Nie ma żadnych ograniczeń! Mariusz zbiera wspomnienia, póki choroba nie przywiąże go do łóżka

Kiedy wy gdzieś tam z tyłu głowy macie jakieś wymówki, Mariusz pokonuje kolejne kilometry. Takiej determinacji może pozazdrościć każdy.

Mariusz Wronowski ma za sobą już sporo startów w maratonach i półmaratonach. Jednym z większych wyzwań był między innymi Półmaraton w Gdyni. - Był najcięższym z biegów jakie jechałem. Trasa praktycznie z długimi podjazdami i krótkimi zjazdami. Najdłuższy podbieg to 1.5 km z 6 stopniowym nachyleniem. To był morderczy podjazd. Nie jedna osoba poddała się na 17-18 kilometrze drogi. Początkowo pogoda była pochmurna i wietrzna. Takie warunki nie sprzyjały nikomu. Ja nie poddałem się i walczyłem do końca. Ostatecznie dojechałem na drugiej pozycji.

PolskaBiega.plPolskaBiega.pl Mariusz Woronowski

Mariusz ma możliwość uczestnictwa w zawodach poprzez swój wózek Panthera U2 light firmy APCO, który został mu podarowany ze zbiórki publicznej. Uczestnik jest zachwycony nowym pojazdem.

PolskaBiega.plPolskaBiega.pl Mariusz Woronowski

- Jazda na wózku i branie udziału w biegach powoduje, że nie siedzę zamknięty w czterech ścianach i nie odcinam się od  ludzi . Motywacja jest ogromna, ponieważ choruję na stwardnienie rozsiane i nie wiem, kiedy przyjdzie taki czas, że będę tylko leżał w łóżku i nie będę mógł nic zrobić. Teraz intensywnie zbieram wspomnienia w swoim życiu. Najciężej było zrobić pierwszy krok. Zdrowie nie pozwalało, a choroba wciąż się rozwijała. Na szczęście w pewnym momencie przystopowała. I tak jest do dnia dzisiejszego . Teraz cieszę się wszystkim, czym mam. Dookoła mnie są wspaniali ludzie, którzy pomogli mi uzbierać na nowy wózek, z którego się ogromnie cieszę i nim przemierzam kilometry - opowiada Mariusz Wronowski.

Osoby poruszające się na wózku mają cały czas problem z możliwością wzięcia udziału w turniejach. - Człowiek walczy nie tylko ze swoimi słabościami, ale też o równouprawnienie w bieganiu podczas zawodów. Nie wszyscy organizatorzy pozwalają na udział takim zawodnikom. Chcę pokazać, że to nic nadzwyczajnego. Że każdy może i takich ludzi trzeba wspierać. To niesamowite emocje i ogromna dawka motywacji dla mnie, ale również dla innych, którzy zmagają się z podobnymi problemami.

WIĘCEJ PODOBNYCH HISTORII ZNAJDZIESZ TUTAJ

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.