Pogoda od samego rana dawała nadzieję na to, że będzie idealna dla wszystkich startujących. Przebijające się promienie słońca zza chmur po chwili dały wreszcie ujście i nie miały zamiaru opuszczać pogodnej stolicy. Na miejscu startu energetyczna rozgrzewka, spore miejsce na depozyty, wypełnione po brzegi strefy czasowe, uśmiechnięte „Zajączki”, czyli tzw. Pacemakerzy, którzy z dumą mieli zamiar nieść wszystkich do samej mety, dopingując przy tym najlepiej jak umieli. Nie sposób było jednak nie dostrzec bohaterów imprezy – biegaczy! Bo przecież bez nich nie byłoby tego całego wydarzenia. Uśmiechnięci, radośni i zadowoleni rozścielali aurę dobrej energii, która udzielała się wszem i wobec.
Trasa idealna, płaska, dużo się działo. Dookoła kibice, zespoły grające energetyczną muzykę – to wszystko sprawiło, że klimat imprezy wręcz niósł do mety! Kilometry mijały w ekspresowym tempie.. 1, 2, 3, 4 i tak do samego końca. Na trasie biegacze mogli posilić się bananami lub wypić izotonik czy wodę. Wolontariusze stanęli na wysokości zadania i włożyli w swoją pracę całe serce. Ale nie tylko oni okazali się być dobroduszni i oddani, także biegacze biorący udział w akcji „Biegam dobrze” podłączyli się do szlachetnej inicjatywy. Zbierali pieniądze dla jednej z 7 fundacji dobroczynnych m.in. WWF czy Rak&Roll, po czym przebrani wystartowali w niebanalnych strojach. Nie zabrakło Hot Doga, baletnicy, Supermenki.. oj działo się!
Pogoda niosła przez wszystkie kilometry, energia bijąca z biegaczy, kibiców i wolontariuszy nie pozwalała nawet na chwilę się zatrzymać. Na mecie czekały już tylko życiówki lub po prostu radość z dobiegnięcia do mety, spełnienia marzenia oraz piękny medal przedstawiający największe symbole pięknej Warszawy.
A jak wyniki?
Pierwsze miejsce wśród mężczyzn zajął John Kipsang Lotiang z Kenii z czasem 01:01:12, natomiast pierwszą kobietą była Ayantu Gemechu Abdi z Etiopii i uzyskała czas 01:10:26.
12. Półmaraton Warszawski to już historia, ale za to jaka!
Największy półmaraton w Polsce znowu nie zawiódł. Po raz kolejny pokazał klasę i genialną organizację. Nie ma się do czego przyczepić, uśmiech wszystkich biegaczy po tym biegu to najlepszy dowód na to, że wiosenny półmaraton w stolicy, to już tradycja, która zawsze świeci takim samym blaskiem.