Każdy ma indywidualny impuls, który związany jest z początkiem biegowej przygody. - Jeżeli w wieku 40 lat ma się zadyszkę wchodząc na pierwsze piętro, to trzeba coś z tym zrobić. Chciałem schudnąć i poprawić swoje samopoczucie - opowiada Grzegorz Gałczyński.
Zazwyczaj, kiedy jeszcze ktoś nie prowadzi aktywnego trybu życia, jego dzień wygląda zupełnie inaczej. - Przed bieganiem prowadziłem dość usystematyzowane życie. Czyli dom, praca, leżenie na kanapie i jedzenie. Oprócz życia rodzinnego jeździłem bardzo dużo na rowerze i uprawiałem sztuki walki. W 2014 roku coś pękło, to był rok,w którym moje lenistwo osiągnęło apogeum - mówi Grzegorz i dodaje: - Regularne bieganie zaczęło się dopiero pod koniec lutego 2015 roku. Nie chcę wracać do moich pierwszych treningów. Przypominały walkę o życie, a nie radosne zdobywanie kilometrów. Jednak z każdym kolejnym wyjściem było lepiej. A dziś jest doskonale!
Zawody Materiały prywatne - Grzegorz Gałczyński
Jazda na rowerze Materiały prywatne - Grzegorz Gałczyński
Grzegorz realizował swoje cele. Wystartował w biegach charytatywnych, zmierzył się z pięcioma półmaratonami i maratonem w Poznaniu. Za każdym razem realizował cel, który wymagał od niego dyscypliny i regularnych treningów. Każdy zdobyty cel był - i jest - dla niego motywacją do dalszej pracy.
Biegacz w najgorszym przypadku ważył prawie 110 kg, a aktualnie jego waga wskazuje 89 kg. Bieganie na chwilę obecną jest częścią jego życia. Spotyka fantastycznych ludzi. Uważa, że nie ma nic lepszego niż atmosfera biegów masowych.
Metamorfoza Materiały prywatne - Grzegorz Gałczyński
Gdzie zatem w takim przypadku szukać motywacji? - Motywacją dla mnie jest sam fakt lepszego życia. Robię coś dla własnego zdrowia. Nie choruję i mam świetną kondycję. Odkąd biegam czuję się zdecydowanie lepiej - opowiada.
Grzegorz zachęca do tego, żeby zrobić pierwszy krok - bez względu na wiek. To nic nie kosztuje, a może całkowicie zmienić życie.
WIĘCEJ PODOBNYCH HISTORII ZNAJDZIESZ TUTAJ