Zawody w kryminale. [Awantura Po Karnych] "Ktoś kogoś szturchnął, podłożył nogę i awantura. Teraz jest inaczej" [WYWIAD]

Biegają i są tylko ze swoimi myślami. Czasami, kiedy schodzą do cel, słyszę od nich: "Jak myśmy sobie to życie spieprzyli" - mówi Krzysztof Domaniecki, popularyzator biegania w Zakładzie Karnym w Rawiczu.

Damian Bąbol: "Najpierw przez więzienne okno oglądałem innych współosadzonych, którzy w deszczu i słońcu biegali wokół spacerniaka. Dziwiło mnie to i śmieszyło, bo przecież to nienormalne - myślałem - by skazańcy bawili się w taki sport. Siłownia, tak - jej rezultaty dawały siłę i moc, czyli wszystko, co się za kratami liczy. Ale bieganie?". Tak zaczyna się list, który otrzymaliśmy od jednego z więźniów Zakładu Karnego w Rawiczu.

Krzysztof Domaniecki: Chyba wiem, o kogo chodzi... Rozkręciliśmy modę na bieganie w naszym zakładzie karnym. Trzeba było tylko poświęcić tym ludziom trochę miejsca i czasu. Warto było.

Jak to się zaczęło?

- Kiedy zacząłem pracę w ZK w Rawiczu, byłem wychowawcą na oddziale. Miałem bezpośredni kontakt ze skazanymi. W praktyce zajmowałem się papierkową robotą. Wystawiałem oceny, korespondowałem z sądami, kuratorami i prowadziłem dokumentację. Później zakłady karne zaczęły zatrudniać wychowawców ds. sportu. Dostałem taką propozycję od dyrekcji. Od razu się zgodziłem. Skończyłem AWF w Poznaniu. Na początku kopaliśmy piłkę. W Rawiczu panował kult piłki nożnej. Większość więźniów to kibice Lecha Poznań. Nic innego by nie robili, tylko grali w gałę. No to, jak chcieli, to graliśmy. Ale to sport kontaktowy, rodził agresję i było dużo kontuzji. Pomyślałem, że trzeba wymyślić coś innego.

Bieganie.

- Kiedyś skazani nie mogli biegać. Na spacerze trzeba było spacerować. Nie wszystkim się podobał skazany, który truchtał. Niektórzy więźniowie kręcili nosem. Ktoś kogoś szturchnął, podłożył nogę i kończyło się awanturą. Niektórzy zaczęli do mnie przychodzić i pytali, czy mogą iść pobiegać na większy spacerniak. Kolejni dołączali. Schodząc do budynku, chwalili się, że przez godzinę jeden machnął 80 okrążeń, drugi 100. Wziąłem kółko pomiarowe. Okazało się, że jeden spacerniak ma 80, a drugi 145 m. Jak już wiedzieli, ile wynosi obwód, zaczęli układać sobie treningi. Prosili o jakieś książki, prasę biegową.

A dyrekcja?

- Z początku o niczym nie wiedziała. Wszystko robiłem po cichu. Miałem sześciu zapaleńców, którzy na spacerniaku tylko biegali. Jeden pokonywał 10 km, drugi 15, a jeszcze inny nawet 18. Miałem jednego skazanego biegacza - Maćka. Obecnie przebywa w Poznaniu. Ma podgrupę P3, czyli praktycznie cały czas jest na przepustkach. Biegał ze mną przez dwa lata i zaczął mnie namawiać do zorganizowania jakiegoś wyścigu. Bardzo chciał się sprawdzić w zawodach.

Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Zawody w kryminale.

- Szalony, ale ciekawy pomysł. W 2008 r. poszedłem do dyrektora z prośbą o zorganizowanie zawodów. Usłyszałem, że chyba mi się w głowie poprzewracało. Nie poddałem się. Rok później też dostałem odmowę, ale nastawienie było lepsze. Administracja widziała, że rodzi się coś fajnego. W 2010 r. znowu poszedłem do dyrektora z prośbą na piśmie. Zgodził się.

Potem zastanawialiśmy się nad dystansem. 5 km? Gdzie tam. Piątkę każdy z nich robi. Dycha? Też za mało. No to półmaraton. Nikt nie wierzył, że znajdę śmiałków gotowych na 21 km. Każdy też myślał, że odpuszczę. Przychodził termin biegu i okazało się, że mam 20 ochotników.

"Złota Setka - Bieg ku wolności".

- Skazani wymyślili nazwę. Na miejsce biegu wybraliśmy teren przy więziennej kotłowni. Zmierzyłem dystans i wyszło 211 metrów. Pomyślałem: sto okrążeń - idealnie na półmaraton. Pierwsza edycja? Pełna amatorka. Z innym wychowawcą złożyliśmy się na banany i wodę. Chcieliśmy stworzyć namiastkę imprezy biegowej. Zgłosiło się 20 osób, wystartowało 14.

Więźniowie z Zakładu Karnego w Strzelinie mieli do pokonania 3 km.Więźniowie z Zakładu Karnego w Strzelinie mieli do pokonania 3 km. Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta

Sześciu narozrabiało?

- Nie. Pokonał ich stres, nerwy. Wstydzili się też innych współwięźniów wlepionych w więzienne okna. Każdy wychowawca miał przydzielonego jednego skazanego i liczył mu okrążenia. Żadnej elektroniki. Organizacyjna amatorka, ale najlepiej ten bieg wspominam. To był sukces.

"Rok później poznałem biegających chłopaków. W tym dwóch z dożywociem. Wyciszeni, rozmawiający o bieganiu, diecie, zdrowiu. Unikali jak ognia tematu numer jeden na siłowniach: kto, co, z kim, za co, czyli więziennych afer. Byli jakby otoczeni niewidzialnym murem, przez który nie przechodziły więzienne historyjki. Ale to nie wszystko. Biła z nich pewność siebie, siła spokoju. Byli bardzo dobrze przygotowani kondycyjnie, po prostu zdrowi i wysportowani" - to kolejny fragment listu.

- Rozmawiając ze skazanymi, również tymi na dożywocie, często im powtarzam, że oni kiedyś opuszczą to miejsce. Nie wiem, czy jak będą mieć 50 czy 60 lat, ale kiedyś wyjdą. Po 25 latach skazany może się ubiegać o zmianę podgrupy lub przedterminowe zwolnienie. Zależy mi, żeby opuścili to miejsce w dobrej formie fizycznej. Bieganie i dobre odżywianie to jedyna droga do zachowania dobrej kondycji w tym miejscu.

Można w więzieniu dobrze się odżywiać?

- W kantynie mogą kupować musli, ryż itd. Niektórzy wydają pieniądze na papierosy i żłopanie kawy, a inni np. na kilo jabłek lub innych owoców.

"Przestępca wychodzi z więzienia. Następnym razem, jak kogoś zamorduje lub okradnie, szybciej ucieknie przed policją. Jak mają za dużo energii, to kula do nogi i autostrady budować, a nie się bawić". Taki komentarz przeczytałem w internecie.

- Może w ogóle wziąć karabin i takiego więźnia zastrzelić? Brutalne słowa, ale denerwują mnie takie opinie. To nie są zwierzęta, tylko ludzie. Obserwuję to z innej strony i widzę np. dwóch byłych więźniów z Rawicza, którzy mają teraz podgrupę P3, zaliczyli dwa maratony w Poznaniu. Starają się prowadzić normalne życie. To właśnie bieganie ich zmieniło.

I kolejny fragment listu: "Pewnego dnia dowiedzieliśmy się, że ludzie z wolności zaczęli słać nam odzież biegową. Z całej Polski. Za nic, po prostu - tak od siebie. A to znaczy, że nie jesteśmy sami, że nie jestem ani ja, ani żaden z biegających kolegów przekreślony po drugiej stronie murów."

- Michał Talaga, wychowawca w naszym zakładzie, wymyślił akcję: "Biegam, mimo że siedzę, czyli zamknij odzież biegową w więzieniu". Jest wiele osób, które nie mogą liczyć na pomoc z zewnątrz, biegają w zdartych butach. Nowe sztuki dajemy tym, którzy nie mają pracy. Ci, którzy są odpłatnie zatrudnieni, potrafią zamawiać nowe pary nawet po 500 i 600 zł.

Więźniowie z Zakładu Karnego w Strzelinie mieli do pokonania 3 km.Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta

Gdzie pracują?

- Np. w stolarni. Robią meble dla sądów, prokuratur lub policji. Skazany może zarobić najniższą krajową. Z jego wypłaty część pieniędzy jest zabierana na fundusz pomocy postpenitencjarnej i pomocy pokrzywdzonym. Ci, którzy dobrze zarabiają, 700 złotych mają do dyspozycji na miesiąc.

Polecamy: Bieg ku wolności. "O czym marzę? By stąd wyjśc i biec prosto" >>>

Lepsze to niż wyciskanie ciężarów na siłowni.

- U nas nie ma już kultu "pakera". Jak zostałem wychowawcą od sportu i przeszedłem się po siłowniach, to było w nich ponad 400 kg ciężarów. Efekt? Na spacerach przechadzały się łyse karki o posturach goryla. Testosteron tylko kipiał. Zlikwidowałem siłownię w naszym zakładzie. Są sale rekreacyjne, a obciążenia ograniczyłem do 80 kg.

Czyli bieganie jest lepsze. Ostatnie zawody mieliście w maju.

- Tak, zorganizowaliśmy "Złotą Piątkę", czyli bieg na 5 km. Był to sprawdzian przed startem na 10 km i wrześniowym półmaratonem. Warunkiem uczestnictwa było, oczywiście, dobre sprawowanie. Ale też nie jest tak, że biegają same aniołki. Każdemu staramy się dać szansę. Chodzi też o to, żeby temperować tych najgorszych. Wyrosła u nas subkultura biegaczy. Kiedy trenują, są tylko ze swoimi myślami. Czasami, schodząc do cel, słyszę od nich: "Jak myśmy sobie życie spieprzyli".

Rozmawiał Damian Bąbol

Śledź autora na: twitterze oraz  instagramie

Materiały partnerów

zobacz, co przyda ci się podczas biegu

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.