Adam Kszczot KUBA ATYS
Zaraz po biegu w półfinałach i porażce Kszczota zadano mu kilka pytań. To nie była łatwa rozmowa, ale pierwsze pytanie jakie padło, to oczywiście: CO SIĘ STAŁO?
- Nie wiem, co się stało. Nie jestem zmęczony, a nie moglem pobiec szybciej. Tragedia. Pierwszy niewchodzący. Fatalnie, fatalnie, fatalnie. Nie wiem dlaczego, nie mam pojęcia - mówił zdezorientowany biegacz.
Dodatkowo Kszczot powiedział, że tak naprawdę do 700 metra było idealnie, a potem coś poszło nie tak. Nie mógł przyspieszyć i tym samym nie dostał się do finału.
- Powinno być dobrze, a k... nie było. Głowa była spokojna, ale nogi nie dały rady - to zdanie Adama jest dziś najczęściej cytowane przez media. Sam biegacz jest po prostu zaskoczony.
W tym momencie pozostaje pewien niesmak. Aczkolwiek, jak wspominaliśmy już kilka razy, sport jest nieprzewidywalny, wobec tego nikt nie jest w stanie nic przewidzieć.
Trzymamy kciuki za Marcina Lewandowskiego, który pobiegnie w finale na 800 metrów.
WIĘCEJ PODOBNYCH HISTORII ZNAJDZIESZ TUTAJ