Odchudzanie przez bieganie. 8 najbardziej motywacyjnych metamorfoz! [ZDJĘCIA]

Niemożliwe nie istnieje! Oni udowodnili, że to nie jest tylko pusty frazes. Przedstawiamy sylwetki ośmiu osób, które postawiły na bieganie i ciężką pracą, regularnymi treningami osiągnęły wymarzone efekty. Przeczytaj, zainspiruj się i działaj!
Dla Marcina Ubycha głównym impulsem do wstania z kanapy był charytatywny bieg 'Rak. To się leczy' w czerwcu 2014 r. Ważył wtedy 135 kg. Sześć lat temu sam wygrałem walkę z tą chorobą. Motywacja była naprawdę silna. Przygotowania do startu na 5 km zaczął miesiąc wcześniej. Otrzymał mocne wsparcie od żony, bez której, jak sam mówi, pewnie by odpuścił. Bieg ukończył w strasznych męczarniach (większość idąc), ale nie był ostatni. Niestety, nie odbyło się bez problemów. Nieodpowiednie przygotowanie i nadwaga doprowadziło do kontuzji. Dzięki pomocy brata fizjoterapeuty po dwóch miesiącach mógł rozpocząć dalsze treningi. 
Po 10 miesiącach jest o ponad 40 kg lżejszy, zaliczył maraton nordic walking, przebiegł półmaraton w Biedrusku, a raz przetruchtał 32 km (czas 3 godziny i 58 minut). 
Prowadzi bloga: grubybiega.blogspot.com. Jest rozpoznawany na wielu imprezach. Obcy ludzie podchodzą do niego i gratulują przemiany, jaką przeszedł.
Dla Marcina Ubycha głównym impulsem do wstania z kanapy był charytatywny bieg 'Rak. To się leczy' w czerwcu 2014 r. Ważył wtedy 135 kg. Sześć lat temu sam wygrałem walkę z tą chorobą. Motywacja była naprawdę silna. Przygotowania do startu na 5 km zaczął miesiąc wcześniej. Otrzymał mocne wsparcie od żony, bez której, jak sam mówi, pewnie by odpuścił. Bieg ukończył w strasznych męczarniach (większość idąc), ale nie był ostatni. Niestety, nie odbyło się bez problemów. Nieodpowiednie przygotowanie i nadwaga doprowadziło do kontuzji. Dzięki pomocy brata fizjoterapeuty po dwóch miesiącach mógł rozpocząć dalsze treningi. Po 10 miesiącach jest o ponad 40 kg lżejszy, zaliczył maraton nordic walking, przebiegł półmaraton w Biedrusku, a raz przetruchtał 32 km (czas 3 godziny i 58 minut). Prowadzi bloga: grubybiega.blogspot.com. Jest rozpoznawany na wielu imprezach. Obcy ludzie podchodzą do niego i gratulują przemiany, jaką przeszedł. Marcin Ubych
Ma 26 lat, mieszka w Poznaniu. Jako nastolatek nie lubił uprawiać sportu. Krótko trenował kolarstwo górskie. W gimnazjum na lekcjach WF byłem gościem. Po szkole, zamiast pokopać z kolegami w piłkę na podwórku, wolał spędzać czas przed komputerem. Do tego wcinał chipsy i fast foody. Robił się coraz większy. Wyniki wstępnych badań lekarskich wykazały, że ma symptomy nadciśnienia. Kiedy skończył 22 lata, przy wzroście 182 cm ważył 110 kg. Uznałem, że tego już za wiele. Przygodę z bieganiem rozpoczął w maju 2012 r. Po roku regularnych treningów waga wskazywała... 79 kg! 
W kwietniu 2014 r. wystartował w drugiej edycji Orlen Warsaw Marathon. Ważąc 69 kg. Przebiegnięcie królewskiego dystansu zajęło mu 2 godziny i 58 minut!
- Wyzbyłem się kompleksów. Wiem, że to była hardkorowa redukcja wagi. Nikomu nie polecam takiej drogi. Na szczęście moje ciało dość elastycznie zaadaptowało się do takiej zmiany, choć nie do końca. Niewielka fałdka wiszącej skóry jednak pozostała. Czuję ją, kiedy się schylam, ale specjalnie mi nie przeszkadza. Wolę mieć tę dodatkową warstwę niż 'oponę' tłuszczu, która mnie męczyła przez wiele lat - opowiadał Damian Kuźmicki. Ma 26 lat, mieszka w Poznaniu. Jako nastolatek nie lubił uprawiać sportu. Krótko trenował kolarstwo górskie. W gimnazjum na lekcjach WF byłem gościem. Po szkole, zamiast pokopać z kolegami w piłkę na podwórku, wolał spędzać czas przed komputerem. Do tego wcinał chipsy i fast foody. Robił się coraz większy. Wyniki wstępnych badań lekarskich wykazały, że ma symptomy nadciśnienia. Kiedy skończył 22 lata, przy wzroście 182 cm ważył 110 kg. Uznałem, że tego już za wiele. Przygodę z bieganiem rozpoczął w maju 2012 r. Po roku regularnych treningów waga wskazywała... 79 kg! W kwietniu 2014 r. wystartował w drugiej edycji Orlen Warsaw Marathon. Ważąc 69 kg. Przebiegnięcie królewskiego dystansu zajęło mu 2 godziny i 58 minut! - Wyzbyłem się kompleksów. Wiem, że to była hardkorowa redukcja wagi. Nikomu nie polecam takiej drogi. Na szczęście moje ciało dość elastycznie zaadaptowało się do takiej zmiany, choć nie do końca. Niewielka fałdka wiszącej skóry jednak pozostała. Czuję ją, kiedy się schylam, ale specjalnie mi nie przeszkadza. Wolę mieć tę dodatkową warstwę niż 'oponę' tłuszczu, która mnie męczyła przez wiele lat - opowiadał Damian Kuźmicki. archiwum prywatne
Wojciech Kołacz w wieku 21 lat miał ponad 40 kg nadwagi. Wiele zmieniło się, kiedy poszedł na studia. Wojskowa Akademia Techniczna od razu budziła grozę w grubasku, którego czekały ćwiczenia wojskowe. Bieganie oraz to czego nie potrafił ze swoim ciałem zrobić było zwyczajnie przykre. Oprócz biegania słabo było z podciąganiem na drążku. Bo jak tu podciągnąć prawie 120 kg klocka?
Wiosną 2011 r. zaczął realizować 6-tygodniowy plan, którego założeniem było przygotowanie do 30 minutowego ciągłego biegu. Do planu przygotowywał się energicznymi marszami i przez dwa miesiące do maja zrzuciłem około 6 kg. To go zmotywowało do dalszego działania. Do swojego planu wprowadził zmiany w diecie. Zaczął stosować cztery zasady '0', czyli zero fast foodów, zero słodyczy, zero kolorowych napojów i zero alkoholu.
Jesienią wystartował w pierwszych zawodach na 8 km. Rok później zadebiutował w Półmaratonie Warszawskim, a kilka miesięcy później ukończył Maraton Warszawski. W listopadzie 2012 r. Bieg Niepodległości na 10 km pokonał w czasie 41 minut i 56 sekund. Był szczuplejszy o 39 kg. W kolejnych miesiącach 'zaliczyłem' jeszcze kilka startów. W 2014 r. zaliczył 1/4 IM, dystans olimpijski, 80km+ ultra, 1/4IM, 1/2 IM, 100km ultra. Wojciech Kołacz w wieku 21 lat miał ponad 40 kg nadwagi. Wiele zmieniło się, kiedy poszedł na studia. Wojskowa Akademia Techniczna od razu budziła grozę w grubasku, którego czekały ćwiczenia wojskowe. Bieganie oraz to czego nie potrafił ze swoim ciałem zrobić było zwyczajnie przykre. Oprócz biegania słabo było z podciąganiem na drążku. Bo jak tu podciągnąć prawie 120 kg klocka? Wiosną 2011 r. zaczął realizować 6-tygodniowy plan, którego założeniem było przygotowanie do 30 minutowego ciągłego biegu. Do planu przygotowywał się energicznymi marszami i przez dwa miesiące do maja zrzuciłem około 6 kg. To go zmotywowało do dalszego działania. Do swojego planu wprowadził zmiany w diecie. Zaczął stosować cztery zasady '0', czyli zero fast foodów, zero słodyczy, zero kolorowych napojów i zero alkoholu. Jesienią wystartował w pierwszych zawodach na 8 km. Rok później zadebiutował w Półmaratonie Warszawskim, a kilka miesięcy później ukończył Maraton Warszawski. W listopadzie 2012 r. Bieg Niepodległości na 10 km pokonał w czasie 41 minut i 56 sekund. Był szczuplejszy o 39 kg. W kolejnych miesiącach 'zaliczyłem' jeszcze kilka startów. W 2014 r. zaliczył 1/4 IM, dystans olimpijski, 80km+ ultra, 1/4IM, 1/2 IM, 100km ultra. Wojciech Kołacz
Pewnego dnia Piotra Oleszczaka zaczęła boleć głowa. Tabletka nie pomogła, a ból z każdą chwilą był coraz silniejszy. Poszedł do szpitala. Po kilku rezonansach stwierdzono, że ma deformacje tylnych tętnic. Był tak słaby, że na drugie piętro wchodził kilka minut. Z przerwą na pierwszym. Ważył wtedy 112 kg przy wzroście 185 cm. Zalecenia lekarza były jednoznaczne - zero stresu, zmiana trybu życia, dieta. Na początku wykonywał bardzo wolne marszobiegi, na dystansie ok. 2 km. Zmienił odżywianie. Rewolucja dotyczyła głównie odstawienia ciastek, batonów, tortów. 
Rok później w Poznaniu ukończył swój pierwszy półmaraton. Na metę wbiegł z czasem 1:45. - To był szok! Przed oczami - jak w przyspieszonym filmie - miałem szpital i to wejście do domu na drugie piętro z przerwą na pierwszym. Nigdy nie byłem szczęśliwszy! Dostałem swój pierwszy medal! I ważyłem 32 kg mniej niż rok wcześniej. A kiedy pytają mnie: 'Piotr, ale dlaczego, po co biegasz? Przecież już jest dobrze i nie musisz?', odpowiadam: 'Biegam, bo są tacy, co nie mogą!'. - opowiedział Piotr serwisowi PolskaBiega.pl. Pewnego dnia Piotra Oleszczaka zaczęła boleć głowa. Tabletka nie pomogła, a ból z każdą chwilą był coraz silniejszy. Poszedł do szpitala. Po kilku rezonansach stwierdzono, że ma deformacje tylnych tętnic. Był tak słaby, że na drugie piętro wchodził kilka minut. Z przerwą na pierwszym. Ważył wtedy 112 kg przy wzroście 185 cm. Zalecenia lekarza były jednoznaczne - zero stresu, zmiana trybu życia, dieta. Na początku wykonywał bardzo wolne marszobiegi, na dystansie ok. 2 km. Zmienił odżywianie. Rewolucja dotyczyła głównie odstawienia ciastek, batonów, tortów. Rok później w Poznaniu ukończył swój pierwszy półmaraton. Na metę wbiegł z czasem 1:45. - To był szok! Przed oczami - jak w przyspieszonym filmie - miałem szpital i to wejście do domu na drugie piętro z przerwą na pierwszym. Nigdy nie byłem szczęśliwszy! Dostałem swój pierwszy medal! I ważyłem 32 kg mniej niż rok wcześniej. A kiedy pytają mnie: 'Piotr, ale dlaczego, po co biegasz? Przecież już jest dobrze i nie musisz?', odpowiadam: 'Biegam, bo są tacy, co nie mogą!'. - opowiedział Piotr serwisowi PolskaBiega.pl. Archiwum Piotra Oleszczaka
Przygodę z bieganiem Hubert Mohammed Kred rozpoczął 14 marca 2012 jako walkę z własnym ciałem. Ważył wówczas 100 kg. Całe życie jego waga nie przekraczała 75 kg. Niestety, zmiana trybu życia w 2009 r., niezdrowe odżywianie, dużo imprez, alkohol, którego nie wylewał za kołnierz, doprowadziły do tego, że w trzy lata przytył aż 27 kg. Z koszul w rozmiarze 39-40 kołnierzyka w sylwetce slimfit, musiał przerzucić się do rozmiaru 42-43 w sylwetce reguralfit. 
Po trzech latach Hubert jest w stanie biegać codziennie po 10 km lub trochę więcej w średnim tempie 4:45 min/km. Biega prawie zawsze i wszędzie, bez względu na pogodę, dzień tygodnia i porę. Bieganie stało się jego pasją i stylem życia. Wystarczy chcieć, wystarczy trochę cierpliwości i unikania wymówek, żeby osiągnąć to, czego się pragnie. Jego motto brzmi: 'Rób to, co nie każdemu się chce, aby potem mieć to, co nie każdy będzie mógł mieć'. Przygodę z bieganiem Hubert Mohammed Kred rozpoczął 14 marca 2012 jako walkę z własnym ciałem. Ważył wówczas 100 kg. Całe życie jego waga nie przekraczała 75 kg. Niestety, zmiana trybu życia w 2009 r., niezdrowe odżywianie, dużo imprez, alkohol, którego nie wylewał za kołnierz, doprowadziły do tego, że w trzy lata przytył aż 27 kg. Z koszul w rozmiarze 39-40 kołnierzyka w sylwetce slimfit, musiał przerzucić się do rozmiaru 42-43 w sylwetce reguralfit. Po trzech latach Hubert jest w stanie biegać codziennie po 10 km lub trochę więcej w średnim tempie 4:45 min/km. Biega prawie zawsze i wszędzie, bez względu na pogodę, dzień tygodnia i porę. Bieganie stało się jego pasją i stylem życia. Wystarczy chcieć, wystarczy trochę cierpliwości i unikania wymówek, żeby osiągnąć to, czego się pragnie. Jego motto brzmi: 'Rób to, co nie każdemu się chce, aby potem mieć to, co nie każdy będzie mógł mieć'. Hubert Kred
Nastoletni Jakub z nadwagą po szkole wracał ze szkoły, odrabiał lekcje, potem do północy przesiadywał przed komputerem, objadając się słodyczami. Odkąd pamiętał był grubaskiem z kulką zamiast twarzy.
Kim jestem teraz? Z dumą przyznaje, że od ponad roku regularnie biega. W ciągu trzech miesięcy, dzięki bieganiu oraz diecie schudł 13 kg. Zaczął treningi w ferie zimowe. - Chciałem coś w sobie zmienić, wyróżnić się wśród znajomych. Było -10 stopni na dworze, śnieg po kostki, ale biegałem dzień w dzień. Zaczynałem od 3 km truchcikiem, stopniowo zwiększałem dystans i tempo. Poprawiłem kondycję, zrzuciłem dużo ciałka - opisał swoją zmianę. - Na początku każdy pyta: 'Po co to robisz?', Teraz codziennie słyszę 'Jak to zrobiłeś?'. Stałem się zupełnie innym człowiekiem, który biegnie przez życie i nigdy, ale to już nigdy nie przestanie.
Nastoletni Jakub z nadwagą po szkole wracał ze szkoły, odrabiał lekcje, potem do północy przesiadywał przed komputerem, objadając się słodyczami. Odkąd pamiętał był grubaskiem z kulką zamiast twarzy. Kim jestem teraz? Z dumą przyznaje, że od ponad roku regularnie biega. W ciągu trzech miesięcy, dzięki bieganiu oraz diecie schudł 13 kg. Zaczął treningi w ferie zimowe. - Chciałem coś w sobie zmienić, wyróżnić się wśród znajomych. Było -10 stopni na dworze, śnieg po kostki, ale biegałem dzień w dzień. Zaczynałem od 3 km truchcikiem, stopniowo zwiększałem dystans i tempo. Poprawiłem kondycję, zrzuciłem dużo ciałka - opisał swoją zmianę. - Na początku każdy pyta: 'Po co to robisz?', Teraz codziennie słyszę 'Jak to zrobiłeś?'. Stałem się zupełnie innym człowiekiem, który biegnie przez życie i nigdy, ale to już nigdy nie przestanie. archiwum prywatne Jakuba Francuza
20 września 2013 r. Tomasz Rogalski kupił buty do biegania.  
Waga początkowa 109 kg. Po roku regularnych treningów, przebiegnięciu ponad tysiąca kilometrów ważył już 72 kg! - Zmieniło się wszystko, nie tylko waga, zmieniło się moje całe życie! Nie wyobrażam sobie kilku dni bez biegania - napisał do nas Tomasz. 20 września 2013 r. Tomasz Rogalski kupił buty do biegania. Waga początkowa 109 kg. Po roku regularnych treningów, przebiegnięciu ponad tysiąca kilometrów ważył już 72 kg! - Zmieniło się wszystko, nie tylko waga, zmieniło się moje całe życie! Nie wyobrażam sobie kilku dni bez biegania - napisał do nas Tomasz. archiwum prywatne Tomasza Rogalskiego
- Jestem szczęśliwa, że udało mi się odnaleźć życiową pasję, pokonać problemy z nadwagą po ciąży i zarazić bieganiem moją córkę - napisała do nas Agata Wiaterek. - Jestem szczęśliwa, że udało mi się odnaleźć życiową pasję, pokonać problemy z nadwagą po ciąży i zarazić bieganiem moją córkę - napisała do nas Agata Wiaterek. archiwum prywatne Agaty Wiaterek
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.