"Girls. Dziewczyny trenują", magazyn prawdziwych bohaterek. "To nasza odpowiedź na wyzwania w stylu "bikini workout" [ROZMOWA]

- Dziewczyny bardzo rzadko chwalą się swoimi wynikami. Poczułyśmy, że tworzy się jakaś dziwna presja na to, żeby w kolejnym biegu, imprezie sportowej wystartować szybciej, jeszcze mocnej. Postanowiłyśmy to zmienić - mówi Katarzyna Dydo-Rosłoń, redaktorka naczelna "Girls. Dziewczyny trenują", nowego magazynu, którego właśnie ukazał się drugi numer.

Damian Bąbol: Skąd pomysł na „Girls. Dziewczyny trenują”, czyli magazyn dla aktywnych kobiet?

Katarzyna Dydo-Rosłoń: - Od dawna czułyśmy, że brakuje pisma dla dziewczyn, które lubią czytać i interesują je sportowe historie zarówno amatorek i profesjonalistek. Tego nie można znaleźć w internecie, do tego trzeba dotrzeć i to opisać. Sport amatorski w naszym kraju rozwija się niesamowicie, ale od jakiegoś czasu miałyśmy poczucie, że na tym rynku zrobiło się bardzo duszno. Ciągle te same twarze, trenerki, które zachęcają nas do kolejnego wyzwania, metamorfozy...

To wasza odpowiedź na treningi w stylu „bikini workout”?

- W pewnym sensie tak. Bądźmy szczerzy, te wyzwania, które stawiają przed nami trenerki, są do osiągnięcia, ale tylko na chwilę. Może jesteśmy w stanie wytrzymać wielotygodniowy trening, osiągnąć cel np. zrzucając 15 kg. Ale utrzymanie tej formy, idealnej sylwetki, w sytuacji, kiedy mamy pracę, dzieci, rodzinę i inne życie - jest praktycznie niemożliwe. Na dłuższą metę wymaga to od nas ogromnych wyrzeczeń.

Nasze wakacje trwają dwa tygodnie w roku, część z nas spędza urlop ze swoimi dziećmi, biegając za nimi po plaży. I czasami ten kostium kąpielowy zakłada się może trzy razy w roku. Dla mnie i jestem przekonana, że dla wielu innych kobiet, to nie jest główny cel. Najfajniejsze jest to, że idziemy razem na trening i możemy aktywnie spędzić czas. Mało tego, chcemy, żeby te zajęcia zajmowały nam 10 proc. całego dnia. Każda z nas ma również wiele innych zainteresowań, pasji, celów. Sport jest bardzo ważny, ale dla sporej części amatorek naprawdę nie jest sensem życia.

Girls. Dziewczyny trenująGirls. Dziewczyny trenują Girls. Dziewczyny trenują

Co chcecie pokazywać w „Girls. Dziewczyny trenują”?

- Ludzkie historie, sylwetki prawdziwych bohaterek, czyli kobiet, dla których trening to miły dodatek wśród dziesiątek codziennych obowiązków. Nie znajdziemy tu raczej nowych systemów treningowych, odkrywczych diet. Brakowało nam na rynku takiego czasopisma, które byłoby głównie poświęcone kobietom, uprawiającym amatorsko sport. Wpadł nam do głowy szalony pomysł i wymyśliłyśmy, że czas to zmienić. Oczywiście nie byłyśmy pewne, czy damy radę, ale w końcu powiedziałyśmy sobie, kto jak nie my. Zrobiłyśmy to!

I wrzuciłyście na luz.

- Zauważ, że w sporcie amatorskim, w ogóle w prowadzeniu aktywnego stylu życia, rekordy czy coraz lepsze osiągnięcia nie dla wszystkich są priorytetem. Zresztą - umówmy się - te wyniki zazwyczaj nigdy nie są spektakularne w sportowym wymiarze. Nie wiem, czy zauważyłeś, ale dziewczyny bardzo rzadko chwalą się swoimi wynikami. Oczywiście nie chcę odbierać nikomu przyjemności z rywalizacji, ale poczułyśmy, że tworzy się jakaś dziwna presja na to, żeby w kolejnym biegu, imprezie sportowej wystartować szybciej, jeszcze mocnej.

Girls. Dziewczyny trenująGirls. Dziewczyny trenują Girls. Dziewczyny trenują

Z kim tworzysz czasopismo?

- Z Kariną Terzoni, dziennikarką, z którą również prowadzę bloga Slow Sport. Sprawami finansowymi i prawnymi zajmuje się Kasia Bojałkowska, moja dobra kumpela i sąsiadka z tego samego bloku. Za skład odpowiada głównie Anna Klamczyńska, absolwentka ASP, też amatorka sportu. Startuje w triathlonach. Niektóre teksty my piszemy ale też zwykłe dziewczyny- amatorki sportu i trenerki. Sporo materiałów dostajemy m.in. od zaprzyjaźnionych dziennikarzy, fotoreporterów, ekspertów.

Gdzie mieści się wasza redakcja?

- Tam gdzie są nasze komputery i smartfony (śmiech). Nasze „biuro” jest więc na wspólnych treningach, pod blokiem, na placu zabaw przy piaskownicy, w kawiarni, na kolanach, w komputerze.

Pierwszy wrześniowy numer od razu okazał się sukcesem.

- Byłyśmy z niego bardzo dumne. Wyszło ciekawie, estetycznie, przede wszystkim inaczej. Oczywiście, zawsze mogłyśmy zrobić coś lepiej, ale to była świetna przygoda, która trwa nadal. Główną bohaterką premierowego numeru była Bobbi Gibb, pierwsza kobieta na świecie, która przebiegła maraton. Rozmowa z nią była niezwykle wzruszająca. Spotkałyśmy się z nią na Skype. Bobbi szczerze opowiadała o tym, jak biegła królewski dystans przebrana za mężczyznę. W latach 60. nie wolno było uczestniczyć kobietom na dłuższych dystansach niż 4 km. Czekałyśmy na ten wywiad dwa miesiące.

Właśnie ukazał się najnowszy numer „Girls. Dziewczyny trenują”. Co w nim znajdziemy?

- Motywem przewodnim znów będą niezwykłe bohaterki. Jedną z nich - Maja Włoszczowska. Jej menedżerka skontaktowała się z nami i zaproponowała rozmowę. Trzy razy dopytywałyśmy, czy rzeczywiście mówimy o tej samej Mai (śmiech). Dwukrotna medalistka olimpijska udzieliła nam bardzo ciekawego wywiadu. Zapytałyśmy m.in., czy Maja, która walczy o medale w ekstremalnej dyscyplinie, to ta sama Maja, która na co dzień jeździ w sukience na rowerze. Chcemy, żeby te tematy były przekrojowe, sportowe, ale też zahaczały o lifestyle.

Nie jest to więc typowo biegowe pismo.

- Kobiety nie lubią skupiać się tylko na jednej dyscyplinie. Ćwiczą, próbują nowych aktywności. Owszem, trenują bieganie, ale też chętnie pójdą na nową odmianę jogi, zajęcia fitness, zumbę. Dlatego chcemy odpowiadać na ich potrzeby i ukazywać różne bohaterki.

Co jeszcze przygotowałyście?

- Polecam również świetną rozmowę z Aleksandrą Śmigiel-Wiśniewską, genialną fotoreporterką, która sama kiedyś biegała. Jest w niej ciekawy wątek o tym, dlaczego porzuciła karierę sportową i czy fotografia rekompensuje jej zaprzestanie uprawiania lekkiej atletyki. Jest też historia o niesamowitych dziewczynach, które trenują rugby w Warszawie. Są niezwykłe, wzruszyły mnie. Byłam na treningu, poznałam ich historie. Muszą sobie jakoś radzić, bo ćwiczą w ciężkich warunkach, ale nie narzekają. Nawet przez chwilę nie myślą, żeby odpuścić. I wiesz co? Jak widzisz takie silne dziewczyny, które podchodzą do tego co robią z największą pasją, nie dla żadnych tam fajnych ciuchów, czy nowych butów, to czujesz tego prawdziwego ducha sportu. Często się mówi, że dziewczyny nie są w stanie czegoś razem zrobić. My chcemy pokazać, że to nieprawda.

Copyright © Agora SA