegać? Będziesz startował w maratonach?

- W maratonach raczej nie. Trochę za duży dystans, ale przynajmniej raz chciałbym go przebiec, spróbować tego wysiłku. Oczywiście cały czas będę chciał być aktywny. Nie wyobrażam sobie życia bez sportu.

* Adam Kszczot urodził się 27 lat temu w Opocznie. Jest zawodnikiem RKS Łódź

ROZMAWIAŁ DAMIAN BĄBOL

Copyright © Agora SA