"Mózg mi płonie!". Oto 7 najtrudniejszych biegów świata [FOTO+WIDEO]

Zamarznięty Bajkał, Antarktyda, Maraton Piasków po Saharze, kalifornijska "patelnia" Badwater, brazylijska dżungla, masyw Mont Blanc i Himalaje. Zobacz gdzie rozgrywane są najbardziej ekstremalne biegi na świecie.
Baikal Ice Marathon Baikal Ice Marathon www.facebook.com/BaikalIceMarathon

Maraton Bajkał

Bieg po zamarzniętym - najgłębszym jeziorze na Syberii - po prostu musiał się znaleźć w tym zestawieniu. W tym roku została rozegrana już dziewiąta edycja tego ekstremalnego maratonu. Około 100 zawodników (82 ukończyło) rywalizowało na pokrywie lodowej o grubości 1,5 metra. W ekstremalnych warunkach znakomicie spisał się Radosław Serwiński z Bydgoszczy, który zajął czwarte miejsce. W dodatku cały swój występ zarejestrował na kamerze (wideo poniżej). - Masakra, masakra! - sapał ze zmęczenia, ale dał radę. Był świetnie przygotowany.

W 20-stopniowym mrozie dystans maratoński pokonał w czasie 3 godzin, 19 minut i  49 sekund. Do zwycięzcy Rosjanina Siergieja Kałasznikowa zabrakło mu 12 minut.

Lodowy Maraton na Antarktydzie Lodowy Maraton na Antarktydzie koronamaratonow.pl

Lodowy Maraton na Antarktydzie

 

Jeśli opis syberyjskiego biegu wywołał u Was gęsią skórkę, to uwierzcie, że są jeszcze mroźniejsze miejsca na świecie, gdzie organizuje się maratony np. na Antarktydzie, najzimniejszym i najbardziej wietrznym miejscu na Ziemi. 30 lat temu zanotowano tam najniższą temperaturę na naszej planecie, czyli minus 89 stopni Celsjusza!

W tegorocznej edycji biegu na dystansie 42,195 km wystąpił jedyny Polak - Maciej Kurzajewski (czas: 5 godzin, 6 minut i 43 sekundy; zwyciężył Petr Vabrousek 3:34:47). Dla prezentera TVP start na Antarktydzie był ostatnim etapem w cyklu "Korona Maratonów". W ramach tego projektu dziennikarz zaliczył siedem maratonów na siedmiu kontynentach. - Pierwsze kilometry maratonu na Antarktydzie pokazały, że to nie będzie to szybki bieg. Najbardziej spowalniał śnieg, na części trasy wyratrakowany, ale i tak stopy zapadały się po kostki. Trasa bardzo dobrze oznakowana, niebieskie chorągiewki wbite w śnieg nie pozwalały się zgubić. Stawka zawodników szybko się rozciągnęła. Właściwie biegnie się samotnie. Na długiej, dziesięciokilometrowej prostej mocno wieje. A tym samym zimno było jeszcze bardziej odczuwalne - pisał Kurzajewski na swoim blogu.

Everest Challenge Marathon Everest Challenge Marathon AFP/Himex

Mount Everest Marathon

Najwyżej rozgrywany maraton na świecie. Jego start znajduje się na 5184 m n.p.m., a meta prawie dwa kilometry niżej. Już na samą myśl robi się duszno, nie mówiąc o przebieraniu nogami przez kilka godzin.

Dwa lata temu w morderczym maratonie znakomicie spisała się Sylwia Jaśkowiec. Biegaczka narciarska zajęła trzecie miejsce, w Himalajach z czasem 5:34:09 pobiła rekord trasy w kategorii zawodników zagranicznych. - Płuca piekły, brakowało tlenu w mięśniach, szybciej nie dało się biec również dlatego, że maraton górski jest zupełnie inny od takiego, który biega się po płaskim terenie - opowiadała Jaśkowiec. - Z Szerpami nie można się równać. To niezwykłe, jak biegają, jak stawiają stopy na tych ścieżkach pełnych kamieni. Jestem dla nich pełna podziwu, że potrafią pokonać tę trasę w czasie około 3 godzin i 40 minut.

The North Face Ultra Trail du Mont Blanc The North Face Ultra Trail du Mont Blanc www.ultratrailmb.com

The North Face Ultra Trail du Mont Blanc

Trasa UTMB to 168 kilometrów po szczytach, przełęczach, drogach i bezdrożach wokół "Dachu Europy" - Mont Blanc. Zawodnicy muszą pokonać 9600 metrów przewyższeń. 10-krotnie wspinają się na przełęcze i z nich zbiegają. Mają na to maksymalnie 46 godzin. Wytrawnemu turyście przebycie tej strasy zajęłoby około pięciu dni!Co jest najtrudniejsze? Fakt, że biegnie się przez dwie noce z rzędu. To wykańcza. Przede wszystkim psychicznie! Zaczyna się mieć halucynacje, konary drzew stają się rękami, atakują Cię zewsząd... Musiałem się zatrzymać i na stojąco zdrzemnąć na 10 minut, żeby zwidy ustąpiły - mówił Magdzie Sołtys, redaktorce Polska Biega, Don z Kopenhagi.

Oto fragment relacji naszej wysłanniczki z ostatniego biegu: "Mimo limitów i wymaganych punktów kwalifikacyjnych, co roku zgłasza się na UTMB prawie dwa razy tyle osób, ile może w tej imprezie wystartować. Wcale mnie to nie dziwi. Nie bez przyczyny hasłem tegorocznej edycji było "Human Powered". Energią emanowało prawie 6500 uczestników, 2000 wolontariuszy, 70 pielęgniarek, 30 fizjoterapeutów, 30 lekarzy, 15 podologów, 150 ratowników medycznych, 30 policjantów i kilkunastoosobowa grupa niesamowitych ludzi - organizatorów."

Jungle Marathon. Na zdjęciu Krzysztof Sobczak Jungle Marathon. Na zdjęciu Krzysztof Sobczak Archiwum Krzysztofa Sobczaka

Jungle Marathon

Zmieniamy klimat. Dziewicza dżungla i ponad 250 kilometrów w temperaturze sięgającej 40 stopni Celsjusza przy wilgotności nawet 99 procent. Do tego bagna pełne aligatorów, węży, pijawek i wszelkiego robactwa.

Brazylijski Jungle Marathon to jedna z najbardziej wymagających imprez na świecie. Bieg kończą tylko najwytrwalsi. W tym roku do mety dotarła połowa spośród 65 uczestników z 19 krajów. Wśród nich olsztynianin Krzysztof Sobczak. Polak zakończył rywalizację na siódmym miejscu. Gdyby nie błąd nawigacjny, byłby w pierwszej piątce.

Sobczak pobiegł, by przy okazji pomóc dwóm chorych na raka chłopcom, 19-letniemu Kubie i 5-letniemu Filipowi.

- Największy kryzys przyszedł już pierwszego dnia, pod koniec najkrótszego odcinka liczącego niespełna 25 km. Nieprzywykły do piekielnych temperatur przeszacowałem nieco tempo i o mało nie doprowadziłem się do skrajnego przegrzania. Skończyło się na szczęście tylko na odwodnieniu, choć ostatnich dwóch kilometrów tego etapu nie pamiętam. Doświadczenie podpowiadało mi, żeby nie iść po pomoc do medyków, bo straciłbym od razu szanse na dokończenie biegu. Postanowiłem podleczyć się sam. Dwie godziny chłodzenia w rzece plus hektolitry hipotoników i elektrolitów z solą postawiły mnie na nogi i następnego poranka gotów byłem na dalsze ściganie - opowiadał Sobczak.

Ultramarathon Badwater Ultramarathon Badwater LUCY NICHOLSON REUTERS

Ultramarathon Badwater

"Mózg mi płonął. Ciało palił żywy ogień. Dolina Śmierci położyła mnie na patelni i postanowiła usmażyć. Chłopcy z mojej ekipy kazali mi wstawać, mówili, że dam radę i że oni wiedzą, że dam radę. Ale ja ich prawie nie słyszałem, bo byłem zajęty wymiotowaniem, a potem przyglądaniem się, jak w kręgu światła, rzucanym przez czołówkę, mokra struga wyparowuje równie szybko, jak chlusnęła na gorącą nawierzchnię. Do północy brakowało godziny. Temperatura wynosiła czterdzieści wysysających duszę, spalających na popiół stopni Celsjusza".

Tak zaczyna się opowieść o Scotcie Jurku, genialnym ultramaratończyku z Minnesoty, w jego książce "Jedz i Biegaj". Przytoczony fragment stanowi właśnie część relacji Jurka z kalifornijskiego Badwater Ultramarathon z 2005 r. To chyba najbardziej morderczy bieg na świecie. Co roku organizowany jest w lipcu. Trasa liczy 217 km i wiedzie przez Dolinę Śmierci, istne piekło na ziemi. Zawodnicy startują z najniżej położonego miejsca w Ameryce Północnej (85 m p.p.m), a meta znajduje się pod szczytem Mount Whitney (ok. 2500 m n.p.m). Temperatura podczas biegu czasami przekracza 55 stopni Celsjusza. Wyobraźcie sobie, że kiedy większość uczestników tej męczarni marzy o jej ukończeniu w przepisowym limicie 48 godzin, to Jurek, niepozorny weganin, takie wyścigi wygrywał.

Maraton Piasków Maraton Piasków Pierre Verdy /AFP /Getty Images

Maraton Piasków

250 km w 50 stopniowym upale po marokańskiej Saharze z Dar Kaoua do Tazzarine, w sześciu etapach od 17,5 do 82 km.

W niektórych krajach są limity i listy oczekujących, aby wystartować w Maratonie Piasków. Koszt startu z przelotem i ubezpieczeniem to 5 000 dolarów. Cena obejmuje również ewentualny transport zwłok do kraju. Uczestnicy są pod stałą opieką lekarzy, ale w historii imprezy zdarzyły się przypadki śmiertelne.

Każdy zawodnik musi mieć w plecaku: kompas, lusterko do dawania znaków, gwizdek, racę, nóż, środek antyseptyczny i plastry, pompkę do wysysania jadu skorpiona, folię ratunkową, śpiwór, 4,5 kg jedzenia na starcie.

W tym roku w - najbardziej ekstremalnym biegu na tej planecie wystartował m.in. Stefan Batory, ktory zajął 43. miejsce. Tu przeczytasz wywiad z polskim ultramaratończykiem tuż przed wylotem do Maroka.

Copyright © Agora SA