Martyna Kotwiła to bardzo utalentowana zawodniczka z Radomia, z lekką atletyką związana jest już od ośmiu lat. Trenuje pod okiem Bożeny Jadczak, która ma za sobą przeszłość zawodniczki specjalizującej się w biegu na dystansie 400 metrów.
- W podstawówce zafascynowana byłam koszykówką, ale zakochałam się w krótkim sprincie. Lekkoatletyka to sport indywidualny, wolę skupić się na sobie, bo jeśli mi coś nie wyjdzie, to będę mieć pretensje tylko do siebie. Może za kilka lat, jeśli przestanę się poprawiać, zastanowię się nad przedłużeniem dystansu, teraz skupiam się na szybkości (100 i 200 metrów) - powiedziała Martyna.
Po biegach eliminacyjnych jej wynik poprawiła jedynie Anna Kiełbasińska (23,04) i to ona była jej główną rywalką.
- Przed startem nie zastanawiałam się nad tym, z kim chcę wygrać. Planowałam dać z siebie 120 procent, tak jak zawsze to robię. Chciałam zrobić swoje, podczas biegu goniłam Anię, a wiadomo, że łatwiej jest gonić niż uciekać. Przed startem dostałam od niej kilka cennych rad, za co bardzo jej dziękuję, bardzo mnie to podbudowało.
Radomianka pokonała 200 metrów w czasie 22,99 sekundy. Uzyskany wynik to nowy rekord Polski wśród juniorek.
- Trudno mi w to uwierzyć, ta dwójka z przodu jej... Wielkie szczęście, wiatr 2.0, wszystko idealnie. Ktoś tam na górze nade mną czuwał. Pierwszy raz podeszłam do startu na luzie, nie spinałam się i ruszyłam długim krokiem. Wynik 22,99 to spełnienie moich marzeń, jeśli chodzi o ten sezon. Będę musiała się z tym przespać, tak samo, jak z medalem mistrzostw świata i uwierzyć, że to jest moje. Chcę przekraczać wszelkie granice i udowadniać, że jestem najlepsza.
Wynik 23,13 został ustanowiony podczas igrzysk olimpijskich w Tokio w 1964 roku.
- Jestem bardzo zadowolona, tym bardziej że dotychczasowy rekord Polski należał do tak wybitnej osoby, jak Irena Szewinska. Nie ukrywam, że to jest wielka duma dla mnie i mam nadzieję, że będzie jeszcze szybciej.
Lekkoatletka nie ukrywa, że jej docelową imprezą w tym roku były mistrzostwa świata juniorów w Tampere. Zawodnicza RLTL ZTE Radom zdobyła brązowy medal.
- Mistrzostwa Europy w Berlinie to dla mnie przede wszystkim zbieranie doświadczenia. Ja w imprezach seniorskich jeszcze raczkuje i tak naprawdę nie mam nic do udowodnienia, wszystko, co miałam zrobić, to zrobiłam. Moją główną imprezą były mistrzostwa świata juniorów w Tampere. Do ME będę przygotowywać się w Spale, ale w Berlinie dam z siebie wszystko.
Chwilę po biegu, trenerka podbiegła do Martyny Kotwiły i nie potrafiła ukryć łez wzruszenia.
- Z trenerką współpracuje już od ośmiu lat, zaufałam jej w stu procentach. Znamy się od podszewki, gdyby nie trenerka nie byłoby mnie tu. Nie mogę powiedzieć o niej ani jednego złego słowa, wręcz przeciwnie. Nasza współpraca daje mi dużo komfortu psychicznego, który jest mi bardzo potrzebny. Jak na razie poprawiam się i wszystko idzie w dobrym kierunku. Tak jak kiedyś już powiedziałam, od początku razem i do samego końca razem.
- Jestem typem pracusia i każdy trening wykonuję w stu procentach, wszystko, co mam wypracowałam sama. Każdy dzień to przede wszystkim szkoła i trening. Skupiam się głównie na treningach. Chcę się poprawiać i stawić sobie nowe cele.
- Mam alergie na słowo czterysta, zamierzam udowodnić w sprincie, że biała skóra nie przeszkadza, w szybkim bieganiu. Nawet w Tampere udało mi się wygrać z czarnoskórymi zawodniczkami. Przede mną były tylko dwie biegaczki.
Lekkoatletki, mimo tego, że na zawodach ze sobą rywalizują, prywatnie bardzo się lubią.
- Z Ewą poznałyśmy się kilka lat temu na zgrupowaniu kadrowym. Wzajemnie się wspieramy i motywujemy. Mam nadzieję, że tak zostanie. Trzymamy się razem, ale wchodząc w bloki, skupiamy się już tylko na czystej rywalizacji.