Setki kilometrów, tony pyłu i co tu ukrywać litry potu. To wszystko sprawia, że buty biegowe mogą nie być w najczystszej i najświeższej formie.
Na skutek podnoszenia się temperatury stopy, pracy gruczołów i wydzielania potu w wyściółkach buta powstają grzyby i bakterie, które są przyczyną m.in. nieprzyjemnego zapachu. Sprayów i odświeżaczy do butów jest na rynku całkiem sporo. Jednak nie wszystkie one zwalczają przyczynę, raczej niwelują skutki.
Pewne sportowe małżeństwo postanowiło stworzyć polski produkt, który rozprawi się z przyczyną "smrodku". Jak piszą o sobie "Spray Shoes-Te powstał klasycznie, z potrzeby jaka pojawiła się w naszym życiu. Razem z żoną uprawiamy różne sporty, biegamy, trenujemy crossfit, jeździmy na rolkach, rowerach. Aktywna z nas rodzina. Do tego mamy dwójkę szalonych dzieciaków. Co to oznacza? Przez nasz dom przechodzi sporo butów, od specjalistycznych sportowych, po klasyczne, codzienne. Zapachy jakie im towarzyszyły czasami zwalały z nóg. Zwyczajna ludzka sprawa. Wypowiedzieliśmy temu wojnę.".
Do naszej redakcji produkt trafił dzięki przypadkowej rozmowie o rowerach na parkingu.
Shoes-te jest wygodny w użyciu. Mała buteleczka (50ml) z łatwym w użyciu aplikatorem w formie spray'u. Zapach...bakteriobójczy! Nie jest może on najprzyjemniejszy, ale jest o niebo lepszy niż dotychczas używanych przeze mnie zapachowych odświeżaczy, które przeważnie mają bardzo duszący zapach, który czuć w całym pomieszczeniu. Shoes-te ma zapach intensywny, lekko chemiczny, kwaskowaty. Znika on po paru minutach od aplikacji, kiedy wewnętrzna cholewka buta wyschnie. Zapach odświeżacza znika razem z przykrym zapachem w bucie!
Shoes-te ma działanie biobójcze, dezynfekuje i neutralizuje nieprzyjemne zapachy. I dość dobrze się sprawdza w swojej roli!
CENA: 29 zł
Metoda użycia ręcznika Mission jest prosta. Zmocz go, wykręć, strzep. W ten sposób aktywujemy działanie włókien technologii EnduraCool. Polega ona na tym, że wilgoć odprowadzana jest do środka materiału, a dzięki cyrkulacji uzyskujemy efekt chłodzenia skóry. Jak podaje producentem nawet do 30 stopni poniżej średniej temperatury ciała człowieka!
I taki efekt utrzyma się nawet przez kilka godzin. Po wyschnięciu ręcznik dobrze sprawdza się do przecierania potu.
To informacje od producenta. A jak się sprawdził w rzeczywistości?
Otwieramy, dotykamy, temperatura w normie. Lejemy wodą o pokojowej temperaturze, wyżymamy, trzepiemy... i jest zimny! Domyślaliśmy się, że będzie chłodniejszy, ale nie że aż tak! Niską temperaturę trzyma przez kolejne parę godzin.
Zajmuje mało miejsca, więc bez problemu zmieści się w torbie na trening czy w kieszeni spodenek.
Będzie więc dobrym kompanem na biegowe treningi, siłownię i inne aktywności, kiedy marzymy o schłodzeniu.
Wymiary: 30x84 cm
Cena 69,99 zł
W nasze ręce trafiła też książka Daniela Lewczuka "4 pustynie".
Barwna opowieść o Wielkiej Przygodzie oraz imponującym harcie ciała i ducha każdemu z nas da do myślenia. Bez obawy: nie dostajecie kolejnego z irytujących poradników o tym, jak być doskonałym, bo nikt nie jest!
Wadi Rum, słynna pustynna dolina w Jordanii o znana z udawania kosmicznych krajobrazów w "Prometeuszu" czy "Marsjaninie" z Mattem Damonem. Pustynia Gobi z eurazjatyckim biegunem niedostępności, czyli punktem na kontynencie najbardziej oddalonym od jakichkolwiek linii brzegowych. Chilijska Atacama, która atakuje przybyszów chorobą wysokościową i uchodzi za jedno z najsuchszych miejsce na Ziemi - w niektórych rejonach Atacamy deszcz nie spadł, odkąd dokonuje się pomiarów. Wreszcie Antarktyda - żeby się na nią dostać, trzeba opłynąć Przylądek Horn, wokół którego wiedzie najtrudniejsza morska trasa świata.
Przebiegnięcie tych czterech pustyń to naprawdę ekstremalny wyczyn. W dodatku Daniel Lewczuk dokonał tego w ciągu jednego roku, a zanim stanął do zawodów, prowadził statyczne życie mieszczucha, które zakłócała mu tylko własna tusza. 185 centymetrów wzrostu i 116 kilogramów - coś wreszcie należało z tym zrobić. Oczywiście, by pozbyć się zbędnych kilogramów nie trzeba od razu zaczynać morderczego biegu po czterech pustyniach, ale w Danielu tkwiła potrzeba wielkiej przygody. Że tkwi w niemal każdym z nas? Jasne, ale nie każdy jest tak zdeterminowany, by ją przeżyć!
Pełna zdjęć i historii motywuje nas do treningu!
Cena 39,99 zł
Polski produkt, fajna nazwa, ładny design i funkcjonalność.
PayPass to jedno z moim ulubionych życiowych ułatwień - szybko, łatwo i wygodnie. Kartę mam przy sobie, bezpieczną. Bezpieczną? O tym, czy aby na pewno zaczęłam się zastanawiać, gdy do redakcji trafiła paczka z Carbon Workshop, czyli polskiego studia zajmującego się tworzeń produktów z włókna węglowego.
Wystarczy, żeby ktoś w autobusie, kolejce przyłożył czytnik PayPass do mojej torebki i jestem o 50 zł uboższa. Choć nigdy mnie to nie spotkało, pojawienie się zCarbonki dało do myślenia.
Carbonka zrobiona jest z dwóch płytek z włókna węglowego, od wewnątrz wypełnionych miękkim materiałem, połączonych gumową opaską.
Do środka możemy poza kartą zapakować dowód, kartę miejską, prawo jazdy, wedle producenta zCarbonka zmieści aż 6 kart, ale najwygodniej wyciąga się zawartość przy 3-4 sztukach.
Dlaczego piszemy o tym na biegowo-triathlonowym serwisie? Bo zCarbonka poza ochroną przed kradzieżą i świetnym wyglądem super się sprawdziła jako wygodny, nieprzemakalny, antypotliwy portfel na bieganie i rower! Karta, dowód nie latają luzem po kieszeni w koszulce, co zawsze budziło moją obawę, że na jakiejś dziurze mi wypadną. Teraz wygodnie mam je razem, zajmują niewiele miejsca więcej no i są carbonowe, co z pewnością doceni triathlonowe towarzystwo :)
http://carbonworkshop.pl/zcarbonka/
Cena: 129 zł
Hydrapak Softflask 250 ml
Czasami standardowy bidon to zbyt duży "bagaż" do zabrania na bieganie, zwłaszcza że nie zawsze wypijemy całą jego zawartość. A nawet gdy już go opróżnimy cały czas musimy trzymać go w ręce. I to zawsze było coś co mnie denerwowało. Szczęśliwie pojawiło się rozwiązanie proste i wygodne, a mianowicie miękki "bidonik". Podobne rozwiązania były dostępne na rynku już wcześniej jednak nie były one tak wygodne i dobrze wykonane, jak ten od Hydrapak. Działa jak normalny bidon, z odkręcaną końcówką, tylko że jest miękki i praktyczny.
Miękka butelka od Hydrapak ma pojemność 250 ml. W sam raz na krótki bieg w wielki upał.
Najlepszym i najwygodniejszym rozwiązaniem jest jednak w tym "bidonie" to, że po wypiciu zawartości można go schować w kieszonkę, bo zwija się do bardzo małych rozmiarów. Cudowne rozwiązanie!
Żeby się napić trzeba lekko przygryźć cypek, co nie sprawia problemów w trakcie biegu.
Jedynym mankamentem (ale chyba nieuniknionym) jest to, że im mniej płynu wewnątrz tym mniej stabilnie możemy trzymać go w dłoni. Ale po jakimś czasie znalazłam na to swoje rozwiązanie.
Można myć go w zmywarce i pewnie takie rozwiązanie byłoby najlepsze, bo ręczne szorowanie sprawia pewne problemy. Podobnie jak suszenie, ale to małe niedogodności w porównaniu z komfortem w trakcie biegu!
Cena ok. 60 zł