Mistrz Polski juniorów biega w rozdartych butach. Można mu pomóc

- Od ponad pół roku biegam w jednych butach. Nie stać mnie na nowe - mówi Mateusz Kaczmarek, mistrz Polski juniorów w biegach na 3000 metrów z przeszkodami. Klub pomaga jak może, ale brakuje pieniędzy.

Mateusz ma 19 lat. Jest uczniem czwartej klasy Zespołu Szkół Rolniczych i Technicznych w Powodowie. To wieś oddalona o 3 km od Wolsztyna w województwie wielkopolskim. Mateusz przygotowuje się do przyszłorocznej matury, ale też świetnie biega. Od trzech lat trenuje w prężnie rozwijającym się klubie WMLKS Nadodrze Powodowo , który specjalizuje się w biegach długich.

Mimo że zaczął niedawno, szybko wyrósł na najlepszego zawodnika w Polsce na 3000 metrów z przeszkodami. Ten rok jest dla niego wyjątkowy. W czerwcu na swoim koronnym dystansie został mistrzem Polski juniorów, zaś trzy miesiące wcześniej nie miał sobie równych w przełajach na 3 km. W tym roku z powodzeniem startował też na mistrzostwach Europy w Eskilstunie w Szwecji, na których z rekordem życiowym 8.59.31 wszedł do finału. Miał pecha, bo tuż przed decydującym biegiem dopadła go choroba. Zamiast miejsca na pudle skończyło się odwodnieniem i kroplówką. - To wielki talent. Osiąga ogromne postępy. W tej chwili jest najlepszym "przeszkodowcem" w Polsce - mówi o Mateuszu jego klubowy trener Artur Walczak .

"Kawał sportowca, twardziel na bieżni"

Niestety, błyskawiczny rozwój młodego lekkoatlety wkrótce może mocno wyhamować. Wszystko za sprawą kiepskiej sytuacji finansowej i braku sponsora.

Mateusz mieszka w internacie. Jego rodzice i dwóch młodszych braci wynajmują niewielkie mieszkanie w Rakoniewicach, przy dworcu PKP. Tata dorywczo pracuje jako operator maszyn w Grodzisku Wielkopolskim, mama zajmuje się domem. - To dobra, kochająca się rodzina, ale z trudem wiąże koniec z końcem - opowiada Mirosław Polak , prezes klubu z Powodowa. - A Mateusz to kawał sportowca, twardziel na bieżni, nie jakieś lelum polelum. Sumienny i niezwykle pracowity.

Największy problem Mateusz ma ze sprzętem. - Od ponad pół roku biegam w jednych butach. W niektórych miejscach są już rozdarte, ale nie stać mnie na nowe. Czasami brakuje też na dojazdy na obozy sportowe, no i na odżywki. Bez suplementacji coraz trudniej rywalizować z najlepszymi - mówi biegacz. - Rzuciłem piłkę nożną, żeby trenować bieganie. Pokochałem ten sport, wyjazdy na obozy i atmosferę zawodów. Marzę, żeby reprezentować Polskę na igrzyskach olimpijskich. Zdobyć medal na wielkiej imprezie, to byłoby coś. Mam wielu kolegów, którzy nieźle biegali, ale po szkole średniej musieli zrezygnować z profesjonalnego sportu. Nie było ich stać na łączenie studiów i treningów.

Mateusz KaczmarekMateusz Kaczmarek Facebook

- Nie chciałbym, żeby Mateusz musiał iść ich drogą albo przeniósł się na bieganie zarobkowe po ulicach. Takie starty w dłuższej perspektywie mogą doprowadzić do kontuzji. W rezultacie przekreśli to jego szanse na udział w wielkie imprezie - opowiada trener Walczak . - Ma potencjał na bycie wielkim sportowcem.

I dodaje: - W klubie staramy się pomagać jak tylko możemy. To jednak kropla w morzu potrzeb. Kiedyś dałem mu kurtkę ortalionową, to biegał w niej non stop. Co prawda w magazynie mamy trochę sprzętu, ale to ograniczona liczba. Poza tym oprócz Mateusza trenują u nas też inni mistrzowie Polski. Dla takiego biegacza jak on, para butów starcza na 1,5-2 miesiące. Koszt: 300-400 zł. Jako klub staramy się o dotacje i stypendia, ale nie jest łatwo. Powiat nie szasta pieniędzmi. W dodatku priorytetem jest teraz ratowanie szpitala.

Jak można pomóc?

Kolejnym problemem jest duża konkurencja. W województwie wielkopolskim jest wielu młodych sportowców, którzy zdobywają medale w różnych dyscyplinach, przez co wiele wniosków o stypendia po prostu przepada.

- Czasem dochodzi do paradoksalnych sytuacji, kiedy Mateusz notorycznie wygrywa na zawodach z zawodnikami, którzy ze swoich gmin otrzymują 1,2 tys. zł stypendium co miesiąc, a on ma się zadowalać jednorazowym w wysokości 120 zł. Niestety, lekka atletyka to nie piłka nożna. Tu bardzo trudno o sponsora... - mówi trener.

Dobra wiadomość w tej całej historii jest taka, że Mateusz trafił pod skrzydła RehaLeaders Clinic , która zapewnia wsparcie w postaci rehabilitacji, a także spotkań z psychologiem i dietetykiem. - Niestety, wielu młodych sportowców, którzy mają szansę zdobywać olimpijskie złoto, zderzają się ze ścianą, bo brakuje im pieniędzy na treningi. Szukają długotrwałego sponsora na obuwie, odzież, zdrową żywność i suplementację. To są niezbędne rzeczy do osiągania sukcesów. Wszystkich zainteresowanych wspieraniem Mateusza prosimy o kontakt na adres e-mail: biuro@rehaleaders.pl - mówi Agnieszka Mikołajczak z RehaLeaders Clinic .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.