Puma Ignite [TEST]

Duża amortyzacja i doskonała przyczepność. Co jeszcze oferują buty biegowe Puma Ignite? Nasz tester sprawdził je w każdych warunkach.

Jako zagorzały fan butów Puma Faas 300 z niecierpliwością czekałem na nowy wynalazek tegoż producenta.

Pierwsza zauważalna zmiana to powrót do tradycyjnych pudełek, co wcale mi się nie spodobało. W przypadku poprzedniego sposobu pakowania można było wyrzucić tekturową część i trzymać buty w torbie, teraz pudełko wylądowało w koszu.

Na pierwszy rzut oka buty prezentują się bardzo przeciętnie - nieciekawe połączenie kolorów i kształt. Już po chwili reflektuję się i stwierdzam, że buty są... okropne. Długo nie zwracałem uwagi na wygląd obuwia biegowego, ale z perspektywy czasu widzę, że nic tak nie motywuje do wyjścia w paskudną pogodę jak piękne buty. Cóż, w przypadku Pumy przynajmniej nie będzie żal, gdy się wybrudzą.

Puma IgnitePuma Ignite Puma Ignite Puma Ignite

But waży 350 gramów, więcej niż mój najcięższy but na wybieganie, choć nie wiadomo dlaczego jest tak ciężki - grubość podeszwy jest mniejsza niż w tych do klepania kilometrów. Buty są dość mocno zabudowane, więc w upałach niezbyt dobrze się spisują. Można to uznać też za zaletę - z pewnością wiatr nie będzie w nich hulał podczas jesiennych i zimowych treningów. Niestety nie są wodoodporne, co może sugerować zabudowa przodu buta. W momencie wejścia na mokry grunt wilgoć dostaje się do środka.

Wentylacja - 2/5

Pasują na moją dość specyficzną stopę (wąska pięta, szeroki przód stopy). Są bardzo wygodne, nie obcierają, dość dobrze trzymają stopę. Znaczna jest ich sztywność - zarówno jeśli chodzi o podeszwę, jak i cholewkę. Zapiętek jest twardy, nie ma w sobie nic z minimalizmu.

Wygoda - 5/5

Sztywność - 5/5

Puma IgnitePuma Ignite Puma Ignite Puma Ignite

Pierwsze bieganie jest takie, jak się spodziewam. Nudne. Brakuje dynamiki, czuję się jakbym biegał w kapciach. Typowe buty do wybiegań - zresztą waga mówi za siebie. O tym, że sprawdzą się na dłuższych, spokojnych treningach świadczy też solidna amortyzacja. Pod tym względem Pumy Ignite dobrze sprawdzają się na twardej nawierzchni nawet pod cięższym biegaczem.

Amortyzacja - 5/5

Dynamiczność - 2/5

Bieganie po lesie ujawnia kolejną cechę tych butów - są niestabilne. Choć mają dość dobrze zabudowaną piętę, nie czuję się w nich pewnie. Bez dwóch zdań pochwalić za to mogę ich przyczepność - nie budziła zastrzeżeń nawet w lekkim terenie.

Stabilizacja - 2/5

Trzymanie stopy - 3/5

Przyczepność - 5/5

Puma IgnitePuma Ignite Puma Ignite Puma Ignite

Pod koniec długich biegów, które w nich odbyłem, ukazywała się jeszcze jedna "wada". Pumy Ignite powodowały u mnie ból w ścięgnie Achillesa. To coś dziwnego - we wspomnianych Faasach 300 przebiegłem bez przeszkód maraton, a długie rozbiegania w testowanym modelu były dały popalić moim nogom.

Puma Ignite nie przypadły mi do gustu . Jeśli byłyby człowiekiem, określiłbym je jako "miłe" i nie byłby to komplement. Są... nudne. Dzięki wygodzie i solidnej amortyzacji nadają się do długich wybiegań i codziennych treningów. Świetnie sprawdzą się jako podstawowe buty treningowe, również dla cięższych biegaczy. Brak dynamiki sprawia jednak, że nie zabrałbym ich na start w zawodach.

Długie wybiegania - 5/5

Codzienne treningi - 4/5

Trening szybkościowy - 2/5

Maraton - 2/5

Krótsze zawody - 1/5

TESTER:

Kuba Bielecki - biegacz, triathlonista, trener w Trinergy.pl; za swój największy sukces sportowy uważa zdobycie tytułu Mistrza Polski na dystansie Ironman w kategorii wiekowej oraz udział w Mistrzostwach Świata na dystansie olimpijskim. Triumfator klasyfikacji generalnej Tri Tour w roku 2014, doświadczony Ironman z rekordem zyciowym 9:18.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.