Felieton: Polska nie biega - Polska "się wozi" na zjazdówkach

"O ileż łatwiej wsadzić do auta swoje niezbyt sprawne ciało i wwieźć się wyciągiem na 2 500 metrów ,a za pół godziny być już na pierwszym drinku czy kawie? Docenienie biegówek przypomina zachwyt nad ariami Mozarta - nie od razu, nie za chwilę, ale kiedy przyjdzie, trwa już wieczność". Polecamy ciekawy felieton na temat biegówek i zjazdówek.

Amatorsko mam do czynienia z wielbicielami wielu sportów, z tego tytułu, że jeżdżę na zawody tenisa ziemnego, ścigam się w MTB również w górach, moi koledzy uprawiają rekreacyjnie narciarstwo zjazdowe. Od ponad 10 lat w każdy zimowy weekend wyjmuję auto z garażu bez względu na pogodę, jadę na biegówki - 2 godziny i jestem w Bedrichovie koło Liberca. Przepraszam fanów Jakuszyc, ale po 8 latach zmieniłem teren i jestem zadowolony.

Pomimo tego, że znam bardzo wiele osób o bardzo szerokim przekroju społecznym, namówienie kogoś na tę zabawę graniczy z cudem. Bo trzeba biegać, bo trzeba się odpychać rękoma, bo co to za frajda tak po prostu sunąć. Otóż ta frajda, jak każda frajda z troszkę wyższej półki, kosztuje, ale uwaga, drodzy wielbiciele nart zjazdowych - kosztuje nie dużo pieniędzy, ale wysiłku i charakteru. O ileż łatwiej wsadzić do auta swoje niezbyt sprawne ciało i wwieźć się wyciągiem na 2 500 metrów, a za pół godziny być już na pierwszym drinku czy kawie?

Kiedy mój dzielny, wystrojony jak stróż w Boże Ciało, Rycerz Zakonu Byle Szybciej z Góry, ma podejść 40 metrów lekko pod górę na obiad - sapie i rzuca przekleństwami, złoszcząc się dlaczego nie wybraliśmy innej knajpy. Kiedy staję na stoku, zamiast skupić się na technicznym wykonaniu skrętu, obracam głowę i oceniam, kto mi zagraża. Przestałem Moi Drodzy Rycerze przez Was jeździć na zjazdówkach, ale Wy nadal się tego uparcie trzymacie i nadal zjeżdżacie, nie panując nad nartami, mając się za wybornych narciarzy.

Biegówki dają zaś to, co przychodzi powoli i wymaga pracy - idealne czucie ciała i równowagę. Kiedyś przez cały sezon mój kolega nie miał na nogach zjazdówek i kiedy pojechał aktualizować uprawienia instruktorskie PZN miał świetne wyniki z zaliczeń, mimo że sezon spędził na nartach biegowych. To, niestety, Moi Drodzy Rycerze, nie stanie się Waszym udziałem dopóty, dopóki uparcie nie będziecie chcieli uprawiać narciarstwa biegowego.  Ale ile można mówić i Was namawiać, jak długo trzeba tłumaczyć, że biegówki pozwalają również na piękne, nieskrępowane wycieczki poza trasami, na unikalne zjazdy, gdzie utrzymanie równowagi jest bliższe łyżwiarstwu, a skręt z przestępowaniem smakuje bardziej niż 100 km/h z góry. No cóż, wszystko, co wyrafinowane, aby było docenione wymaga pewnego wyrobienia. Docenienie biegówek przypomina zachwyt nad ariami Mozarta - nie od razu, nie za chwilę, ale kiedy przyjdzie, trwa już wieczność. Tym miłym akcentem, w poczuciu przegranej, z "Polska nie biega" na ustach kończę tę myśl i żałuję, że nie mieszkam w Norwegii - miałbym z kim pobiegać.

Grzegorz Krzemiński, rocznik 1972, sędzia Sądu Rejonowego . Biegu Piastów nie przebiegł, bo za dużo ludzi.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.